21 października 2011

Gdzie krokodyl zjada słońce

Autor: Peter Godwin
Wydawnictwo: W.A.B.
Rok wydania: 2008
ISBN: 978-83-7414-479-7
Ilość stron: 432

„Gdzie krokodyl zjada słońce” to niezwykle udany mariaż literatury faktu i literatury pięknej. Od pierwszych stron zwraca uwagę niebanalny styl narracji i powieściowa konstrukcja. Ani kunszt stylistyczny, ani autobiograficzna osnowa nie przesłaniają jednak nadrzędnej, reporterskiej funkcji pisarstwa Petera Godwina.

Według zuluskich wierzeń zaćmienie słońca to najgorszy ze wszystkich znaków na niebie. Połykając życiodajną gwiazdę niebiański krokodyl karze ludzi za ich postępowanie. W ciągu ośmiu lat, które obejmuje książka, nad Zimbabwe - ojczystym krajem autora - dało się dwukrotnie obserwować to złowieszcza zjawisko. Peter Godwin opowiada o państwie, które „jest niekwestionowanym liderem pod względem tempa ekonomicznego upadku, a jego gospodarka zwija się najszybciej na świecie.” Od czasu objęcia władzy przez Mugabe poziom życia mieszkańców Zimbabwe obniżył się o połowę. Wskutek reformy rolnej, przeprowadzonej w odwecie za popieranie opozycji przez potomków burskich i brytyjskich osadników, załamała się oparta na plantacjach białych farmerów gospodarka. Na polityczną scenę wkroczyły młodzieżowe bojówki i weterani wyzwoleńczej wojny z lat 70 zaprowadzając rządy terroru i przemocy. Szalejąca hiperinflacja, bezprawie, brutalne rozboje, chaos, brak podstawowych produktów, w tym benzyny i żywności uczyniły życie niemożliwym nie tylko dla wywłaszczanych białych farmerów, szukających schronienia za granicą, ale dla wszystkich niezwiązanych z reżimem. Między 1996 a 2004 rokiem nie mieszający na stałe w Zimbabwe Godwin korzysta ze zleceń anglojęzycznej prasy, by odwiedzić mieszkających tam rodziców przy okazji zbierania reporterskiego materiału. Spore fragmenty pisanych wówczas artykułów wplecie potem w książkową opowieść. Nadające rytm narracji wizyty w rodzinnym domu wyznaczają kolejne stadia degeneracji kraju. 

Mimo świetnego pióra, celnych spostrzeżeń i wyrazistych sądów książka nie przemawiałaby z taką siłą, gdyby nie warstwa autobiograficzna. Autor podkreśla w wywiadach, że dla niego „Gdzie krokodyl zjada słońce” to nie reportaż literacki, ale pamiętnik. „Spróbowałem opowiedzieć historię danego miejsca poprzez własne wspomnienia” – uściślił w rozmowie z „Gazetą Wyborczą” w 2009 roku[1]. Pisarz i publicysta gościł wówczas w Polsce na festiwalu Pory Reportażu.

Rozkład Zimbabwe zbiega się w czasie ze schyłkiem życia rodziców autora, którzy po II wojnie światowej opuścili Anglię, wybierając Rodezję na swoją nową ojczyznę. Afryka miała być nowym początkiem w życiu ojca Petera: George’a Godwina, w rzeczywistości Kazimierza Goldfarba, Polaka żydowskiego pochodzenia, który stracił rodzinę w Treblince i powojennej zawierusze. Dawną, skrywaną przed najbliższymi tożsamość postanowił ujawnić dopiero, gdy historia zatoczyła koło i jako „biały Afrykanin z wyboru” padł ofiarą rasistowskich prześladowań. Z niesłabnącą uwagą śledzi się, jak wyjawienie rodzinnej tajemnicy wpływa na poszukującego własnej tożsamości Petera, prowadzącego żywot rozpięty między kosmopolitycznym Nowym Yorkiem a rodzimą Afryką, w której traktowany jest jak intruz. Przybliżając historię własnego ojca, pisarz zadaje kluczowe (nie tylko) dla losów białych osadników w Afryce pytanie, czy tam, gdzie nigdy nie będzie się miało szans być uznanym za swojego, można znaleźć swoje miejsce.

Najwyższe oceny należą się jednak autorowi za przepiękny obraz starzejących się rodziców. Ich wzajemnej miłości ukazanej bez patosu, w codziennych słowach i gestach. Ich przywiązania do przybranej ojczyzny, która odwdzięcza się za wierność szykanami, biedą i poniżeniem. Opowiadana przez Godwina historia wzrusza w niewymuszony, oczywisty sposób.

W Polsce nie ukazała się „Mukiwa”, pisarski debiut Petera Godwina, poświęcony dorastaniu w Zimbabwe. Wydawnictwo Czarne zapowiada jednak wydanie najnowszej książki pisarza „The Fear. The Last Days of Robert Mugabe” w maju 2013 roku. 

[1] "Spałowana Afryka krzyczy", Gazeta Wyborcza, z Peterem Godwinem rozmawiała Małgorzata I. Niemczyńska, 1 grudnia 2009 roku, http://wyborcza.pl/1,75475,7315708,Spalowana_Afryka_krzyczy.html

2 komentarze:

  1. Zgadzam się, bardzo dobra książka. Czytelnik czuje, że Godwin i zna, i nie pozostaje obojętny wobec Zimbabwe. Dzięki temu może bardzo obrazowo opisać, jak przebiegał rozkład dawnej Rodezji - i gdzie leżą jego przyczyny. Momentami trochę nużyło mnie nieco zbyt kwieciste pióro, ale książka zdecydowanie nadrabia to portretami bohaterów, tak rodziców autora, jak i innych osób, chociażby siostry i pracowników domowych. Rzecz na pewno warta przeczytania.

    OdpowiedzUsuń
  2. Wywołana do odpowiedzi :) na temat słabszych stron książki, pozwolę sobie wymienić zbyt rozbudowaną dygresję dotyczącą Dumbudzo Marechery. To dla mnie jedyny fragment, w którym
    Godwin zaburzył proporcje między długością tekstu a jego przekazem, znaczeniem dla fabuły.

    OdpowiedzUsuń