tag:blogger.com,1999:blog-85234505184961714622024-03-14T07:26:27.915+01:00Nkosi Sikelel' iAfrikaBlog poświęcony książkom i filmom o Afryce, jak również wydarzeniom kulturalnym powiązanym z tematyką afrykańską.Unknownnoreply@blogger.comBlogger28125tag:blogger.com,1999:blog-8523450518496171462.post-34986111570316801112012-05-31T22:19:00.001+02:002012-06-01T14:28:11.770+02:00Komu potrzebna jest pomoc humanitarna?<div dir="ltr" style="text-align: left;" trbidi="on">
<br />
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="http://3.bp.blogspot.com/-rQf0hJgoBqg/T8fRCh0HEpI/AAAAAAAAAX4/K-07gcQhcQk/s1600/DSC05791.JPG" imageanchor="1" style="clear: left; float: left; margin-bottom: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" height="320" src="http://3.bp.blogspot.com/-rQf0hJgoBqg/T8fRCh0HEpI/AAAAAAAAAX4/K-07gcQhcQk/s320/DSC05791.JPG" width="240" /></a></div>
<div class="MsoNormal">
<b><span style="font-family: 'Trebuchet MS', sans-serif;">Po blisko roku od
polskiego wydania prowokacyjnej <a href="http://afrykanskapasja.blogspot.com/2011/10/karawana-kryzysu-za-kulisami-przemysu.html" target="_blank">„Karawany kryzysu”</a>, jej autorka, holenderska
dziennikarka Linda Polman była gościem czwartej Debaty Lemkinowskiej, zorganizowanej
przez Fundację im. prof. Bronisława Geremka w Bibliotece Uniwersytetu
Warszawskiego w miniony wtorek.<span style="color: #444444;"><o:p></o:p></span></span></b></div>
<div class="MsoNormal">
<br /></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="color: #444444; font-family: 'Trebuchet MS', sans-serif;">- Świat nigdy nie wstrzyma pomocy humanitarnej. Ofiarodawcy
potrzebują jej, żeby zapewnić sobie lepsze samopoczucie – rozpoczęła Polman,
odpowiadając na pytanie moderującego dyskusję Konstantego Geberta, czy nie
należało by całkowicie zrezygnować z pomocy humanitarnej. Dziennikarka
zaznaczyła, że zwykle temat budzi tak duże emocje, że trudno o rzeczową,
popartą ilościowymi danymi debatę, mimo że fachowych analiz nie brakuje. Po
każdej operacji organizacje pozarządowe publikują kilometry ogólnodostępnych
raportów, przedstawiających błędy i postulaty na przyszłość, w tym przede
wszystkim konieczność zacieśnienia współpracy i koordynacji między
organizacjami. Tego jednak nie udaje się wprowadzić, ponieważ oznaczało by to
konieczność ograniczenia ich swobody działania. Według Polman plan koordynacji
działań po trzęsieniu ziemi na Haiti w 2010 r. został przez NGOsy „spuszczony w
toalecie”. Potrzebujących zostawiono z pustymi rękami. Linda Polman powtórzyła
również znane czytelnikom jej książki tezy o szkodliwej rywalizacji między
świadczącymi pomoc, mediatyzacji działalności pomocowej, daleko idącym
przystosowaniu odbiorów pomocy do pozyskiwania jak największych środków poprzez
epatowanie cierpieniem i śmiercią. Po raz kolejny przywołała również obozy dla
rwandyjskich Hutu, zorganizowane w Kongu w 1994 r. jako przykład najgorszej
humanitarnej pomyłki w historii.</span></div>
<div class="MsoNormal">
<br /></div>
<div class="MsoNormal">
<b><span style="font-family: 'Trebuchet MS', sans-serif;">Błądzić rzecz ludzka<span style="color: #444444;"><o:p></o:p></span></span></b></div>
<div class="MsoNormal">
<br /></div>
<div class="MsoNormal">
<a href="http://1.bp.blogspot.com/-7QoVFkxoEok/T8fRhRxscrI/AAAAAAAAAYA/vCfUTonlCMs/s1600/DSC05784.JPG" imageanchor="1" style="clear: left; float: left; margin-bottom: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" height="200" src="http://1.bp.blogspot.com/-7QoVFkxoEok/T8fRhRxscrI/AAAAAAAAAYA/vCfUTonlCMs/s200/DSC05784.JPG" width="150" /></a><span style="color: #444444; font-family: 'Trebuchet MS', sans-serif;">Mianem dantejskich określił sceny z obozów w Kongu drugi z
zaproszonych gości, francuski dziennikarz Patrick de Saint-Exupéry, który
trafił do Rwandy jako korespondent dziennika Le Figaro. Na terenie obozów
bojówki Hutu kontynuowały eksterminację Tutsi na oczach pracowników
humanitarnych. Ogrom pomocy trafiał do zbiegłych zbrodniarzy, podczas gdy
kilkadziesiąt kilometrów dalej ocalałych z ludobójstwa pozostawiono samym
sobie. Gdy wreszcie zaczęto udzielać pomocy ofiarom, czyniono to w sposób tak
arogancki, że Rwanda zdecydowała się wydalić z kraju większość działających tam
organizacji, pozostawiając tylko kilka uznanych za wiarygodne. Saint-Exupéry
uznał, że była to najlepsza w tamtym
czasie decyzja. Wyraził również żal, że nie zdobyły się na nią władze
Afganistanu. </span></div>
<div class="MsoNormal">
<br /></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="color: #444444; font-family: 'Trebuchet MS', sans-serif;">Zdaniem Grzegorza Grucy reprezentującego Polską Akcję
Humanitarną, trzeciego z uczestników panelu, NGO powinna zrezygnować z pomocy,
jeśli jej działalność zdejmuje z władz państwa obowiązek działania lub też
narusza godność miejscowej ludności. Pierwszy z warunków zilustrował projektem
zaopatrzenia w wodę realizowanym przez PAH w Czeczenii. Wieloletnia darmowa
pomoc spowodowała, że państwo rosyjskie nie czuło się zobowiązane do
odbudowania wodociągów. Władze w Groznym uruchomiły za to fontanny oraz
aquapark. Kolejnym błędem popełnianym przez NGOsy są projekty, które nie
stymulują aktywności mieszkańców. Tak jak tworzony w Sudanie obóz dla
uchodźców, który zapewniając ludziom życie na dużo wyższym poziomie niż ten,
który mieliby po powrocie do domu, powiększa tylko skalę nieszczęścia, utrwalając
z założenia przejściowy stan uchodźctwa.</span></div>
<div class="MsoNormal">
<br /></div>
<div class="MsoNormal">
<b style="font-family: 'Trebuchet MS', sans-serif;">Granice powiązań</b></div>
<div class="MsoNormal">
<br /></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="color: #444444; font-family: 'Trebuchet MS', sans-serif;">Ciekawa wymiana zdań wywiązała się wokół powiązań pomocy
humanitarnej z - cytując Lindę Polman - „ukrytymi celami politycznymi”. Saint-Exupéry
trzeźwo ocenił, że nigdzie na świecie nie istnieje pomoc humanitarna, która nie
byłaby realizacją politycznych planów. Przy czym nie można nie zauważyć
postępu, jaki dokonał się od pierwszej operacji humanitarnej we współczesnym
rozumieniu, kiedy to francuscy Lekarze bez granic dotarli </span><span style="color: #444444; font-family: 'Trebuchet MS', sans-serif;">do pogrążonej w wojnie Biafry samolotem z transportem broni.</span></div>
<div class="MsoNormal">
<br /></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="color: #444444; font-family: 'Trebuchet MS', sans-serif;">Przy tej okazji Grzegorz Gruca musiał ustosunkować się do
zarzutów o zbyt daleko idącą współpracę na linii państwo polskie – PAH podczas
misji w Iraku. W 2004 r. Janina Ochojska przyznawała w wypowiedziach dla gazet,
że celem działalności PAH było wówczas stworzenie korzystnego klimatu dla
polskich żołnierzy. W efekcie utożsamiani z wojskiem pracownicy PAHu zostali
zmuszeni przez Irakijczyków do opuszczenia kraju. Według Grucy organizacja
potrafiła wyciągnąć wnioski z tamtych wydarzeń i nie powtórzyć raz popełnionych
błędów.</span></div>
<div class="MsoNormal">
<br /></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: 'Trebuchet MS', sans-serif;"><b>Oburzenie. I co dalej?<span style="color: #444444;"><o:p></o:p></span></b></span></div>
<div class="MsoNormal">
<br /></div>
<div class="MsoNormal">
<a href="http://4.bp.blogspot.com/-b71GMGz6pOA/T8fRp4C4hXI/AAAAAAAAAYI/KnOLw8h4iyM/s1600/DSC05785.JPG" imageanchor="1" style="clear: left; float: left; margin-bottom: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" height="150" src="http://4.bp.blogspot.com/-b71GMGz6pOA/T8fRp4C4hXI/AAAAAAAAAYI/KnOLw8h4iyM/s200/DSC05785.JPG" width="200" /></a><span style="color: #444444; font-family: 'Trebuchet MS', sans-serif;">Kiedy Linda Polman skrytykowała powiązania humanitarnego i
dziennikarskiego światka, skutkujące korzystnymi dla NGO artykułami prasowymi w
zamian za opłacenie podróży i pobytu dziennikarza, rzeczowo odpowiedział jej
Konstanty Gebert. Przypomniał, że dziennikarze zawsze podróżowali za pieniądze
i na zamówienie zleceniodawców. Pracował tak również przywołany przez Polman
jako przykład niezależnego reportera Kapuściński.</span></div>
<div class="MsoNormal">
<br /></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="color: #444444; font-family: 'Trebuchet MS', sans-serif;">Podsumowując Linda Polman po raz kolejny zachęcała do
uważnego przyglądania się temu, co organizacje pozarządowe robią z pieniędzmi
obywateli. Patrick de Saint-Exupéry przypomniał, że o skuteczną pomoc dużo
łatwiej, gdy brak medialnego rozgłosu. W 2001 r. taki nie przyciągający uwagi
mediów projekt wsparcia piekarzy realizowano w Afganistanie. Jednak nawet tego -
jedynego z przytoczonych - przykładu dobrze świadczonej pomocy nie można
przeceniać. To tylko „opatrunek” na czas humanitarnego kryzysu. </span></div>
<div class="MsoNormal">
<br /></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="color: #444444; font-family: 'Trebuchet MS', sans-serif;">Na koniec warto zastanowić się nad słowami Konstantego
Geberta, czy krytykując pomoc humanitarną, nie oburzamy się na rzeczywistość, o
której wiemy, że jest nie do zmienienia. </span></div>
<div class="MsoNormal">
<br /></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="color: #444444; font-family: 'Trebuchet MS', sans-serif;">Kolejna z cyklu debat, których patronem jest polski prawnik
o żydowskich korzeniach Rafał Lemkin, twórca pojęcia ludobójstwa, przewidziana
jest na drugą połowę 2012 r.</span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="color: #444444; font-family: Times, 'Times New Roman', serif; font-size: x-small;"><br /></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="color: #444444; font-family: Times, 'Times New Roman', serif; font-size: x-small;">Wszystkie zamieszczone zdjęcia zostały wykonane przeze mnie.</span></div>
</div>Unknownnoreply@blogger.com3tag:blogger.com,1999:blog-8523450518496171462.post-32380565744913667872012-05-08T20:53:00.003+02:002012-05-08T20:55:28.258+02:00Witajcie, powracające widma<div dir="ltr" style="text-align: left;" trbidi="on">
<b style="font-family: 'Trebuchet MS', sans-serif;"><span style="color: #cc0000;">Autor: </span></b><span style="color: #444444; font-family: 'Trebuchet MS', sans-serif;">Kossi Efoui</span><br />
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: 'Trebuchet MS', sans-serif;"><b><span style="color: #cc0000;">Wydawnictwo:</span></b> <span style="color: #444444;">Karakter</span></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: 'Trebuchet MS', sans-serif;"><b><span style="color: #cc0000;">Rok wydania:</span></b> <span style="color: #444444;">2012</span></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: 'Trebuchet MS', sans-serif;"><b><span style="color: #cc0000;">Ilość stron:</span></b> <span style="color: #444444;">204</span></span></div>
<div class="MsoNormal">
<br /></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="http://www.karakter.pl/wp-content/uploads/Efoui.png" imageanchor="1" style="clear: left; float: left; margin-bottom: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" height="320" src="http://www.karakter.pl/wp-content/uploads/Efoui.png" style="cursor: move;" width="197" /></a></div>
<div class="MsoNormal">
<b><span style="font-family: 'Trebuchet MS', sans-serif;">W wysokim czarnym
cylindrze z pawim piórem, szerokimi bransoletami na obu nadgarstkach,
pierścieniami, kolczykami, barwnym szalem i żywiołową gestykulacją Kossi Efoui
wygląda niczym Boy George w szczytu popularności. W rzeczywistości to uznany dramaturg
i powieściopisarz, nie popowy wokalista. Tworzy we Francji, dokąd wyemigrował z
Togo w latach osiemdziesiątych na skutek represji politycznych, które dotknęły
go za działalność w ruchu studenckim. <o:p></o:p></span></b></div>
<div class="MsoNormal">
<br /></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: 'Trebuchet MS', sans-serif;"><span style="color: #444444;">„Witajcie, powracające widma”, polski debiut autora, </span><b>to trzecia
w jego dorobku powieść</b><span style="color: #444444;">, wyróżniona Prix des cinq continents w 2009 r. Kossi
Efoui wykorzystuje w niej umowny czas i miejsce, by rozprawiać o kwestiach
uniwersalnych. O powrocie do miejsc i ludzi, rozdzielonych przez lata krwawego
konfliktu. O składaniu dawnego życia z fragmentów wspomnień. O pojednaniu i
odbudowie w kraju, w którym zatracono wszelkie granice człowieczeństwa. O
zemście i sprawiedliwości.</span></span></div>
<div class="MsoNormal">
<br /></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="color: #444444; font-family: 'Trebuchet MS', sans-serif;">Wskutek upadku instytucji państwowych, obecność
międzynarodowych sił rozjemczych stwarza pozory prawa i porządku. Od dziesięciu
lat linia demarkacyjna rozdziela miasto Gloria Grande, zasieki z drutu
kolczastego Glorię Północną od Południowej, a niemal wszystko określa się
mianem „czasowe” lub „dorywcze”. Główne role w powrocie do normalności przyjęli
na siebie biali, szkoląc „byłych wędrownych podrzynaczy gardeł” na „żołnierzy
dobrej woli” i lecząc dusze dzieci „artoterapią bez granic”.</span></div>
<div class="MsoNormal">
<br /></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="color: #444444; font-family: 'Trebuchet MS', sans-serif;">Czy wzorował się na ludobójstwie rwandyjskim? W rozmowie z
Tainą Tervonen przeprowadzonej dla africultures.com Kossi Efoui odpowiada następująco:
„Skłamałbym mówiąc, że o tym nie myślałem. Zaproszono mnie do Rwandy, ale nie
mogłem tam pojechać, w sensie: nie byłem w stanie. Byłem przerażony, nie
wiedziałem… Ale równocześnie ta historia mną zawładnęła.” Zainteresowało go
wytyczanie umownej linii demarkacyjnej między zwaśnionymi grupami. Mówienie o
wojnach międzyetnicznych jako sposobie na zdystansowanie się od zajść, by
wykazać, że nie mogły wydarzyć się we współczesnej Europie. Dlatego Afryka u
Kossiego Efoui to tylko teatralna scenografia, w której rozegrała się
ogólnoludzka bratobójcza tragedia. </span></div>
<div class="MsoNormal">
<br /></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: 'Trebuchet MS', sans-serif;"><span style="color: #444444;">Zresztą autor </span><b>czerpie z teatru </b><span style="color: #444444;">pełnymi garściami: </span><b>w doborze
słów, motywów, konstrukcji dialogów i przedstawieniu postaci</b><span style="color: #444444;">. Xhosa-Anna nie
rozstaje się z suknią ślubną, którą wzięła z rozbitej witryny podczas rozruchów.
Rebelianci, strojąc się w blond peruki i baletowe spódniczki, wyglądają niczym
„trupa klaunów, szykujących się do roli negrów w filmie </span><i style="color: #444444;">Tintin w Kongo</i><span style="color: #444444;">.” </span></span></div>
<div class="MsoNormal">
<br /></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: 'Trebuchet MS', sans-serif;"><span style="color: #444444;">Kossi Efoui jest </span><b>uwrażliwiony na brzmienie i wieloznaczność
wyrazów</b><span style="color: #444444;">. Po grę słów sięga również w tytule. Francuskie „revenant” to
równocześnie osoba powracająca po długiej nieobecności, jak i duch zmarłego
nawiedzający świat żywych. Jedynym z powracających jest narrator powieści,
który podąża śladem Asafo Johnsona i Mozai, dawnych przyjaciół z trupy
teatralnej. Narrator nie jest ofiarą w sensie dosłownym, nie uczestniczył w
konflikcie. Wie jednak, jak potoczyło się życie obu przyjaciół, niegdyś
wrażliwych intelektualistów. Ta świadomość każe mu zmierzyć się z widmem
przeszłości. To zaś oznacza konieczność przekraczania granic między Północą i
Południem, żywymi i umarłymi, a także fikcją i rzeczywistością, jak u Jeana
Hatzfelda w „Nagości życia”: „Kiedy naprawdę przeżyło się koszmar na jawie, nie
dzieli się już myśli na dzienne i nocne.” </span></span></div>
<div class="MsoNormal">
<br /></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="color: #444444; font-family: 'Trebuchet MS', sans-serif;">Kossi Efoui pisze tak, że chwilami czytanie jego prozy nie
wystarcza. Chce się ją wypowiadać na głos, usłyszeć, odegrać. Na ten aspekt
pisarstwa Kossiego Efoui zwrócił uwagę francuski noblista Jean-Marie Le Clézio,
określając ją mianem inkantacji: „To wspaniały przykład tego, co można osiągnąć
łącząc moc ustnego przekazu zaczerpniętą z teatru i tajemniczą, niejasną siłę
prozy.[1]”</span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="color: #444444;"><br /></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: Times, 'Times New Roman', serif;"><span style="color: #444444;">[1] Cytat za: </span><a href="http://www.librespace.com/Kossi-Efoui-un-vrai-decodeur">http://www.librespace.com/Kossi-Efoui-un-vrai-decodeur</a></span></div>
</div>Unknownnoreply@blogger.com1tag:blogger.com,1999:blog-8523450518496171462.post-45973510998129527812012-03-10T14:18:00.004+01:002012-04-09T21:25:58.847+02:00Dom żółwia. Zanzibar<div dir="ltr" style="text-align: left;" trbidi="on"><b style="font-family: 'Trebuchet MS', sans-serif;"><span style="color: #cc0000;">Autorka: </span></b><span style="color: #444444; font-family: 'Trebuchet MS', sans-serif;">Małgorzata Szejnert</span><br />
<div class="MsoNormal"><span style="font-family: 'Trebuchet MS', sans-serif;"><b><span style="color: #cc0000;">Wydawnictwo:</span></b><span style="color: #444444;"> Znak</span></span></div><div class="MsoNormal"><span style="font-family: 'Trebuchet MS', sans-serif;"><b><span style="color: #cc0000;">Rok wydania:</span></b><span style="color: #444444;"> 2011</span></span></div><div class="MsoNormal"><span style="font-family: 'Trebuchet MS', sans-serif;"><b><span style="color: #cc0000;">Ilość stron:</span></b><span style="color: #444444;"> 384</span></span></div><div class="MsoNormal"><br />
</div><div class="separator" style="clear: both; text-align: center;"><a href="http://4.bp.blogspot.com/-C42aaPSanlg/T1tT8LqgF0I/AAAAAAAAAXQ/WS9SBuIxpDc/s1600/dom-zolwia-zanzibar.jpg" imageanchor="1" style="clear: left; float: left; margin-bottom: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" height="320" src="http://4.bp.blogspot.com/-C42aaPSanlg/T1tT8LqgF0I/AAAAAAAAAXQ/WS9SBuIxpDc/s320/dom-zolwia-zanzibar.jpg" width="226" /></a></div><div class="MsoNormal"><span style="font-family: 'Trebuchet MS', sans-serif;"><b>O pomyśle na trzecią od czasu pożegnania z działem reportażu „Gazety Wyborczej” książkę opowiada bez patosu. „Złowiła go” u wybrzeży Zanzibaru podczas pierwszego w życiu nurkowania, urzeczona widokiem ogromnych żółwi zielonych. Po dwóch latach pracy na granicy dziennikarstwa i dziejopisarstwa udowodniła sobie, że potrafi skorzystać ze swobody, jaką cieszą się młodsi reporterzy pisząc reportaż z daleka. Pokazała przy okazji, jak z bagatelnej inspiracji stworzyć wielowarstwową, wielogłosową i wielowątkowa opowieść gęsto przetkaną cytatami z przeszłości i teraźniejszości. <span style="color: #444444;"><o:p></o:p></span></b></span></div><div class="MsoNormal"><br />
</div><div class="MsoNormal"><span style="color: #444444; font-family: 'Trebuchet MS', sans-serif;">Małgorzata Szejnert sięga po wypróbowaną metodę, opowiadając o Zanzibarze tak, jak w 2009 r. o Ellis Island. Po raz kolejny ulega fascynacji obszarem pogranicznym. Wyspą, którą postrzega jako wrota do kontynentu afrykańskiego. „Stamtąd wyruszali wielcy podróżnicy: David Livingstone, Henry Morton Stanley, Richard Francis Burton i inni. Dziś jest kluczem do zrozumienia epoki historycznej związanej z niewolnictwem i walką z nim, którą podjęła Wielka Brytania z powodów gospodarczych i politycznych, chociaż nie można wykluczać i humanitarnych. Także do zrozumienia rewolucji 1964 r. i wydarzeń porewolucyjnych: najpierw swoistej odmiany komunizmu, a potem powolnej demokratyzacji z korupcją i uwłaszczaniem władzy postkomunistycznej” – tłumaczy w rozmowie z Danielem Lisem opublikowanej na łamach miesięcznika „Znak”[1].<b><o:p></o:p></b></span></div><div class="MsoNormal"><br />
</div><div class="MsoNormal"><b><span style="font-family: 'Trebuchet MS', sans-serif;">Żółw, najtrwalszy dom na Zanzibarze<span style="color: #444444;"><o:p></o:p></span></span></b></div><div class="MsoNormal"><br />
</div><div class="MsoNormal"><span style="color: #444444; font-family: 'Trebuchet MS', sans-serif;">Sposobem na poradzenie sobie z ogromem materiału stała się tytułowa postać książki: żółw zielony. Wiek sędziwego żółwia olbrzyma - sto siedemdziesiąt lat - wyznaczył ramy czasowe opowieści. Trudy jego współczesnej egzystencji, na plażach odbieranych mu przez międzynarodowy przemysł turystyczny, urastają do rangi symbolu zanzibarskiej bezdomności. Doświadczali jej przywożeni na Zanzibar niewolnicy, arabskie elity wygnane z kraju w skutek rewolucji, a obecnie mieszkańcy nadbrzeżnych wiosek odgradzani od morza murami drogich hoteli. <b><o:p></o:p></b></span></div><div class="MsoNormal"><br />
</div><div class="MsoNormal"><span style="color: #444444; font-family: 'Trebuchet MS', sans-serif;">Reportażystka spogląda na losy afrykańskiej wyspy w sposób wolny od europocentryzmu. Nie czyni z Europejczyków siły sprawczej. Nie obarcza ich winą. Nie stawia ponad innymi. Każda z korowodu postaci, których relacje złożyły się na książkę, otrzymuje równe szanse, by uwieść czytelnika swoją historią. Zanzibar wyłania się więc z opowieści o: przedstawicielach niegdyś potężnych rodów arabskich, największym handlarzu niewolników w Afryce Wschodniej Tippu-Tipie, przyrodniku i dyplomacie Johnie Kirku; wymazanym z kart oficjalnej historii wyspy Ugandyjczyku Johnie Okello, śpiewaczce <i>taarabu</i> Bi Kidude czy też japońskim dżudoce Tsuyoshi Shimaoke. <b><o:p></o:p></b></span></div><div class="MsoNormal"><br />
</div><div class="MsoNormal"><span style="color: #444444; font-family: 'Trebuchet MS', sans-serif;">Dla siebie Szejnert zarezerwowała miejsce uważnego, choć wycofanego obserwatora. Zamiast odautorskiego komentarza muszą wystarczyć starannie dobrane cytaty i dyskretna ironia: „W 1971 roku ogromną figurę Stanleya strącono z cokołu na rozkaz dyktatora Mobutu Sese Seko. […] Odjęto mu nogi, co stanowi aż nazbyt okropną aluzję do losu robotników króla Leopolda w Wolnym Państwie Kongu.” <b><o:p></o:p></b></span></div><div class="MsoNormal"><br />
</div><div class="MsoNormal"><span style="font-family: 'Trebuchet MS', sans-serif;"><b>Między starym a nowym<span style="color: #444444;"><o:p></o:p></span></b></span></div><div class="MsoNormal"><br />
</div><div class="MsoNormal"><span style="color: #444444; font-family: 'Trebuchet MS', sans-serif;">Autorka nie ukrywa, że w jej przypadku odejście od reportażu prasowego do niewymagającej </span><span style="color: #444444; font-family: 'Trebuchet MS', sans-serif;">samoograniczenia formy literackiej, to droga bez powrotu. Pracując nad książką, pozwala uwieść się historii danego miejsca. Także tym razem przeszłość dominuje nad teraźniejszością. Szejnert dostrzega więcej poezji w tym, co minione.</span></div><div class="MsoNormal"><br />
</div><div class="MsoNormal"><span style="color: #444444; font-family: 'Trebuchet MS', sans-serif;">Wraz z nadejściem rewolucji 1964 roku relacja oparta na żmudnej analizie archiwalnych źródeł przeobraża się w klasyczny reportaż, powstający z udziałem pełnokrwistych świadków wydarzeń, poparty jednakże kwerendą biblioteczną. Zmiana entourage, nowe wyzwania, włączenie do narracji niższych klas społecznych. Socjalistyczny projekt <i>ukrzyżowania </i>stolicy wyspy enerdowską zabudową. Poszukiwanie sposobów na radzenie sobie z wielomiesięcznym <i>blackoutem: </i>prezydent Amani Karume zachęca do odkrywania romantyzmu kolacji przy świecach. Socjotechnika na usługach nowej władzy z siejącym grozę <i>Popobawą</i>. „Napastnik nie rani ofiary, ale nią poniewiera, upokarza ją, upadla.” Książka zyskuje z każdą kolejną historią. <b><o:p></o:p></b></span></div><div class="MsoNormal"><br />
</div><div class="MsoNormal"><span style="color: #444444; font-family: 'Trebuchet MS', sans-serif;">Szejnert konstruuje swoją opowieść z serii minireportaży, postacie przeplatają się, opisane miejsca stają się scenerią kolejnych wydarzeń, budynki zyskują nowych lokatorów. Całość najłatwiej docenić czytając niezachłannie, z troską o szczegół. Pieczołowite opracowanie tematu w połączeniu z urodą języka budzi podziw. Jednak reporterski kunszt łatwiej docenić, gdy opowieść wkracza na znany i lubiany obszar. Dla mnie pozostaje nim niezmiennie burzliwa historia najnowsza.</span><o:p></o:p></div><div class="MsoNormal"><span style="font-family: Times, 'Times New Roman', serif; font-size: x-small;"><br />
</span><br />
<span style="font-family: Times, 'Times New Roman', serif; font-size: x-small;">[1] „Historyk bez patentu”, Znak, </span><a href="http://www.miesiecznik.znak.com.pl/index.php?tekst=1851" style="font-family: Times, 'Times New Roman', serif; font-size: small;">http://www.miesiecznik.znak.com.pl/index.php?tekst=1851</a></div><div class="MsoNormal"><span style="font-family: Times, 'Times New Roman', serif; font-size: x-small;">[2] W tekście korzystałam z wypowiedzi Małgorzaty Szejnert ze spotkania autorskiego poświęconego książce, które odbyło się we „Wrzeniu Świata” w 2011 r. oraz materiałów promocyjnych wydawnictwa Znak <a href="http://www.youtube.com/watch?v=Ag6ctCag7ns">http://www.youtube.com/watch?v=Ag6ctCag7ns</a></span><br />
<br />
<span style="background-color: white; color: #444444; font-family: 'Trebuchet MS', sans-serif; font-size: 13px; line-height: 18px; text-align: justify;">Tekst został wybrany recenzją miesiąca serwisu "Lektury Reportera".</span> <br />
<img src="http://www.lekturyreportera.pl/wp-content/uploads/2012/04/Recenzja-bok-marzec1.jpg" /> <br />
<br />
<br />
</div></div>Unknownnoreply@blogger.com3tag:blogger.com,1999:blog-8523450518496171462.post-84284105270385104752012-02-09T13:32:00.001+01:002012-02-09T13:33:15.567+01:00Urodziłam się dziewczynką<div dir="ltr" style="text-align: left;" trbidi="on"><br />
<div class="MsoNormal"><span style="font-family: 'Trebuchet MS', sans-serif;"><b><span style="color: #cc0000;">Autorzy:</span> </b><span style="color: #444444;">Joanne Harris, Irvine Welsh, Kathy Lette, Xiaolu Guo, Tim Butcher, Marie Phillips, Deborah Moggach</span></span></div><div class="MsoNormal"><span lang="EN-US"><span style="font-family: 'Trebuchet MS', sans-serif;"><b><span style="color: #cc0000;">Tytuł oryginału:</span></b> <span style="color: #444444;">Because I Am a Girl<o:p></o:p></span></span></span></div><div class="MsoNormal"><span style="font-family: 'Trebuchet MS', sans-serif;"><b><span style="color: #cc0000;">Wydawnictwo:</span></b><span style="color: #444444;"> Świat Książki</span></span></div><div class="MsoNormal"><span style="font-family: 'Trebuchet MS', sans-serif;"><b><span style="color: #cc0000;">Rok wydania: </span></b><span style="color: #444444;">2011</span></span></div><div class="MsoNormal"><span style="font-family: 'Trebuchet MS', sans-serif;"><b><span style="color: #cc0000;">Ilość stron</span></b><span style="color: #444444;">: 176</span></span></div><div class="MsoNormal"><br />
</div><div class="separator" style="clear: both; text-align: center;"><a href="http://www.poczytaj.pl/okl/216000/216482.jpg" imageanchor="1" style="clear: left; float: left; margin-bottom: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" height="320" src="http://www.poczytaj.pl/okl/216000/216482.jpg" width="212" /></a></div><div class="MsoNormal"><b><span style="font-family: 'Trebuchet MS', sans-serif;">Raporty i statystyki publikowane regularnie przez organizacje humanitarne to rzetelne, skrupulatnie opracowane i - w dobie Internetu - łatwo dostępne źródła wiedzy. Brak im jednak medialnej atrakcyjności pozwalającej zaistnieć w czołówce newsów: znanych nazwisk i posmaku skandalu. Aby powalczyć o powszechniejsze zainteresowanie, brytyjski oddział Planu postanowił sięgnąć po inną, literacką formę przekazu zapraszając do współpracy uznanych na Wyspach Brytyjskich autorów. <span style="color: #444444;"><o:p></o:p></span></span></b></div><div class="MsoNormal"><br />
</div><div class="MsoNormal"><span style="color: #444444; font-family: 'Trebuchet MS', sans-serif;">Plan to pozarządowa organizacja o światowym zasięgu i siedemdziesięciopięcioletniej historii sięgającej hiszpańskiej wojny domowej. W Polsce kojarzona z akcją adopcji na odległość, prowadzi działania na rzecz upowszechniania praw dziecka i redukcji ubóstwa wśród najmłodszych. Pomysł skorzystania z pomocy literackiego światka zrodził się w ramach prowadzonej do 2015 roku kampanii <i>Because I Am a Girl</i>, dedykowanej podwójnie dyskryminowanym, ze względu na wiek i płeć dziewczynkom. Siedmiu pisarzy zgodziło się, aby pod auspicjami Planu odwiedzić siedem krajów na trzech kontynentach dobranych pod kątem wyjątkowo trudnej sytuacji żeńskiej części społeczeństwa, a następnie nadać swoim spostrzeżeniom literacką oprawę. Efekt ich pracy, zbiór opowieści o mieszkankach Togo, Sierra Leone, Ghany, Brazylii, Kambodży, Ugandy i Dominikany, zasługuje na uwagę z co najmniej dwóch powodów. </span></div><div class="MsoNormal"><br />
</div><div class="MsoNormal"><span style="font-family: 'Trebuchet MS', sans-serif;"><b>Kobiety na pierwszym planie</b><span style="color: #444444; font-weight: bold;"><o:p></o:p></span></span></div><div class="MsoNormal"><br />
</div><div class="MsoNormal"><span style="color: #444444; font-family: 'Trebuchet MS', sans-serif;">Zmaskulinizowana wersja dziejów świata to nie tylko problem polskich podręczników do historii. Literatura faktu żywi się polityką i zbrojnymi konfliktami, ukazując kobiety z rzadka i na drugim planie. Konrad Piskała, zapytany przy okazji premiery swojej bardzo udanej książki „Sudan. Czas bezdechu” o przyczynę całkowitego braku świadectw kobiet, odsyłał czytelników do pisarstwa Olgi Stanisławskiej. Kobietami zajmują się wszak kobiety. W przypadku „Urodziłam się dziewczynką” z feministycznym tematem zmierzyli się, obok pięciu powieściopisarek, autor „Trainspotting” Irvine Welsh oraz dziennikarz Tim Butcher, którego relacja z karkołomnej wyprawy śladami Stanleya „Rzeka krwi: podróż do pękniętego serca Afryki” ukazała się także w Polsce.</span></div><div class="MsoNormal"><br />
</div><div class="MsoNormal"><span style="color: #444444; font-family: 'Trebuchet MS', sans-serif;">Znany z rynsztokowego, pełnego wulgaryzmów stylu prozy Welsh <span style="font-size: x-small;">[1] </span>snuje opowieść o dorastaniu na Dominikanie, o nastoletnim rodzicielstwie, prostytucji i granicach poświecenia dla rodziny. Butcher wykorzystuje swoje reporterskie doświadczenie i znajomość Afryki, by ukazać los kobiet jako wypadkową politycznej niestabilności i źle pojmowanej tradycji. Z dziennikarską wprawą ilustruje społeczne i obyczajowe uwarunkowania życia w Zachodniej Afryce. </span></div><div class="MsoNormal"><br />
</div><div class="MsoNormal"><span style="color: #444444; font-family: 'Trebuchet MS', sans-serif;">Nie unika jednak pułapki pozytywnego przesłania, jaką zastawia na autora pisanie na zamówienie ngo. Nie on jeden. Tim Butcher i Joanne Harris karzą wierzyć, że siła woli nastolatek wystarczy, by stawić czoła gwałtom, rytualnym okaleczeniom i handlarzom żywym towarem. </span></div><div class="MsoNormal"><br />
</div><div class="MsoNormal"><b><span style="font-family: 'Trebuchet MS', sans-serif;">Świeże spojrzenie<span style="color: #444444;"><o:p></o:p></span></span></b></div><div class="MsoNormal"><br />
</div><div class="MsoNormal"><span style="color: #444444; font-family: 'Trebuchet MS', sans-serif;">„Pisarze mają inne spojrzenie niż pracownicy socjalni organizacji rządowych. Niektórzy reagują bardzo emocjonalnie” – tłumaczy założenia akcji szefowa brytyjskiego Planu Marie Stauton we wstępie do książki. Dzięki temu otrzymujemy siedem zróżnicowanych treściowo i gatunkowo relacji – od opisu z pogranicza reportażu, poprzez poetyckie opowiadanie aż po gniewny apel autorstwa Marie Phillips. </span></div><div class="MsoNormal"><br />
</div><div class="MsoNormal"><span style="color: #444444; font-family: 'Trebuchet MS', sans-serif;">Ten odcinający się od zbioru formą i stopniem osobistego zaangażowania autorki tekst to równocześnie jego najmocniejszy punkt. Ma w sobie tę świeżość i naiwną dobroduszność, która zdarza się tylko w pierwszym zetknięciu z rzeczywistością kraju beneficjenta działalności pomocowej. Jej sprawozdanie z Ugandy przepełnia oburzenie i rozczarowanie: własną decyzją o udziale w projekcie, pracą wykonywaną na miejscu przez Plan czy po prostu globalną niesprawiedliwością. „Odkryłam, że dzięki mojemu pióru mam większą siłę przebicia niż półtora tysiąca ugandyjskich dzieci, które nie mają toalety. I odkryłam, że usłyszą nasz płacz tylko wtedy, gdy jesteśmy bogaci, biali i siedzimy w odpowiednim biurze.” – podsumowuje. Ma przeświadczenie, wynikające po części z nieznajomości kulturowego kontekstu i postrzegania zjawisk w mikroskali, że rozwiązanie każdego problemu jest na wyciągnięcie ręki. Phillips to wnikliwa obserwatorka, pozwalająca czytelnikowi dostrzec detale, na które w rzeczowych raportach brak miejsca. „Wyobraźcie sobie – albo lepiej nie – drogę tak mdłą, bez smaku, jak ugandyjskie ciasteczko, po którym czuję się, jakbym zjadła garść kurzu.” Z drugiej strony ukazuje jak na dłoni, czym dla przeciętnego Kowalskiego jest środowisko organizacji pomocowych: grupą cyników bezdusznie recytujących frazesy o kulturze zależności czy kulturze uległości kobiet.</span></div><div class="MsoNormal"><br />
</div><div class="MsoNormal"><span style="color: #444444; font-family: 'Trebuchet MS', sans-serif;">Na tekst „Zmiana” Marie Philips zareagowała Subhadra Belbase, dyrektorka regionalna Planu w Ugandzie. Jej odpowiedź, która również znalazła się w książce, ciekawie domyka całość, wzbogacając ją o założenia filozofii pomocowej Planu i źródła dostrzeżonych przez Brytyjkę zjawisk. </span></div><div class="MsoNormal"><span style="color: #444444; font-family: 'Trebuchet MS', sans-serif;"><br />
</span></div><div class="MsoNormal"><span style="color: #444444; font-family: 'Trebuchet MS', sans-serif;">Poniżej spot prowadzonej przez Plan kampanii <i>Because I Am a Girl</i>.</span><br />
<span style="color: #444444; font-family: 'Trebuchet MS', sans-serif;"><br />
</span></div><div class="separator" style="clear: both; text-align: center;"><iframe allowfullscreen='allowfullscreen' webkitallowfullscreen='webkitallowfullscreen' mozallowfullscreen='mozallowfullscreen' width='320' height='266' src='https://www.youtube.com/embed/mWa9jmv3u90?feature=player_embedded' frameborder='0'></iframe></div><div class="separator" style="clear: both; text-align: center;"><br />
</div><div class="MsoNormal"><span style="color: #444444; font-family: Times, 'Times New Roman', serif; font-size: x-small;">[1] Jerzy Jarniewicz, „Porno, Welsh, Irvine”, <i>Gazeta Wyborcza</i>, 27 marca 2006, źródło: <a href="http://wyborcza.pl/1,75517,3240711.html">http://wyborcza.pl/1,75517,3240711.html</a></span></div></div>Unknownnoreply@blogger.com3tag:blogger.com,1999:blog-8523450518496171462.post-49954646399180202011-12-13T21:25:00.001+01:002011-12-13T21:26:40.369+01:00Pokuta Generała Golasa<div dir="ltr" style="text-align: left;" trbidi="on"><span class="Apple-style-span" style="color: #cc0000; font-family: 'Trebuchet MS', sans-serif;"><b><span class="Apple-style-span">Produkcja</span>:</b></span> <span class="Apple-style-span" style="color: #444444; font-family: 'Trebuchet MS', sans-serif;">USA</span><br />
<div class="MsoNormal"><span class="Apple-style-span" style="font-family: 'Trebuchet MS', sans-serif;"><b><span class="Apple-style-span" style="color: #cc0000;">Rok produkcji: </span></b><span class="Apple-style-span" style="color: #444444;">2010</span></span></div><div class="MsoNormal"><span lang="EN-US"><span class="Apple-style-span" style="font-family: 'Trebuchet MS', sans-serif;"><b><span class="Apple-style-span" style="color: #cc0000;">Oryginalny tytuł:</span></b><span class="Apple-style-span" style="color: #444444;"> The Redemption of General Butt Naked <o:p></o:p></span></span></span></div><div class="MsoNormal"><span class="Apple-style-span" style="font-family: 'Trebuchet MS', sans-serif;"><b><span class="Apple-style-span" style="color: #cc0000;">Reżyseria:</span></b><span class="Apple-style-span" style="color: #444444;"> Eric Strauss, Daniele Anastasion</span></span></div><div class="MsoNormal"><span class="Apple-style-span" style="font-family: 'Trebuchet MS', sans-serif;"><b><span class="Apple-style-span" style="color: #cc0000;">Czas trwania: </span></b><span class="Apple-style-span" style="color: #444444;">84 minuty</span></span></div><div class="MsoNormal"><br />
</div><div class="separator" style="clear: both; text-align: center;"><a href="http://www.generalbuttnakedmovie.com/css/images/slideshow/Redemption_General_ButtNaked_filmstill1_JoshuaBlahyi_byRyanLobo.jpg" imageanchor="1" style="clear: left; float: left; margin-bottom: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" height="214" src="http://www.generalbuttnakedmovie.com/css/images/slideshow/Redemption_General_ButtNaked_filmstill1_JoshuaBlahyi_byRyanLobo.jpg" width="320" /></a></div><div class="MsoNormal"><b><span class="Apple-style-span" style="font-family: 'Trebuchet MS', sans-serif;">W 1996 roku niczym Paweł z Tarsu podążył za głosem Pana zrywając ze zbrodniczą przeszłością. Po latach jak rasowy celebryta skupia na sobie zainteresowanie mediów nie tylko w ojczystej Liberii. Historia jego tyleż spektakularnej, co wątpliwej przemiany z partyzanckiego watażki w chrześcijańskiego kaznodzieję przyciąga do Monrowii ekipy filmowe z całego świata. <span class="Apple-style-span" style="color: #444444;"><o:p></o:p></span></span></b></div><div class="MsoNormal"><b><span class="Apple-style-span" style="font-family: 'Trebuchet MS', sans-serif;"><br />
</span></b></div><div class="MsoNormal"><o:p><span class="Apple-style-span" style="color: #444444; font-family: 'Trebuchet MS', sans-serif;"> </span></o:p><span class="Apple-style-span" style="color: #444444; font-family: 'Trebuchet MS', sans-serif;">Podczas trwającej od 1989 roku pierwszej wojny domowej w Liberii Joshua Milton Blahyi znany był jako generał Butt Naked. Dowodzone przez niego oddziały zapamiętano nie tylko za względu na wyjątkowe okrucieństwo. Chcąc zapewnić sobie ochronę mocy nadprzyrodzonych partyzanci walczyli nago. Mówiono, że Blahyi działał z natchnienia szatana. Praktykował kanibalizm. Składał ofiary z ludzi. W połowie lat dziewięćdziesiątych przepadł bez wieści. Świat usłyszał o nim ponownie, gdy triumfalnie obwieścił swe nawrócenie. Pod wpływem doznanego objawienia zaczął głosić dobrą nowinę wśród dawnych towarzyszy broni.</span></div><div class="MsoNormal"><br />
</div><div class="MsoNormal"><span class="Apple-style-span" style="color: #444444; font-family: 'Trebuchet MS', sans-serif;">Droga od zwyrodniałego wojennego watażki do duszpasterza wzywającego do nawrócenia urzekła dziennikarzy. Reportaż o niezwykłej przemianie generała Golasa pokazał kanał BBC World News. Jego śladem podążyła też ekipa VBS.TV. W Polsce ich dokument <i>The vice guide to Liberia</i> z 2010 roku wyemitowało Planete. Butt Naked do tego stopnia zdominował niespełna godzinny film, że w polskiej wersji oryginalny tytuł zmieniono na <i>Nagi Generał</i>.</span></div><div class="MsoNormal"><br />
</div><div class="MsoNormal"><span class="Apple-style-span" style="color: #444444; font-family: 'Trebuchet MS', sans-serif;">W 2005 roku na spotkanie z Joshuą Blahyi wyruszyli też amerykańscy filmowcy pracujący dla National Geographic: Eric Strauss i Daniele Anastasion. Efekt ich pięcioletniej pracy zatytułowany <i>Pokuta Generała Golasa</i> zaprezentowano po raz pierwszy w 2011 roku na festiwalu w Sundance. Jego warszawską premierę zapowiadano jako jeden z najmocniejszych punktów tegorocznego WatchDocs. </span></div><div class="MsoNormal"><br />
</div><div class="MsoNormal"><b><span class="Apple-style-span" style="font-family: 'Trebuchet MS', sans-serif;">“Kiedy się wojna poczyna, to się piekło otwiera”<span class="Apple-style-span" style="color: #444444;"><o:p></o:p></span></span></b><b><span class="Apple-style-span" style="color: #444444; font-family: Times, 'Times New Roman', serif; font-size: x-small;">[1]</span></b></div><div class="MsoNormal"><br />
</div><div class="MsoNormal"><span class="Apple-style-span" style="color: #444444; font-family: 'Trebuchet MS', sans-serif;">Zadziwiające, z jaką łatwością Blahyi mówi o partyzanckiej przeszłości. On nie wyznaje grzechów, ale z dumą opowiada o tym, jaki był potężny i przebiegły. Rekrutował dzieci i przysposabiał je do walki, karmiąc ludzkimi narządami. Przy pomocy filmów i narkotyków tłumił ich strach przed śmiercią. Okaleczał nawet najbliższych współpracowników. „Zadawanie ludziom bólu sprawiało mi przyjemność” – wyznaje. Szacuje, że jest odpowiedzialny za śmierć 20 tysięcy ludzi. </span></div><div class="MsoNormal"><br />
</div><div class="MsoNormal"><span class="Apple-style-span" style="color: #444444; font-family: 'Trebuchet MS', sans-serif;">Obecnie Joshua Blahyi to żarliwy ewangelista nauczający w slumsach Monrowii. Organizuje ośrodek pomocy dla dawnych towarzyszy broni: straconego liberyjskiego pokolenia dzieci-żołnierzy, po zakończeniu wojny bezrobotnych, bezdomnych narkomanów. </span></div><div class="MsoNormal"><br />
</div><div class="MsoNormal"><span class="Apple-style-span" style="color: #444444; font-family: 'Trebuchet MS', sans-serif;">Przemawiając do rozmodlonego tłumu ma niespotykaną siłę oddziaływania. Z zabawnego rozmówcy czarującego inteligentną rozmową przeistacza się w charyzmatycznego przywódcę, sprawującego władzę nad ludzkimi umysłami. Kochanego i podziwianego. To zdecydowanie najmocniejsze sceny filmu. Łatwo ulec jego urokowi. „Musieliśmy stworzyć bardzo osobistą relację z Joshuą, jednocześnie zachowując perspektywę. Nie dać się uwieść jego charyzmie” – wyznała Daniele Anastasion w jednym z wywiadów udzielonych przy okazji festiwalu w Sundance </span><span style="color: #444444; font-family: Times, 'Times New Roman', serif; font-size: x-small; text-align: -webkit-auto;">[2]</span><span class="Apple-style-span" style="color: #444444; font-family: 'Trebuchet MS', sans-serif;">.</span></div><div class="MsoNormal"><b><span class="Apple-style-span" style="font-family: 'Trebuchet MS', sans-serif;"><br />
</span></b></div><div class="MsoNormal"><b><span class="Apple-style-span" style="font-family: 'Trebuchet MS', sans-serif;">Żal, spowiedź, zadośćuczynienie</span></b></div><div class="MsoNormal"><br />
</div><div class="MsoNormal"><span class="Apple-style-span" style="color: #444444; font-family: 'Trebuchet MS', sans-serif;">Gdy w 2006 roku rozpoczyna pracę Komisja Prawdy i Pojednania (Truth and Reconciliation Commission), Joshua Blahyi jako pierwszy dobrowolnie składa obciążające go zeznania. Na co liczy: na uniknięcie kary, autopromocję dzięki telewizyjnej transmisji posiedzenia TRC? Wszak doskonale czuje się w centrum uwagi. Strauss i Anastasion nie podsuwają gotowej odpowiedzi. Nie wyjawiają również, czy wierzą w prawdziwość przemiany. Były generał zostaje rekomendowany do amnestii, ale wielu dawnych rebeliantów poprzysięga zemstę. Dla nich to mistyfikacja, nie kolejny krok na drodze duchowej transformacji.</span></div><div class="MsoNormal"><br />
</div><div class="MsoNormal"><span class="Apple-style-span" style="color: #444444; font-family: 'Trebuchet MS', sans-serif;">Korzystając z obecności kamery Joshua podejmuje również próby pojednania z ludźmi, których skrzywdził w przeszłości. Więcej tu jednak aktorstwa niż skruchy. Żądań i nalegań niż próśb. Co powoduję, że ofiary na to przystają: strach, zobojętnienie czy obecność amerykańskich filmowców? Dokument potęguje wątpliwości w miarę oglądania i długo po zakończeniu.</span></div><div class="MsoNormal"><br />
</div><div class="MsoNormal"><b><span class="Apple-style-span" style="font-family: 'Trebuchet MS', sans-serif;">Odpokutowanie <span class="Apple-style-span" style="color: #444444;"><o:p></o:p></span></span></b></div><div class="MsoNormal"><br />
</div><div class="MsoNormal"><span class="Apple-style-span" style="color: #444444; font-family: 'Trebuchet MS', sans-serif;">Poza jednostkowym wymiarem zbrodni i (braku) kary, amerykańscy dokumentaliści weszli o poziom wyżej, dotykając kwestii pojednania narodowego. Kluczowej, jeśli rozważy się siłę rażenia afrykańskich konfliktów: zerwanie więzi, upadek struktur państwowych i gospodarek, degenerację młodzieży przy równoczesnym współudziale w popełnianiu zbrodni tak szerokich mas społecznych, że ukaranie winnych przekształciłoby kraj w więzienie. Bez pojednania nie ma powrotu do normalności. Warunkiem pojednania jest publiczne przyznanie się do winy. Wyrażenie skruchy i próba zadośćuczynienia. Samo skazanie decydentów przez międzynarodowe trybunały czy zamknięcie za kratkami połowy społeczeństwa. </span></div><div class="MsoNormal"><span class="Apple-style-span" style="color: #444444; font-family: Times, 'Times New Roman', serif; font-size: x-small;"><b><br />
</b></span></div><div class="MsoNormal"><span class="Apple-style-span" style="color: #444444; font-family: Times, 'Times New Roman', serif; font-size: x-small;"><b>[1] </b>Przysłowie angielskie, za: Krzysztof Trzciński, </span><i style="background-color: white; color: #444444; font-size: 12px; text-align: -webkit-auto;"><span class="Apple-style-span" style="font-family: Times, 'Times New Roman', serif;">Wojny w Liberii i Sierra Leone (1989-2002)</span></i></div><div class="MsoNormal" style="text-align: -webkit-auto;"><span class="Apple-style-span" style="font-family: Times, 'Times New Roman', serif; font-size: x-small;"><span class="Apple-style-span" style="color: #444444;"><b>[2] </b>Wywiad z reżyserami dokumentu: </span><a href="http://www.youtube.com/watch?v=q7yboWA3KfY" style="text-align: left;">http://www.youtube.com/watch?v=q7yboWA3KfY</a></span></div></div>Unknownnoreply@blogger.com2tag:blogger.com,1999:blog-8523450518496171462.post-3676226917266228362011-12-01T21:52:00.000+01:002011-12-01T21:52:27.154+01:00Tajny agent Jamie Bunda<div dir="ltr" style="text-align: left;" trbidi="on"><br />
<div class="MsoNormal"><span class="Apple-style-span" style="font-family: 'Trebuchet MS', sans-serif;"><b><span class="Apple-style-span" style="color: #cc0000;">Autor: </span></b><span class="Apple-style-span" style="color: #444444;">Pepetela</span></span></div><div class="MsoNormal"><span class="Apple-style-span" style="color: #cc0000; font-family: 'Trebuchet MS', sans-serif;"><b>Wydawnictwo: </b></span><span class="Apple-style-span" style="color: #444444; font-family: 'Trebuchet MS', sans-serif;">Claroscuro</span></div><div class="MsoNormal"><span class="Apple-style-span" style="font-family: 'Trebuchet MS', sans-serif;"><b><span class="Apple-style-span" style="color: #cc0000;">Rok wydania:</span></b><span class="Apple-style-span" style="color: #444444;"> 2010</span></span></div><div class="MsoNormal"><span class="Apple-style-span" style="font-family: 'Trebuchet MS', sans-serif;"><b><span class="Apple-style-span" style="color: #cc0000;">ISBN:</span></b><span class="Apple-style-span" style="color: #444444;"> 978-83-62498-00-0</span></span></div><div class="MsoNormal"><span class="Apple-style-span" style="font-family: 'Trebuchet MS', sans-serif;"><b><span class="Apple-style-span" style="color: #cc0000;">Ilość stron:</span></b><span class="Apple-style-span" style="color: #444444;"> 360</span></span></div><div class="MsoNormal"><br />
</div><div class="MsoNormal"><a href="http://p.alejka.pl/i2/p_new/08/08/tajny-agent-jaime-bunda-pepetela-2_0_b.jpg" imageanchor="1" style="clear: left; float: left; margin-bottom: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" height="320" src="http://p.alejka.pl/i2/p_new/08/08/tajny-agent-jaime-bunda-pepetela-2_0_b.jpg" width="203" /></a><b><span class="Apple-style-span" style="font-family: 'Trebuchet MS', sans-serif;">Poznajcie Jaimę Bundę: detektywa o siedzeniu monstrualnych rozmiarów. Wiecznego stażystę w Biurze Kryminalnym, bez szans na awans. Ten groteskowy anty-James Bond to centralna postać satyry na społeczeństwo współczesnej Angoli ujętej w ramy pastiszowego kryminału. <span class="Apple-style-span" style="color: #444444;"><o:p></o:p></span></span></b></div><div class="MsoNormal"><b><span class="Apple-style-span" style="font-family: 'Trebuchet MS', sans-serif;"><br />
</span></b></div><div class="MsoNormal"><span class="Apple-style-span" style="color: #444444; font-family: 'Trebuchet MS', sans-serif;">Po dwóch latach bezczynnego przesiadywania w sali detektywów, fajtłapowaty Jaime Bunda staje przed życiową szansą. Ma wyjaśnić sprawę morderstwa nastolatki. Rozwiązanie kryminalnej zagadki nie spędza mu jednak snu z powiek. Nie chce zbyt szybko żegnać się z pierwszymi w jego zawodowym życiu atrybutami władzy: zdezelowanym samochodem służbowym z krnąbrnym kierowcą i telefonem komórkowym. Opasłe ciało nie predestynuje go do szaleńczych pościgów, a stale domagający się kolejnych porcji </span><i style="color: #444444; font-family: 'Trebuchet MS', sans-serif;">funje</i><span class="Apple-style-span" style="color: #444444; font-family: 'Trebuchet MS', sans-serif;"> z bawolim mięsem żołądek nie sprzyja efektywnej pracy. Snuje się więc Bunda ulicami Luandy bez motywu ani poszlak za podejrzanym wytypowanym na chybił trafił. Nagle niczym </span><i style="color: #444444; font-family: 'Trebuchet MS', sans-serif;">deus ex machina</i><span class="Apple-style-span" style="color: #444444; font-family: 'Trebuchet MS', sans-serif;"> natyka się na międzynarodową szajkę fałszerzy.</span></div><div class="MsoNormal"><br />
</div><div class="MsoNormal"><span class="Apple-style-span" style="font-family: 'Trebuchet MS', sans-serif;"><span class="Apple-style-span" style="color: #444444;">Zapewne gdyby Pepetela postawił sobie za cel napisanie powieści detektywistycznej, w tym momencie fabuła nabrałaby zawrotnego tempa, a przed czytelnikiem przeparadowałby szereg podejrzanych. Pisarz wybrał jednak zabawę formą, rezygnując z klasycznej detektywistycznej łamigłówki. Styl prowadzenia narracji nie pozostawia co do tego złudzeń. </span><b>Angolski pisarz bawi się konwencją. Karci narratora. Wyolbrzymia, balansuje na granicy dobrego smaku, łamie reguły. Chętnie sięga po banał</b><span class="Apple-style-span" style="color: #444444;">. Jeśli wprowadza postać arabskiej piękności, to czyni z niej tancerkę brzucha. Jego antykryminał to przeplatany rubasznym humorem krytyczny obraz funkcjonowania współczesnej Angoli. Brutalne metody policji, nepotyzm, deprawacja i afery na najwyższych szczeblach władzy versus bezrobocie, bieda i brak perspektyw nieuprzywilejowanych warstw społeczeństwa. </span></span></div><div class="MsoNormal"><br />
</div><div class="MsoNormal"><span class="Apple-style-span" style="color: #444444; font-family: 'Trebuchet MS', sans-serif;">Połączenia pastiszowej konwencji i niewygodnych wątków społecznych to rozwiązanie ciekawe i popularne. Niestety w przypadku prozy Pepeteli coś nie zagrało. Z pozoru zabawne sytuacje wywołują co najwyżej uśmiech politowania. Przejaskrawione postacie z Bundą na czele nużą. </span></div><div class="MsoNormal"><br />
</div><div class="MsoNormal"><span class="Apple-style-span" style="color: #444444; font-family: 'Trebuchet MS', sans-serif;">W cyklu powieści o Kobiecej Agencji Detektywistycznej Nr 1 Alexander McCall Smith potrafił stworzyć pełnokrwistą, budzącą sympatię bohaterkę Mma Ramotswe, wpleść niemałą porcję dydaktycznych pogadanek o bolączkach Botswany, a wszystko to ująć w ramy zręcznych, detektywistycznych zagadek. </span><span class="Apple-style-span" style="font-family: 'Trebuchet MS', sans-serif;"><b>Pepetela zrealizował podobny pomysł, ale bez wdzięku i właściwych proporcji.</b></span><span class="Apple-style-span" style="color: #444444; font-family: 'Trebuchet MS', sans-serif;"> Angolskich smaczków nie wystarcza, by to zrekompensować.</span></div></div>Unknownnoreply@blogger.com0tag:blogger.com,1999:blog-8523450518496171462.post-47445941604824348452011-10-30T12:24:00.000+01:002011-10-30T12:24:40.318+01:00Gdyby cała Afryka…<div dir="ltr" style="text-align: left;" trbidi="on"><br />
<div style="margin-bottom: .0001pt; margin: 0cm;"><span class="Apple-style-span" style="font-family: 'Trebuchet MS', sans-serif;"><b><span class="Apple-style-span" style="color: #cc0000;">Autor: </span></b><span class="Apple-style-span" style="color: #444444;">Ryszard Kapuściński</span></span></div><div style="margin-bottom: .0001pt; margin: 0cm;"><span class="Apple-style-span" style="font-family: 'Trebuchet MS', sans-serif;"><b><span class="Apple-style-span" style="color: #cc0000;">Wydawca: </span></b><span class="Apple-style-span" style="color: #444444;">Agora</span></span></div><div style="margin-bottom: .0001pt; margin: 0cm;"><span class="Apple-style-span" style="font-family: 'Trebuchet MS', sans-serif;"><b><span class="Apple-style-span" style="color: #cc0000;">Rok wydania:</span></b><span class="Apple-style-span" style="color: #444444;"> 2011</span></span></div><div style="margin-bottom: .0001pt; margin: 0cm;"><span class="Apple-style-span" style="font-family: 'Trebuchet MS', sans-serif;"><b><span class="Apple-style-span" style="color: #cc0000;">ISBN: </span></b><span class="Apple-style-span" style="color: #444444;">978-83-268-0526-4</span></span></div><div class="MsoNormal"><span class="Apple-style-span" style="color: #cc0000; font-family: 'Trebuchet MS', sans-serif;"><b>Ilość stron: </b></span><span class="Apple-style-span" style="color: #444444; font-family: 'Trebuchet MS', sans-serif;">408</span></div><div class="MsoNormal"><span class="Apple-style-span" style="color: #444444; font-family: 'Trebuchet MS', sans-serif;"><br />
</span></div><div class="MsoNormal"><a href="http://bi.gazeta.pl/im/6/10255/z10255376X,-b---Gdyby-cala-Afryka--------b--Ryszard-Kapuscinski-.jpg" imageanchor="1" style="clear: left; float: left; margin-bottom: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" height="320" src="http://bi.gazeta.pl/im/6/10255/z10255376X,-b---Gdyby-cala-Afryka--------b--Ryszard-Kapuscinski-.jpg" width="199" /></a></div><div class="MsoNormal"><b><span class="Apple-style-span" style="font-family: 'Trebuchet MS', sans-serif;">„Gdyby cała Afryka…”, wydana dwukrotnie w 1969 i 1971 roku w zaledwie dwudziestu trzech tysiącach egzemplarzy, czekała na wznowienie aż 40 lat. Powróciła nakładem Agory, starannie opracowana edytorsko, wzbogacona fotografiami agencyjnymi i autorstwa Ryszarda Kapuścińskiego, aktualną mapą polityczną kontynentu, indeksem osób oraz posłowiem prof. Jana J. Milewskiego, historyka i afrykanisty. Jaka po latach jest jej wartość? Czy jedna z najwcześniejszych książek guru polskiego reportażu ma szanse zainteresować szerokie grono czytelników?</span></b></div><div class="MsoNormal"><br />
</div><div class="MsoNormal"><span class="Apple-style-span" style="color: #444444; font-family: 'Trebuchet MS', sans-serif;">W 1962 roku trzydziestoletni Ryszard Kapuściński, mający w dorobku literacki debiut i pierwsze afrykańskie doświadczenia reporterskie z ogarniętego wojną domową Konga, zostaje wysłany na sześć lat do Afryki jako korespondent Polskiej Agencji Prasowej. Trafia na kontynent przełomu dwóch epok. Między 1960 okrzykniętym rokiem Afryki a powrotem Kapuścińskiego do kraju jesienią 1966 roku w procesie dekolonizacji powstały 32 niepodległe państwa. Młode, niedoświadczone elity przejmujące władzę z rąk kolonizatorów nie radziły sobie z budową struktur państwowych w warunkach niemal całkowitego braku infrastruktury i kadr. Na nowo układały stosunki z niedawnym metropoliami oraz głównymi aktorami zimnowojennej areny międzynarodowej: Stanami Zjednoczonymi i Związkiem Radzieckim. Szukały drogi do afrykańskiej jedności, równocześnie zmagając się z opozycją wewnętrzną i pierwszymi wojskowymi zamachami stanu. Rządy ulegały korupcji, a sytuacja gospodarcza ukazywała coraz wyraźniej swe rozpaczliwe oblicze. </span></div><div class="MsoNormal"><br />
</div><div class="MsoNormal"><span class="Apple-style-span" style="font-family: 'Trebuchet MS', sans-serif;"><span class="Apple-style-span" style="color: #444444;">„W ciągu miesiąca przejechałem przez pięć krajów. W czterech panował stan wyjątkowy. W jednym prezydent został właśnie usunięty, w drugim uratował się tylko dzięki przypadkowi […]. Dwa parlamenty zostały rozwiązane. Dwa rządy usunięte. […] Na przestrzeni 520 kilometrów byłem kontrolowany dwadzieścia jeden razy i przeszedłem cztery rewizje osobiste” – relacjonował Kapuściński[1]. </span><b>Dynamika zmian rozbudzała jego reporterską pasję. Nie stwarza jednak warunków do wyjścia poza ramy pracy korespondenta. </b><span class="Apple-style-span" style="color: #444444;">Powstające wówczas teksty trafiały do prasy, radia i telewizji. „Nie pisałem ich z myślą o książce. Nawet z myślą o druku” – przyznał we wstępie. Mimo to wydawnictwo „Czytelnik”, z którym Kapuściński był związany przez większość literackiej kariery, dostrzegając walory reportaży z lat 1962-1966 podjęło decyzję o publikacji piętnastu z nich w formie książki.</span></span></div><div class="MsoNormal"><br />
</div><div class="MsoNormal"><span class="Apple-style-span" style="font-family: 'Trebuchet MS', sans-serif;"><span class="Apple-style-span" style="color: #444444;">„Gdyby cała Afryka” to </span><b>szeroki wachlarz tematów i form stylistycznych</b><span class="Apple-style-span" style="color: #444444;">. Od otwierającego zbiór listu Millingi Millingi, bojownika o wolność Mozambiku, proszącego o finansowe wsparcie jego ślubnych planów. Poprzez komiczne sprawozdanie z posiedzenia parlamentu Tanganiki ze wspaniale uchwyconą atmosferą i językiem obrad. Do pełnej szczegółów analizy ówczesnej sytuacji politycznej, perspektyw i historycznych uwarunkowań rozwoju Nigerii, Rodezji, Algierii, Sudanu i wielu innych państw kontynentu. Peerelowski recenzent Jerzy Prokopczuk za najsłabsze części książki uznał właśnie owe „teoretyczne uogólnienia, paralele i porównania historyczne.” Cztery dekady później okazuje się, że właśnie na tym polu teksty Kapuścińskiego bronią się najlepiej. Jako wykształcony historyk miał zdolność widzenia pojedynczych faktów jako długotrwałych procesów historycznych. Charakteryzowane przez niego procesy i formułowane wnioski nie straciły na aktualności. Kto śledzący przebieg konfliktu w Sudanie może dziś odmówić słuszności zdaniu: „Sprawa Południa […] może stać się zalążkiem wielkiego konfliktu, który podzieli całą Afrykę.” </span></span></div><div class="MsoNormal"><br />
</div><div class="MsoNormal"><span class="Apple-style-span" style="font-family: 'Trebuchet MS', sans-serif;"><span class="Apple-style-span" style="color: #444444;">Pióro Kapuścińskiego wydobywa na przemian komizm, absurd i grozę omawianych zdarzeń. Bieżące fakty przeplatał frapującymi ciekawostkami. Afrykańską scenę polityczną: Ben Bellę, Tubmana, Burgibę, Nasera odmalował łącząc fakty z subiektywnym odbiorem dociekliwego obserwatora, błyskotliwą anegdotą lub ironicznym komentarzem. Według Marka Millera, dziennikarza reportażysty i wykładowcy uniwersyteckiego, łączące wyobraźnię i wiedzę </span><b>pisarstwo Kapuścińskiego rodziło się z ograniczeń stylu agencyjnego</b><span class="Apple-style-span" style="color: #444444;">: niemożności uchwycenia nastroju ulicy, dramatyzmu, klimatu. </span></span></div><div class="MsoNormal"><br />
</div><div class="MsoNormal"><span class="Apple-style-span" style="font-family: 'Trebuchet MS', sans-serif;"><span class="Apple-style-span" style="color: #444444;">„Gdyby cała Afryka…” daje </span><b>przedsmak późniejszych tekstów</b><span class="Apple-style-span" style="color: #444444;"> mistrza. W następnych latach powrócił do nich, przeredagował, włączył do nowych tytułów. W wydanej w 1978 roku „Wojnie futbolowej” znalazło się w części lub całości sześć z piętnastu tekstów. W „Cesarzu” i „Hebanie” wykorzystał obszerne fragmenty dwóch kolejnych. Małgorzata Szejnert przypuszcza, że </span><b>dla Kapuścińskiego zbiór reportaży z lat sześćdziesiątych miał wartość notatnika</b><span class="Apple-style-span" style="color: #444444;">, materiału do mających powstać książek. Mogłoby to tłumaczyć, czemu nie zabiegał o jego wznowienie. </span></span></div><div class="MsoNormal"><br />
</div><div class="MsoNormal"><span class="Apple-style-span" style="font-family: 'Trebuchet MS', sans-serif;"><span class="Apple-style-span" style="color: #444444;">„Tego, czego nie dostrzegł u siebie Kapuściński, dostrzegli inni i dlatego mamy tę książkę” – podsumowywała Szejnert podczas październikowego spotkania zorganizowanego przez Polski PEN Club i Agorę w warszawskim Domu Literatury [2]</span><span class="apple-style-span" style="color: #444444;"><span style="background-attachment: initial; background-clip: initial; background-color: white; background-image: initial; background-origin: initial; background-position: initial initial; background-repeat: initial initial; font-size: 10pt;">.</span></span><span class="Apple-style-span" style="color: #444444;"> Książkę – co warto podkreślić – dla pasjonatów, znających pisarski dorobek Kapuścińskiego, którym wrażenie braku świeżości pomogą zrekompensować intelektualne zabawy polegające na porównywaniu zmian w tekstach, obserwowaniu rozwoju reporterskiej metody. Dla młodych czytelników to dodatkowo świadectwo peerelowskiego języka przetkanego takimi terminami jak burżuazja, walka klas, reakcja, imperializm. Dziennikarstwa, które musiało treścią i stylem sprostać wymogom zaostrzonej po 1968 roku cenzury. </span><b>„Dla kogoś, kto upodobał sobie reportaż, a dodatkowo jeszcze Afrykę, ta książka jest jak elementarz”</b><span class="Apple-style-span" style="color: #444444;"> – rekomenduje Wojciech Jagielski. Nie sposób nie przyznać mu racji. </span><i style="color: #444444;">Noblesse oblige</i><span class="Apple-style-span" style="color: #444444;">. </span></span></div><div class="MsoNormal"><br />
</div><div class="MsoNormal"><span class="Apple-style-span" style="color: #444444; font-family: Times, 'Times New Roman', serif; font-size: x-small;">[1] Ryszard Kapuściński, „Spór o sędziego zakończony upadkiem rządu,” [w:] <i>Gdyby cała Afryka<o:p></o:p></i></span></div><div class="MsoNormal"><span class="Apple-style-span" style="color: #444444; font-family: Times, 'Times New Roman', serif; font-size: x-small;">[2] Cytowana w tekście wypowiedzi Małgorzaty Szejnert i Marka Millera oraz poglądy Jana J. Milewskiego pochodzą ze spotkania zorganizowanego przez Polski PEN Club i Agorę w warszawskim Domu Literatury w dniu 24 października 2011 roku.</span></div><div class="MsoNormal"><span class="Apple-style-span" style="color: #444444; font-family: Times, 'Times New Roman', serif; font-size: x-small;">[3] W pracy nad tekstem korzystałam z zasobów strony kapuscinski.info</span></div></div>Unknownnoreply@blogger.com1tag:blogger.com,1999:blog-8523450518496171462.post-35199238523972393642011-10-21T22:15:00.005+02:002011-10-21T22:21:42.969+02:00Gdzie krokodyl zjada słońce<div dir="ltr" style="text-align: left;" trbidi="on"><span class="Apple-style-span" style="font-family: 'Trebuchet MS', sans-serif;"><b><span class="Apple-style-span" style="color: #cc0000;">Autor: </span></b><span class="Apple-style-span" style="color: #444444;">Peter Godwin</span></span><br />
<div style="margin-bottom: .0001pt; margin: 0cm;"><span class="Apple-style-span" style="font-family: 'Trebuchet MS', sans-serif;"><b><span class="Apple-style-span" style="color: #cc0000;">Wydawnictwo:</span></b><span class="Apple-style-span" style="color: #444444;"> W.A.B.</span></span></div><div style="margin-bottom: .0001pt; margin: 0cm;"><span class="Apple-style-span" style="font-family: 'Trebuchet MS', sans-serif;"><b><span class="Apple-style-span" style="color: #cc0000;">Rok wydania: </span></b><span class="Apple-style-span" style="color: #444444;">2008</span></span></div><div style="margin-bottom: .0001pt; margin: 0cm;"><span class="Apple-style-span" style="font-family: 'Trebuchet MS', sans-serif;"><b><span class="Apple-style-span" style="color: #cc0000;">ISBN: </span></b><span class="Apple-style-span" style="color: #444444;">978-83-7414-479-7</span></span></div><div class="MsoNormal"><span class="Apple-style-span" style="font-family: 'Trebuchet MS', sans-serif;"><b><span class="Apple-style-span" style="color: #cc0000;">Ilość stron: </span></b><span class="Apple-style-span" style="color: #444444;">432</span></span></div><div class="MsoNormal"><br />
</div><div class="separator" style="clear: both; text-align: center;"><a href="http://merlin.pl/Gdzie-krokodyl-zjada-slonce_Peter-Godwin,images_big,1,978-83-7414-479-7.jpg" imageanchor="1" style="clear: left; float: left; margin-bottom: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" height="320" src="http://merlin.pl/Gdzie-krokodyl-zjada-slonce_Peter-Godwin,images_big,1,978-83-7414-479-7.jpg" width="224" /></a></div><div class="MsoNormal"><div style="text-align: justify;"><div style="text-align: left;"><span class="Apple-style-span" style="font-family: 'Trebuchet MS', sans-serif;"><b>„Gdzie krokodyl zjada słońce” to niezwykle udany mariaż literatury faktu i literatury pięknej. Od pierwszych stron zwraca uwagę niebanalny styl narracji i powieściowa konstrukcja. Ani kunszt stylistyczny, ani autobiograficzna osnowa nie przesłaniają jednak nadrzędnej, reporterskiej funkcji pisarstwa Petera Godwina. </b></span></div></div></div><div class="MsoNormal"><div style="text-align: justify;"><div style="text-align: left;"><br />
</div></div></div><div class="MsoNormal"><div style="text-align: justify;"><div style="text-align: left;"><span class="Apple-style-span" style="font-family: 'Trebuchet MS', sans-serif;"><span class="Apple-style-span" style="color: #444444;">Według zuluskich wierzeń </span><b>zaćmienie słońca to najgorszy ze wszystkich znaków na niebie.</b><span class="Apple-style-span" style="color: #444444;"> Połykając życiodajną gwiazdę niebiański krokodyl karze ludzi za ich postępowanie. W ciągu ośmiu lat, które obejmuje książka, nad Zimbabwe - ojczystym krajem autora - dało się dwukrotnie obserwować to złowieszcza zjawisko. </span></span><span class="Apple-style-span" style="font-family: 'Trebuchet MS', sans-serif;"><span class="Apple-style-span" style="color: #444444;">Peter Godwin opowiada o państwie, które „jest niekwestionowanym </span><b>liderem pod względem tempa ekonomicznego upadku</b><span class="Apple-style-span" style="color: #444444;">, a jego gospodarka zwija się najszybciej na świecie.” Od czasu objęcia władzy przez Mugabe poziom życia mieszkańców Zimbabwe obniżył się o połowę. Wskutek reformy rolnej, przeprowadzonej w odwecie za popieranie opozycji przez potomków burskich i brytyjskich osadników, załamała się oparta na plantacjach białych farmerów gospodarka. Na polityczną scenę wkroczyły młodzieżowe bojówki i weterani wyzwoleńczej wojny z lat 70 zaprowadzając rządy terroru i przemocy. Szalejąca hiperinflacja, bezprawie, brutalne rozboje, chaos, brak podstawowych produktów, w tym benzyny i żywności uczyniły życie niemożliwym nie tylko dla wywłaszczanych białych farmerów, szukających schronienia za granicą, ale dla wszystkich niezwiązanych z reżimem. Między 1996 a 2004 rokiem nie mieszający na stałe w Zimbabwe Godwin korzysta ze zleceń anglojęzycznej prasy, by odwiedzić mieszkających tam rodziców przy okazji zbierania reporterskiego materiału. Spore fragmenty pisanych wówczas artykułów wplecie potem w książkową opowieść. Nadające rytm narracji wizyty w rodzinnym domu wyznaczają kolejne stadia degeneracji kraju.</span><span style="color: #444444;"> </span></span></div></div></div><div class="MsoNormal"><div style="text-align: justify;"><div style="text-align: left;"><br />
</div></div></div><div class="MsoNormal"><div style="text-align: justify;"><div style="text-align: left;"><span class="Apple-style-span" style="font-family: 'Trebuchet MS', sans-serif;"><span class="Apple-style-span" style="color: #444444;">Mimo świetnego pióra, celnych spostrzeżeń i wyrazistych sądów książka nie przemawiałaby z taką siłą, gdyby nie warstwa autobiograficzna. Autor podkreśla w wywiadach, że dla niego „Gdzie krokodyl zjada słońce” to </span><b>nie reportaż literacki, ale pamiętnik.</b><span class="Apple-style-span" style="color: #444444;"> „Spróbowałem opowiedzieć historię danego miejsca poprzez własne wspomnienia” – uściślił w rozmowie z „Gazetą Wyborczą” w 2009 roku[1]. Pisarz i publicysta gościł wówczas w Polsce na festiwalu Pory Reportażu. </span></span></div></div></div><div class="MsoNormal"><div style="text-align: justify;"><div style="text-align: left;"><br />
</div></div></div><div class="MsoNormal"><div style="text-align: justify;"><div style="text-align: left;"><span class="Apple-style-span" style="font-family: 'Trebuchet MS', sans-serif;"><span class="Apple-style-span" style="color: #444444;">Rozkład Zimbabwe zbiega się w czasie </span><b>ze schyłkiem życia rodziców autora</b><span class="Apple-style-span" style="color: #444444;">, którzy po II wojnie światowej opuścili Anglię, wybierając Rodezję na swoją nową ojczyznę. Afryka miała być nowym początkiem w życiu ojca Petera: George’a Godwina, w rzeczywistości Kazimierza Goldfarba, Polaka żydowskiego pochodzenia, który stracił rodzinę w Treblince i powojennej zawierusze. Dawną, skrywaną przed najbliższymi tożsamość postanowił ujawnić dopiero, gdy historia zatoczyła koło i jako „biały Afrykanin z wyboru” padł ofiarą rasistowskich prześladowań. Z niesłabnącą uwagą śledzi się, jak wyjawienie rodzinnej tajemnicy wpływa na poszukującego własnej tożsamości Petera, prowadzącego żywot rozpięty między kosmopolitycznym Nowym Yorkiem a rodzimą Afryką, w której traktowany jest jak intruz. Przybliżając historię własnego ojca, pisarz zadaje kluczowe (nie tylko) dla losów białych osadników w Afryce pytanie, czy tam, gdzie nigdy nie będzie się miało szans być uznanym za swojego, można znaleźć</span><b> </b><b>swoje</b><span class="Apple-style-span" style="color: #444444;"> miejsce.</span></span></div></div></div><div class="MsoNormal"><div style="text-align: justify;"><div style="text-align: left;"><br />
</div></div></div><div class="MsoNormal"><div style="text-align: justify;"><div style="text-align: left;"><span class="Apple-style-span" style="font-family: 'Trebuchet MS', sans-serif;"><b>Najwyższe oceny</b> <b>należą się jednak autorowi za przepiękny obraz starzejących się rodziców</b><span class="Apple-style-span" style="color: #444444;">. Ich wzajemnej miłości ukazanej bez patosu, w codziennych słowach i gestach. Ich przywiązania do przybranej ojczyzny, która odwdzięcza się za wierność szykanami, biedą i poniżeniem. Opowiadana przez Godwina historia wzrusza w niewymuszony, oczywisty sposób.</span></span></div></div></div><div class="MsoNormal"><div style="text-align: justify;"><div style="text-align: left;"><br />
</div></div></div><div class="MsoNormal"><div style="text-align: justify;"><div style="text-align: left;"><span class="Apple-style-span" style="font-family: 'Trebuchet MS', sans-serif;"><span class="Apple-style-span" style="color: #444444;">W Polsce nie ukazała się „Mukiwa”, pisarski debiut Petera Godwina, poświęcony dorastaniu w Zimbabwe. Wydawnictwo Czarne zapowiada jednak wydanie najnowszej książki pisarza</span><b> </b><span class="Apple-style-span" style="color: #444444;">„The Fear. The Last Days of Robert Mugabe” w maju 2013 roku. </span></span></div></div></div><div class="MsoNormal"><span class="Apple-style-span" style="color: #444444; font-family: 'Trebuchet MS', sans-serif;"><br />
</span></div><div class="MsoNormal"><span class="Apple-style-span" style="color: #444444; font-family: Times, 'Times New Roman', serif; font-size: x-small;">[1] "Spałowana Afryka krzyczy", <i>Gazeta Wyborcza</i>, z Peterem Godwinem rozmawiała Małgorzata I. Niemczyńska, 1 grudnia 2009 roku, </span><a href="http://wyborcza.pl/1,75475,7315708,Spalowana_Afryka_krzyczy.html"><span class="Apple-style-span" style="font-family: Times, 'Times New Roman', serif; font-size: x-small;">http://wyborcza.pl/1,75475,7315708,Spalowana_Afryka_krzyczy.html</span></a></div></div>Unknownnoreply@blogger.com2tag:blogger.com,1999:blog-8523450518496171462.post-90172637691328683512011-10-13T22:13:00.001+02:002011-10-13T22:14:25.836+02:00Męska historia<div dir="ltr" style="text-align: left;" trbidi="on"><br />
<div class="MsoNormal"><span class="Apple-style-span" style="font-family: 'Trebuchet MS', sans-serif;"><b><span class="Apple-style-span" style="color: #cc0000;">Produkcja: </span></b><span class="Apple-style-span" style="color: #444444;">Wielka Brytania</span></span></div><div class="MsoNormal"><span class="Apple-style-span" style="font-family: 'Trebuchet MS', sans-serif;"><b><span class="Apple-style-span" style="color: #cc0000;">Rok produkcji:</span></b><span class="Apple-style-span" style="color: #444444;"> 2010</span></span></div><div class="MsoNormal"><span lang="EN-US"><span class="Apple-style-span" style="font-family: 'Trebuchet MS', sans-serif;"><b><span class="Apple-style-span" style="color: #cc0000;">Oryginalny tytuł:</span></b><span class="Apple-style-span" style="color: #444444;"> A Man’s Story<o:p></o:p></span></span></span></div><div class="MsoNormal"><span class="Apple-style-span" style="font-family: 'Trebuchet MS', sans-serif;"><b><span class="Apple-style-span" style="color: #cc0000;">Reżyseria: </span></b><span class="Apple-style-span" style="color: #444444;">Varon Bonicos</span></span></div><div class="MsoNormal"><span class="Apple-style-span" style="font-family: 'Trebuchet MS', sans-serif;"><b><span class="Apple-style-span" style="color: #cc0000;">Czas trwania: </span></b><span class="Apple-style-span" style="color: #444444;">90 minut</span></span></div><div class="MsoNormal"><br />
</div><div class="separator" style="clear: both; text-align: center;"><a href="http://fashionpopcorn.com/wp-content/uploads/2011/06/Ozwald-Boateng.jpg" imageanchor="1" style="clear: left; float: left; margin-bottom: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" height="232" src="http://fashionpopcorn.com/wp-content/uploads/2011/06/Ozwald-Boateng.jpg" width="320" /></a></div><div class="MsoNormal"><b><span class="Apple-style-span" style="font-family: 'Trebuchet MS', sans-serif;">Prezentowana w ramach konkursu filmów dokumentalnych WFF „Męska historia” to success story o zabarwieniu celebryckim. Obliczony na kilka miesięcy projekt śledzenia z kamerą rozwoju kariery świetnie rokującego Ozwalda Boatenga, krawca ekskluzywnej mody męskiej, zakończył się dopiero po 12 latach. W tym czasie Boateng przebył drogę od znanego i cenionego projektanta do guru modowego światka. <span class="Apple-style-span" style="color: #444444;"><o:p></o:p></span></span></b></div><div class="MsoNormal"><br />
</div><div class="MsoNormal"><span class="Apple-style-span" style="font-family: 'Trebuchet MS', sans-serif;"><span class="Apple-style-span" style="color: #444444;">Dokument rozpoczyna się 1998 roku i już od pierwszych ujęć nie pozostawia wątpliwości, że Varon Bonicos przyjął na siebie rolę nadwornego reżysera jego znamienitości Ozwalda Boatenga. </span><span class="Apple-style-span" style="color: #444444;">Urodzony i wychowany w Londynie projektant, syn emigrantów z Ghany jest wówczas właścicielem sklepu przy ekskluzywnej londyńskiej Savile Row.</span><span class="Apple-style-span" style="color: #444444;"> Prasa komentuje doniesienia o kradzieży jego najnowszej kolekcji. Pokaz wypada poniżej oczekiwań, a była żona Pascale czeka na pieniądze z podziału majątku. To jedyny moment, kiedy życie projektanta nie układa się po jego myśli. Wyśmienita passa wraca wraz z pojawieniem się nowej miłości, rosyjskiej modelki Guynel. Od tej pory film staje się zapisem zawodowego triumfu Boatenga. Oglądamy wizjonerskie pokazy w urządzonych z przepychem salach. Pracę w atelier Givenchy, gdzie w 2003 roku Boateng obejmuje funkcję dyrektora artystycznego. Podbój Hollywood. W dobrym tonie staje się posiadanie kilkunastu garniturów od utalentowanego czarnoskórego Brytyjczyka, co na czerwonym dywanie z dumą podkreślają Jamie Foxx, Laurence Fishburne i Will Smith. Życie osobiste schodzi na drugi plan. Wszak piękna żona to tylko jeden z klejnotów w koronie Boatenga.</span></span></div><div class="MsoNormal"><br />
</div><div class="MsoNormal"><span class="Apple-style-span" style="color: #444444; font-family: 'Trebuchet MS', sans-serif;">Jego żywiołem jest projektowanie. Jak podkreślają koledzy z branży, Boateng ma brytyjski zmysł elegancji i afrykańskie wyczucie koloru. Kolekcje projektanta ogląda się znakomicie. To nowatorstwo bez udziwnień. Barwne i męskie. Życie nie skąpi mu zaszczytów. W 2006 r. odbiera order Imperium Brytyjskiego z rąk królowej Elżbiety II. Na wybiegu, wśród burzy oklasków, czuje się wyśmienicie i wygląda lepiej niż pracujący dla niego modele. „Męska historia” to kolejny dowód na to, że urodziwi w życiu mają łatwiej. Ozwald Boateng to pełen charyzmy i uroku mężczyzna, świadomie wykorzystujący swój wygląd w autopromocji. </span></div><div class="MsoNormal"><br />
</div><div class="MsoNormal"><span class="Apple-style-span" style="color: #444444; font-family: 'Trebuchet MS', sans-serif;">Niewiarygodne wydaje się, że wobec tych wszystkich ukazanych w filmie atutów, nie pojawia się nawet jedna, drobna rysa na tej odlanej w spiżu statui. Wszyscy rozmówcy wypowiadają się o Ozwaldzie w superlatywach. Najczęściej jednak komentarze pochodzą od samego Boatenga. Nawet osobiste wzloty i upadki udało się pokazać w korzystnym dla projektanta świetle. </span></div><div class="MsoNormal"><br />
</div><div class="MsoNormal"><span class="Apple-style-span" style="color: #444444; font-family: 'Trebuchet MS', sans-serif;">Pod wpływem lawiny zaszczytów i popularności, ego Boatenga rozrasta się do takich rozmiarów, że czuje się gotowy do zbawiania Afryki. Chcąc promować kontynent wśród Afroamerykanów organizuje pokaz mody męskiej podczas szczytu przywódców afrykańskich w Ghanie z udziałem garstki hollywoodzkich aktorów. W kadrze migają twarze Kadaffiego i Mugabe. Po wszystkim Ozwald Boateng przyznaje, że nie rozumie, po co się tego podjął. Cóż, człowiek jest ułomny, a ułomnością sławy męskiego krawiectwa Ozwalda Boatenga jest umiłowanie splendoru. </span></div></div>Unknownnoreply@blogger.com0tag:blogger.com,1999:blog-8523450518496171462.post-46478035493751940032011-10-11T12:08:00.000+02:002011-10-11T12:08:28.783+02:00Ciemne sprawy<div dir="ltr" style="text-align: left;" trbidi="on"><br />
<div class="MsoNormal"><span class="Apple-style-span" style="font-family: 'Trebuchet MS', sans-serif;"><b><span class="Apple-style-span" style="color: #cc0000;">Produkcja:</span></b><span class="Apple-style-span" style="color: #444444;"> Australia, Rwanda</span></span></div><div class="MsoNormal"><span class="Apple-style-span" style="font-family: 'Trebuchet MS', sans-serif;"><b><span class="Apple-style-span" style="color: #cc0000;">Rok produkcji: </span></b><span class="Apple-style-span" style="color: #444444;">2011</span></span></div><div class="MsoNormal"><span class="Apple-style-span" style="font-family: 'Trebuchet MS', sans-serif;"><b><span class="Apple-style-span" style="color: #cc0000;">Oryginalny tytuł:</span></b><span class="Apple-style-span" style="color: #444444;"> Matière Grise</span></span></div><div class="MsoNormal"><span class="Apple-style-span" style="font-family: 'Trebuchet MS', sans-serif;"><b><span class="Apple-style-span" style="color: #cc0000;">Reżyseria:</span></b><span class="Apple-style-span" style="color: #444444;"> Kivu Ruhorahoza</span></span></div><div class="MsoNormal"><span class="Apple-style-span" style="font-family: 'Trebuchet MS', sans-serif;"><span class="Apple-style-span" style="color: #cc0000;"><b>Obsada:</b></span><span style="color: #444444; font-size: 9pt;"> </span><span class="Apple-style-span" style="color: #444444;">Ruth Shanel Nirere, Shami Bizimana, Hervé Kimenyi, Jean Paul Uwayezu, Natasha Muziramakenga, Kennedy Mazimpaka</span></span></div><div class="MsoNormal"><span class="Apple-style-span" style="font-family: 'Trebuchet MS', sans-serif;"><b><span class="Apple-style-span" style="color: #cc0000;">Czas trwania: </span></b><span class="Apple-style-span" style="color: #444444;">110 minut</span></span></div><div class="MsoNormal"><br />
</div><div class="MsoNormal"><a href="http://1.fwcdn.pl/ph/39/86/633986/266881.1.jpg" imageanchor="1" style="clear: left; float: left; margin-bottom: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" height="212" src="http://1.fwcdn.pl/ph/39/86/633986/266881.1.jpg" width="320" /></a></div><div class="MsoNormal"><b><span class="Apple-style-span" style="font-family: 'Trebuchet MS', sans-serif;">„Ciemne sprawy” prezentowane są Konkursie Międzynarodowym Warszawskiego Festiwalu Filmowego. Po kwadransie projekcji pierwsi zniecierpliwieni widzowie wygodniej moszczą się w fotelach. W połowie filmu rozpoczynają się peregrynacje ku wyjściu. Im bliżej finału, tym więcej pomruków niezadowolenia, ziewnięć, rozbłyskujących ekranów smartfonów. Atmosfera wyczekiwania na napisy końcowe.</span></b></div><div class="MsoNormal"><span><span class="Apple-style-span" style="color: #444444; font-family: 'Trebuchet MS', sans-serif;"> </span></span></div><div class="MsoNormal"><span class="Apple-style-span" style="color: #444444; font-family: 'Trebuchet MS', sans-serif;">Pierwszy film pełnometrażowy zrealizowany w Rwandzie przez rwandyjskiego filmowca jest pod wieloma względami trudny w odbiorze. Decyduje o tym konstrukcja fabuły: podzielonego na akty filmu w filmie, rozbudowana symbolika i niespieszne tempo. </span></div><div class="MsoNormal"><br />
</div><div class="MsoNormal"><span class="Apple-style-span" style="color: #444444; font-family: 'Trebuchet MS', sans-serif;">Młody reżyser szuka finansowego wsparcia umożliwiającego mu nakręcenie debiutanckiego filmu. Historii ludzi, którzy nie potrafią otrząsnąć się po ludobójstwie. Przedstawiciel rządowej komisji chętniej przeznaczyłby pieniądze na inspirujący projekt z przesłaniem, najlepiej o zapobieganiu AIDS lub przeciwdziałaniu przemocy domowej. Rozgrzebywanie przeszłości nie służy idei pojednania narodowego. Zwłaszcza, że reżyserska wizja Balthazara zapowiada wyjątkowo mroczny obraz z pogranicza snu i rzeczywistości. Zdjęcia do „Cyklu karalucha” ruszają mimo braku dofinansowania i widma rychłego bankructwa. </span></div><div class="MsoNormal"><br />
</div><div class="MsoNormal"><span class="Apple-style-span" style="font-family: 'Trebuchet MS', sans-serif;"><span class="Apple-style-span" style="color: #444444;">Po pierwszych próbnych scenach reżyser przenosi widza w świat kręconego filmu: opowieści o pogrążaniu się w szaleństwie. Owładnięty obłędem umysł zamkniętego w szpitalu psychiatrycznym ludobójcy odtwarza sytuacje sprzed lat. Słyszy głos prezenterki radiowej wzywający do wytępienia karaluchów - Tutsich. Ktoś niezidentyfikowany karmi go, poi lokalnym piwem Primusem. Czyjeś dłonie podają środki odurzające, maczetę. Klaszczą w nagrodę za gwałt. Pomagają uciec. Szalony zbrodniarz miota inwektywami w kierunku budzącego pogardę karalucha - owada. </span><b>Trwająca kilkanaście minut sekwencja to zlepek metafor i aluzji. </b><span class="Apple-style-span" style="color: #444444;">Bez znajomości najnowszej historii Rwandy zrozumienie obrazu wydaje się niemożliwe.</span></span></div><div class="MsoNormal"><br />
</div><div class="MsoNormal"><span class="Apple-style-span" style="font-family: 'Trebuchet MS', sans-serif;"><span class="Apple-style-span" style="color: #444444;">Rozsądek opuścił też osierocone rodzeństwo dwudziestokilkulatków Justine i Yvana. </span><b>Przeszłość powraca w okrutnych obrazach, wycofaniu, obezwładniającym lęku.</b><span class="Apple-style-span" style="color: #444444;"> Jedno drugiemu nie ułatwia powrotu do psychicznej równowagi. Miejsca i przedmioty wywołują z pamięci sceny gwałtu i przemocy. Kolejne dni nie przynoszą poprawy. Życie w stanie permanentnej paranoi sprawia psychiczny i fizyczny ból. Wlecze się niemiłosiernie i bezsensownie nie tylko dla bohaterów, ale i dla widza. </span></span></div><div class="MsoNormal"><br />
</div><div class="MsoNormal"><span class="Apple-style-span" style="font-family: 'Trebuchet MS', sans-serif;"><span class="Apple-style-span" style="color: #444444;">Brak akcji nuży. Irytują rozciągnięte w nieskończoność puste treściowo sceny, powtarzalność i przewidywalność. Trzy tworzące film opowieści są między sobą luźno powiązane. Lepiej sprawdziłyby się jako krótkometrażówki. Po seansie powracają pojedyncze, obezwładniające emocjonalnie sceny, które podczas projekcji uległy rozmyciu przez dłużyzny i miałką całość. W pamięci pozostają też słowa wiersza, którym zwykle milczący Yvan wyraża Justine wszystko, co trawi go od środka, a czego w codziennej rozmowie nie sposób wyrazić. </span><b>Obraz dla pasjonatów. </b><span class="Apple-style-span" style="color: #444444;">Zwłaszcza tych, którym odpowiadała stylistyka pokazywanego w Polsce w ramach ubiegłorocznych Nowych Horyzontów „Dnia, w którym Bóg odszedł” Philippe’a Vana Leeuwa. Na WFF wyświetlany będzie po raz ostatni w czwartek 13 października.</span></span></div></div>Unknownnoreply@blogger.com0tag:blogger.com,1999:blog-8523450518496171462.post-87194425908756053782011-10-09T14:10:00.001+02:002011-11-19T13:38:11.799+01:00Karawana kryzysu. Za kulisami przemysłu pomocy humanitarnej<div dir="ltr" style="text-align: left;" trbidi="on"><br />
<div class="MsoNormal"><span class="Apple-style-span" style="font-family: 'Trebuchet MS', sans-serif;"><b><span class="Apple-style-span" style="color: #cc0000;">Autorka:</span></b><span class="Apple-style-span" style="color: #444444;"> Linda Polman</span></span></div><div class="MsoNormal"><span class="Apple-style-span" style="font-family: 'Trebuchet MS', sans-serif;"><b><span class="Apple-style-span" style="color: #cc0000;">Wydawnictwo:</span></b> <span class="Apple-style-span" style="color: #444444;">Czarne</span></span></div><div class="MsoNormal"><span class="Apple-style-span" style="font-family: 'Trebuchet MS', sans-serif;"><b><span class="Apple-style-span" style="color: #cc0000;">Rok wydania:</span></b> <span class="Apple-style-span" style="color: #444444;">2011</span></span></div><div class="MsoNormal"><span class="Apple-style-span" style="font-family: 'Trebuchet MS', sans-serif;"><span class="Apple-style-span" style="color: #cc0000;"><b>ISBN: </b></span><span class="Apple-style-span" style="color: #444444;">978-83-7536-279-4</span></span></div><div class="MsoNormal"><span class="Apple-style-span" style="font-family: 'Trebuchet MS', sans-serif;"><b><span class="Apple-style-span" style="color: #cc0000;">Ilość stron: </span></b><span class="Apple-style-span" style="color: #444444;">304</span></span></div><div class="MsoNormal"><br />
</div><div class="separator" style="clear: both; text-align: center;"><a href="http://t2.gstatic.com/images?q=tbn:ANd9GcRzTGp88UGO0AMg7XBU5akl2Gbq-YquxU8N0lmC7_0QvaMCW3vLUA" imageanchor="1" style="clear: left; float: left; margin-bottom: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" src="http://t2.gstatic.com/images?q=tbn:ANd9GcRzTGp88UGO0AMg7XBU5akl2Gbq-YquxU8N0lmC7_0QvaMCW3vLUA" /></a></div><div class="MsoNormal" style="text-align: justify;"><b><span class="Apple-style-span" style="font-family: 'Trebuchet MS', sans-serif;">Radykalna i bezkompromisowa w formułowanych ocenach i wyciąganych wnioskach. Bezlitośnie obnażająca absurdy międzynarodowej działalności humanitarnej. Holenderska dziennikarka Linda Polman jako korespondentka odwiedziła dotknięte klęskami żywiołowymi i kryzysami regiony od Haiti, przez Afganistan aż po zachodnią i wschodnią Afrykę. Na tych doświadczeń oparła swoją demaskatorską „Karawanę kryzysu.” Błyskotliwie napisana analiza razi jednak jednowymiarowością.</span></b></div><div class="MsoNormal" style="text-align: justify;"><br />
</div><div class="MsoNormal" style="text-align: justify;"><span class="Apple-style-span" style="color: #444444; font-family: 'Trebuchet MS', sans-serif;">Polman dostosowała dyskurs do z góry przyjętej, kontrowersyjnej tezy: pomoc przynosi więcej szkód niż korzyści. Pomstowanie na nieefektywność, niejasne cele i odwrotne od zamierzonych skutki pomocy rozwojowej nie jest niczym nowym. W 2008 r. ukazała się w Polsce poświęcona tej kwestii książka „<span class="a8b"><span style="background-attachment: initial; background-clip: initial; background-color: white; background-image: initial; background-origin: initial;">Brzemię białego człowieka”, której autorem jest</span></span><span class="apple-converted-space"><span style="background-attachment: initial; background-clip: initial; background-color: white; background-image: initial; background-origin: initial;"> </span></span> <span class="a4b"><span style="background-attachment: initial; background-clip: initial; background-color: white; background-image: initial; background-origin: initial;">ekonomista</span></span><span style="background-attachment: initial; background-clip: initial; background-color: white; background-image: initial; background-origin: initial;"> </span>Banku Światowego<span class="a4b"><span style="background-attachment: initial; background-clip: initial; background-color: white; background-image: initial; background-origin: initial;"> William Easterly</span></span>. W Stanach Zjednoczonych medialną karierę zrobiła wykształcona na Oksfordzie i Harvardzie Zambijka Dambisa Moyo, przedkładająca chińską współpracę gospodarczą nad setki milionów dolarów płynących szerokim strumieniem z Europy, USA i międzynarodowych instytucji finansowych. Nikt nie czyni tajemnicy z faktu, że wsparcie rozwojowe jest instrumentem polityki zagranicznej i jako takie, podporządkowane jest interesom państwa - donatora. W uchwalonej przez Sejm w sierpniu tego roku ustawie o pomocy rozwojowej polscy posłowie podkreślili szczególne znaczenie współpracy dla demokratyzacji krajów objętych programem Partnerstwa Wschodniego. Ze słusznością takiego zapisu, wyłamującego się z powszechnie przyjętego w Europie prymatu „redukcji ubóstwa” można polemizować. Dyskusji nie podlega natomiast fakt, że bez finansowego wsparcia z Zachodu da się funkcjonować, na poparcie czego Moyo przytacza przykład dobrze prosperującej Botswany, korzystającej z pomocy w minimalnym stopniu. </span></div><div class="MsoNormal" style="text-align: justify;"><br />
</div><div class="MsoNormal" style="text-align: justify;"><b><span class="Apple-style-span" style="font-family: 'Trebuchet MS', sans-serif;">Humanitarysta w białym land cruiserze</span></b></div><div class="MsoNormal" style="text-align: justify;"><br />
</div><div class="MsoNormal" style="text-align: justify;"><span class="Apple-style-span" style="color: #444444; font-family: 'Trebuchet MS', sans-serif;">Linda Polman w swoich postulatach posuwa się znacznie dalej, wzywając do zaprzestania pomocy humanitarnej, czyli – według powszechnie stosowanej oenzetowskiej definicji – doraźnej interwencji „zaspokajającej najbardziej podstawowe potrzeby zachowania życia i godności ofiar sytuacji nadzwyczajnych, takich jak kataklizmy, katastrofy, konflikty zbrojne.” Pomoc humanitarna w sytuacjach nadzwyczajnych jest absolutnie konieczna – podkreślają niosące ją instytucje. I wysoce szkodliwa – twierdzi Holenderka. Swoją argumentację opiera na przekonaniu, że przestrzeganie wywodzących się z konwencji genewskich szlachetnych zasady regulujących działalność organizacji humanitarnych: neutralności, bezstronności i niezależności jest nieosiągalne w kontekście współczesnych kryzysów i wojen. </span></div><div class="MsoNormal" style="text-align: justify;"><br />
</div><div class="MsoNormal" style="text-align: justify;"><span class="Apple-style-span" style="color: #444444; font-family: 'Trebuchet MS', sans-serif;">Z jednej strony, dowodzi Polman, winni temu są współcześni humanitaryści - zgraja merkantylnych cyników wznoszących toasty „Let AIDS take care of them!” w przerwach partyjki golfa na polu „odbudowanym wcześniej niż doszczętnie zbombardowane szkoły i szpitale”. Wewnętrznie skłóconych, rywalizujących bowiem o milionowe kontrakty na realizacje nierentownych projektów, a wieczorami rzucających się „w drobne ramiona prostytuujących się dzieci.” (s.73).</span></div><div class="MsoNormal" style="text-align: justify;"><br />
</div><div class="MsoNormal" style="text-align: justify;"><span class="Apple-style-span" style="color: #444444; font-family: 'Trebuchet MS', sans-serif;">Polman bezrefleksyjnie miota ciężkimi oskarżeniami wobec całego środowiska pracowników humanitarnych opierając się na jednostkowych przypadkach i nieweryfikowalnych, osobistych obserwacjach. Mnoży przykłady pojedynczych uchybień: skażona radioaktywnie żywność od Komisji Europejskiej, spleśniałe sery i rękawice narciarskie od prywatnych ofiarodawców, przeterminowane leki od firm farmaceutycznych. Mnogość podmiotów świadczących pomoc i jej masowy charakter oraz odrobina złej woli umożliwiają z pewnością oparcie analizy wyłącznie na negatywnych obrazach. Tak uproszczony obraz świata ułatwia z kolei wydawanie bezlitosnych sądów. </span></div><div class="MsoNormal" style="text-align: justify;"><br />
</div><div class="MsoNormal" style="text-align: justify;"><b><span class="Apple-style-span" style="font-family: 'Trebuchet MS', sans-serif;">Kanapki pod bramą Auschwitz</span></b></div><div class="MsoNormal" style="text-align: justify;"><br />
</div><div class="MsoNormal" style="text-align: justify;"><span class="Apple-style-span" style="color: #444444; font-family: 'Trebuchet MS', sans-serif;">Z drugiej strony, nawet jeśli wśród pracowników NGO trafi się kilku ideowców, a pracy nie odbiorą im samozwańczy szaleńcy i niekompetentni religijni fanatycy, defraudacją środków zajmą się sami odbiorcy pomocy. Dostarczaną żywność sprzedadzą na targu. Nie okażą wdzięczności za ofiarowane im protezy. Zadbają, aby w pobliżu kamer zachodnich telewizji nie zabrakło głodnych, okaleczonych dzieci. Autorka wydaje się oczekiwać, że w gronie potrzebujących znajdą się wyłącznie osoby o nieposzlakowanej opinii. W jej ocenie wszystkich pozostałych należało by pozostawić samym sobie. Bezkompromisowość Polman może wynikać z jej doświadczeń z obozu w Gomie, gdzie w 1995 roku pracowała jako korespondentka. We wschodnim Kongu schronił się wówczas blisko milion rwandyjskich Hutu, uciekających przed ofensywą FPR, w tym odpowiedzialni za ludobójstwo członkowie rasistowskich bojówek i armii rządowej. Wybuch epidemii cholery spowodował, że w ślad za uchodźcami ruszyła „pomocowa karawana” w asyście niezliczonych ekip telewizyjnych. Zachodni świat, który zamknął oczy na masakry Tutsich, postanowił zrehabilitować się śląc hojne wsparcie mieszkańcom obozu, w tym niedawnym ludobójcom. Skoro jednak nie było możliwości rozdzielania pomocy tylko wśród niewinnych, czy należało zrezygnować z jej udzielania w imię zbiorowej odpowiedzialności? </span></div><div class="MsoNormal" style="text-align: justify;"><br />
</div><div class="MsoNormal" style="text-align: justify;"><span class="Apple-style-span" style="color: #444444; font-family: 'Trebuchet MS', sans-serif;">Obraz obozów dla uchodźców i ośrodków pomocy ofiarom działań wojennych w Sudanie, Somalii, Bośni czy Sierra Leone pióra holenderskiej dziennikarki to apokaliptyczna wizja triumfu mocy piekielnych, bez współpracy z którymi nie sposób realizować działalności humanitarnej. Polman kwestionuje sensowność niesienia pomocy w sytuacji, w której zasadnicza jej część trafia w ręce watażków wojennych, tym samym przedłużając trwanie konfliktu i przyczyniając się do eskalacji przemocy wobec ludności cywilnej. Posuwa się jednak do niewybaczalnego nadużycia porównując niesienie pomocy w skupiskach uchodźców do rozdzielania darów w obozów koncentracyjnych na zasadach dyktowanych przez faszystowskich zarządców. </span></div><div class="MsoNormal" style="text-align: justify;"><br />
</div><div class="MsoNormal" style="text-align: justify;"><b><span class="Apple-style-span" style="font-family: 'Trebuchet MS', sans-serif;">Prosta wizja skomplikowanej rzeczywistości</span></b></div><div class="MsoNormal" style="text-align: justify;"><br />
</div><div class="MsoNormal" style="text-align: justify;"><span class="Apple-style-span" style="color: #444444; font-family: 'Trebuchet MS', sans-serif;">Skłonność do uogólnień i przejaskrawień w połączeniu z niebanalną frazeologią i dziennikarskim populizmem podnosi niszczycielki potencjał książki. Polman niczym bokserski sędzia punktuje wszelkie potknięcia humanitarnego świadka, całkowicie pomijając jego osiągnięcia. Przekonuje, że istnieją dziedziny życia, w których da się zapomnieć o regułach gospodarki rynkowej czy roli mediów. Każe wierzyć, że uda się zrealizować wymagające specjalistycznej wiedzy i umiejętności projekty bez angażowania dobrze opłacanych fachowców. Lektura tej jednostronnej analizy nie zmieni proporcji między zwolennikami i krytykami działalności humanitarnej. Każdy tylko mocniej okopie się na swoich pozycjach bogatszy o nowe argumenty.</span><br />
<span class="Apple-style-span" style="color: #444444; font-family: 'Trebuchet MS', sans-serif;"><br />
</span><br />
<img src="http://www.lekturyreportera.pl/wp-content/uploads/2011/11/Recenzja-bok-pazdziernik1.jpg" /><br />
<span class="Apple-style-span" style="color: #444444; font-family: 'Trebuchet MS', sans-serif;">Tekst został wybrany recenzją miesiąca serwisu "Lektury Reportera".</span></div></div>Unknownnoreply@blogger.com1tag:blogger.com,1999:blog-8523450518496171462.post-58322912575291607462011-09-27T23:44:00.007+02:002011-09-27T23:54:52.229+02:00Kłopotliwa miłość<div dir="ltr" style="text-align: left;" trbidi="on"><span class="Apple-style-span" style="color: #444444; font-family: 'Trebuchet MS', sans-serif;"><b></b></span><br />
<div class="MsoNormal"><span class="Apple-style-span" style="font-family: 'Trebuchet MS', sans-serif;"><b><span class="Apple-style-span" style="color: #cc0000;">Produkcja: </span></b><span class="Apple-style-span" style="color: #444444;">RPA</span></span><br />
<span class="Apple-style-span" style="font-family: 'Trebuchet MS', sans-serif;"><b><span class="Apple-style-span" style="color: #cc0000;">Rok produkcji:</span></b><span class="Apple-style-span" style="color: #444444;"> 2010</span></span></div><div class="MsoNormal"><span class="Apple-style-span" style="font-family: 'Trebuchet MS', sans-serif;"><b><span class="Apple-style-span" style="color: #cc0000;">Oryginalny tytuł:</span></b><span class="Apple-style-span" style="color: #444444;"> Difficult love</span></span></div><div class="MsoNormal"><span class="Apple-style-span" style="font-family: 'Trebuchet MS', sans-serif;"><span lang="EN-US"><b><span class="Apple-style-span" style="color: #cc0000;">Reżyseria: </span></b><span class="Apple-style-span" style="color: #444444;">Peter Goldsmid / Zanele Muholi<o:p></o:p></span></span></span></div><div class="MsoNormal"><span class="Apple-style-span" style="font-family: 'Trebuchet MS', sans-serif;"><b><span class="Apple-style-span" style="color: #cc0000;">Czas trwania: </span></b><span class="Apple-style-span" style="color: #444444;">48 minut</span></span></div><div class="MsoNormal"><span class="Apple-style-span" style="color: #444444; font-family: 'Trebuchet MS', sans-serif;"><br />
</span></div><div class="MsoNormal"><div class="separator" style="clear: both; text-align: center;"><a href="http://www.afrykamera.pl/img/film/25_113_klopotliwa_milosc.jpg" imageanchor="1" style="clear: left; float: left; margin-bottom: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" height="320" src="http://www.afrykamera.pl/img/film/25_113_klopotliwa_milosc.jpg" width="240" /></a></div><span class="Apple-style-span" style="color: #444444; font-family: 'Trebuchet MS', sans-serif;">Afrykańscy przywódcy prześcigają się w homofonicznych wypowiedziach opartych na dogmacie postkolonialnego rodowodu homoseksualizmu. Dla prezydenta Zimbabwe Roberta Mugabe homoseksualiści „są gorsi niż psy i świnie, są wybrykiem natury i obrazą godności ludzkiej". W podobnym duchu wypowiada się prezydent Ugandy Yoweri Museveni, przyklaskując inspirowanemu działaniami ewangelickich kościołów amerykańskich zaostrzeniu przepisów skierowanych przeciw osobom nieheteroseksulanym. Społeczeństwa wtórują rządzącym mówiąc o „narzuconej siłą modzie z Zachodu”, „chorobie białych” i - niezależnie od wyznania – „aktach sprzecznych z wolą bożą.” </span></div><div class="MsoNormal"><span class="Apple-style-span" style="color: #444444; font-family: 'Trebuchet MS', sans-serif;"><br />
</span></div><div class="MsoNormal"><span class="Apple-style-span" style="color: #444444; font-family: 'Trebuchet MS', sans-serif;">Korekcyjne gwałty lesbijek zdarzają się nawet w RPA, </span><span class="Apple-style-span" style="font-family: 'Trebuchet MS', sans-serif;"><b>jedynym afrykańskim kraju, którego konstytucja zakazuje wszelkich form dyskryminacji, w tym ze względu na orientację seksualną</b></span><span class="Apple-style-span" style="color: #444444; font-family: 'Trebuchet MS', sans-serif;">. Od 2006 roku ustawodawstwo południowoafrykańskie dopuszcza nawet związki jednopłciowe z prawem do adopcji i dziedziczenia po partnerze. Do powszechnej akceptacji homoseksualizmu jednak daleko, skoro nawet obecny prezydent Jacob Zuma na kilka miesięcy przed liberalizacją prawa dał wyraz swoim poglądom deklarując, że "homoseksualiści są hańbą dla kraju i obrazą boską". </span></div><div class="MsoNormal"><span class="Apple-style-span" style="color: #444444; font-family: 'Trebuchet MS', sans-serif;"><br />
</span></div><div class="MsoNormal"><span class="Apple-style-span" style="font-family: 'Trebuchet MS', sans-serif;"><span class="Apple-style-span" style="color: #444444;">Chcąc przyjrzeć się </span><b>aktualnej sytuacji nieheteroseksualnych czarnych kobiet w RPA</b><span class="Apple-style-span" style="color: #444444;">, warto sięgnąć po pokazywany podczas festiwalu Afrykamera 2011, a obecnie dostępny legalnie i bezpłatnie w serwisie </span><a href="http://www.iplex.pl/filmy/klopotliwa-milosc,2112" style="color: #444444;">iplex </a><span class="Apple-style-span" style="color: #444444;">dokument „Kłopotliwa miłość.” Przewodniczką po tym środowisku jest południowoafrykańska artystka fotografka Zanele Muholi. Jej ukazujące (zazwyczaj kobiece) piękno i miłość prace wystawiane były w Johannesburgu, Mediolanie, Londynie, Toronto, Wiedniu i Lagos. </span></span></div><div class="MsoNormal"><span class="Apple-style-span" style="color: #444444; font-family: 'Trebuchet MS', sans-serif;"><br />
</span></div><div class="MsoNormal"><span class="Apple-style-span" style="font-family: 'Trebuchet MS', sans-serif;"><b>Zanele prowadzi widza przez świat swoich inspiracji i proces tworzenia</b><span class="Apple-style-span" style="color: #444444;">. Opowiada o dorastaniu w township w tradycyjnej rodzinie. O niedostępności obrazów nieheteronormatywnych modeli życia, które jej samej ułatwiłyby start w dorosłość, a czarnej społeczności gett pozwoliłyby wyjść poza truizm o nie-afrykańskości homoseksualizmu. O mentalnym dziedzictwie apartheidu, które daje o sobie znać nawet w kontakcie z jej białą partnerką. O tym, że wciąż można czuć się niewidzialną z powodu rasy. O bliznach apartheidu. Połączenie tematów rasowych i lesbijskich w twórczości Zanele wypływa z poczucia potrójnego wyobcowania jako czarnej homoseksualnej kobiety. </span></span></div><div class="MsoNormal"><span class="Apple-style-span" style="color: #444444; font-family: 'Trebuchet MS', sans-serif;"><br />
</span></div><div class="MsoNormal"><span class="Apple-style-span" style="color: #444444; font-family: 'Trebuchet MS', sans-serif;">Dokument wykracza poza artystyczną działalność fotografki. Zanele Muholi – wizualna aktywistka jak sama siebie określa – odwiedza kobiety, które padły ofiarą korekcyjnych gwałtów i przemocy, zostały wyrzucone na margines społeczeństwa, ale nie straciły woli walki o sprawę LGBT. Także te, które dzięki otwartym, rozsądnym rodzicom i sąsiadom nie doświadczyły dyskryminacji, mimo że pochodzą z ubogiej, słabo wykształconej społeczności township. </span></div><div class="MsoNormal"><span class="Apple-style-span" style="color: #444444; font-family: 'Trebuchet MS', sans-serif;"><br />
</span></div><div class="MsoNormal"><span class="Apple-style-span" style="font-family: 'Trebuchet MS', sans-serif;"><span class="Apple-style-span" style="color: #444444;">Zanele Muholi pokazuje inne od powszechnie akceptowanych tożsamości. Przełamuje południowoafrykańskie tabu. Zadaje kłam mitologizowanej potrzebie budowania homogenicznego społeczeństwa. O swoich celach i motywacjach mówi w przykuwający uwagę, jasny sposób. Krytycy podkreślają wyjątkową intymność jej fotografii. Atmosferę szacunku i zaufania, w jakiej tworzy. Umiejętność uchwycenia czułości i piękna relacji łączących jej modeli. </span><b>Widzowie docenią jej autentyczność, mądrość i energię oraz fotograficzny talent.</b><span class="Apple-style-span" style="color: #444444;"> Inspirujące 48 minut. </span></span></div><div class="MsoNormal"><span class="Apple-style-span" style="color: #444444; font-family: 'Trebuchet MS', sans-serif;"><br />
</span></div><div class="MsoNormal"><span class="Apple-style-span" style="font-family: 'Trebuchet MS', sans-serif;"><b>Więcej na temat Zanele Muholi na stronie:</b><span class="Apple-style-span" style="color: #444444;"> <a href="http://www.zanelemuholi.com/">http://www.zanelemuholi.com/</a></span></span></div></div>Unknownnoreply@blogger.com10tag:blogger.com,1999:blog-8523450518496171462.post-41867552917681557422011-09-17T12:23:00.001+02:002011-09-17T12:24:39.070+02:00List do matki. Wyznanie miłości<div dir="ltr" style="text-align: left;" trbidi="on"><span class="Apple-style-span" style="font-family: 'Trebuchet MS', sans-serif;"><b><span class="Apple-style-span" style="color: #cc0000;">Autorka:</span></b><span class="Apple-style-span" style="color: #444444;"> Waris Dirie</span></span><br />
<div class="MsoNormal"><span class="Apple-style-span" style="font-family: 'Trebuchet MS', sans-serif;"><b><span class="Apple-style-span" style="color: #cc0000;">Wydawnictwo: </span></b><span class="Apple-style-span" style="color: #444444;">Świat Książki</span></span></div><div class="MsoNormal"><span class="Apple-style-span" style="color: #cc0000; font-family: 'Trebuchet MS', sans-serif;"><b>Rok wydania: </b></span><span class="Apple-style-span" style="color: #444444; font-family: 'Trebuchet MS', sans-serif;">2009</span></div><div class="MsoNormal"><span class="Apple-style-span" style="font-family: 'Trebuchet MS', sans-serif;"><b><span class="Apple-style-span" style="color: #cc0000;">ISBN: </span></b><span class="Apple-style-span" style="color: #444444;">978-83-247-0916-8</span></span></div><div class="MsoNormal"><span class="Apple-style-span" style="font-family: 'Trebuchet MS', sans-serif;"><b><span class="Apple-style-span" style="color: #cc0000;">Ilość stron: </span></b><span class="Apple-style-span" style="color: #444444;">160</span></span></div><div class="MsoNormal"><br />
</div><div class="separator" style="clear: both; text-align: center;"><a href="http://merlin.pl/Listy-do-matki-Wyznanie-milosci_Waris-Dirie,images_big,27,978-83-247-0916-8.jpg" imageanchor="1" style="clear: left; float: left; margin-bottom: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" height="320" src="http://merlin.pl/Listy-do-matki-Wyznanie-milosci_Waris-Dirie,images_big,27,978-83-247-0916-8.jpg" width="224" /></a></div><div class="MsoNormal"><span class="Apple-style-span" style="color: #444444; font-family: 'Trebuchet MS', sans-serif;">Z somalijskiej pustyni na światowe wybiegi i salony mody. Uciekając przed przymusowym małżeństwem Waris Dirie porzuciła surowe życie nomadów na rzecz osiągnięć zachodniej cywilizacji. W Europie odniosła zawodowy i finansowy sukces. Sława modelki pomogła jej nagłośnić okaleczający fizycznie i psychicznie rytuał obrzezania kobiet, któremu sama została poddana jako kilkuletnia dziewczynka. Jej wspomnienia spisane w książce „Kwiat pustyni” (wyd. 1998) okazały się wydawniczym sukcesem. Zachęcona przychylną reakcją czytelników kontynuowała pisarską przygodę publikując kolejno „Córkę nomadów” i „Przełamać tabu.”</span></div><div class="MsoNormal"><br />
</div><div class="MsoNormal"><span class="Apple-style-span" style="font-family: 'Trebuchet MS', sans-serif;"><b>Inspiracją do napisania czwartej w dorobku książki</b><span class="Apple-style-span" style="color: #444444;"> było pierwsze od dekady spotkanie </span></span><span class="Apple-style-span" style="font-family: 'Trebuchet MS', sans-serif;"><span class="Apple-style-span" style="color: #444444;">z matką, której kilkutygodniowa wizyta w Wiedniu okazała się pasmem rozczarowań i kłótni, przyczyniając się do pogłębienia osobistych problemów byłej modelki. </span><b>„List do matki” jest oskarżycielską odpowiedzią </b><span class="Apple-style-span" style="color: #444444;">na zarzuty wysuwane podczas wiedeńskich sporów przez matkę i rodzeństwo autorki. Daleko mu do zapowiadanego we wstępie wyznania miłości.</span><span style="color: #444444;"> </span></span></div><div class="MsoNormal"><br />
</div><div class="MsoNormal"><span class="Apple-style-span" style="color: #444444; font-family: 'Trebuchet MS', sans-serif;">Waris Dirie z przeniesionego w 2009 roku na ekran „Kwiatu pustyni” to współczesny Kopciuszek. Rola ambasadorki ONZ walczącej o wprowadzenie zakazu obrzezywania kobiet wydaje się szczęśliwym zwieńczeniem wędrówki ku lepszemu życiu. </span><span class="Apple-style-span" style="font-family: 'Trebuchet MS', sans-serif;"><b>Waris Dirie z wydanego w Polsce w tym samym roku „Listu do matki” to przepełniona żalem, nieradząca sobie z samą sobą czterdziestolatka, wyjątkowo krytyczna i całkowicie bezsilna wobec konserwatyzmu najbliższych</b><span class="Apple-style-span" style="color: #444444;">. Po ponad dwudziestu lat życia w Europie i Ameryce nie ma wątpliwości, że klanowe, koczownicze społeczeństwo Somalii jest reliktem przeszłości kultywującym szkodliwe obyczaje i dyskryminujące praktyki, ukryte pod płaszczykiem muzułmańskich nakazów religijnych. Gloryfikowana we wspomnieniach matka okazuje się być ucieleśnieniem afrykańskiej, tradycyjnej obyczajowości, opartej na zabobonach i ludowych mądrościach. „Nigdy nie podawałam ręki białemu mężczyźnie. Każdy wie, że można się w ten sposób zarazić „biała chorobą”. I stać się biała!” (s.76) oznajmia tuż po przybyciu do Europy.</span></span></div><div class="MsoNormal"><br />
</div><div class="MsoNormal"><span class="Apple-style-span" style="color: #444444; font-family: 'Trebuchet MS', sans-serif;">Na forum międzynarodowym Waris walczy o prawa kobiet, których znaczenia nie pojmuje jej własna rodzina. Dla najbliższych jest zeuropeizowaną i zlaicyzowaną outsiderką, do której zwracają się po pomoc i pieniądze, ale nie widzą powodu, aby wysłuchiwać jej racji. Konfrontacja z matką obnaża jej słabości, porywczość i rozchwianie emocjonalne. Zmienia z wojowniczki w dziewczynkę żebrzącą o miłość, matczyną dumę i zrozumienie. </span></div><div class="MsoNormal"><br />
</div><div class="MsoNormal"><span class="Apple-style-span" style="font-family: 'Trebuchet MS', sans-serif;"><b>Książki Dirie to nie rodzaj pisarstwa, po który sięga się ze względu na literacki kunszt</b><span class="Apple-style-span" style="color: #444444;">. W przypadku poprzednich książek o ich popularności decydowała poruszana tematyka. Tym razem dużo mniej tu Afryki, więcej zmagań z własnymi demonami. Powracają pewne wyeksploatowane do granic czytelniczych możliwości wątki i sformułowania krążące wokół FGM (ang. </span><i style="color: #444444;">female genital mutilation</i><span class="Apple-style-span" style="color: #444444;">), dlatego nie sposób oprzeć się wrażeniu, że w „Liście do matki” brak świeżości i nowatorstwa. Autorka nie oszczędziła też sobie i czytelnikom popularnego w ostatnim czasie, choć niewiele wnoszącego do tej konkretnej historii, utyskiwania na zachodnią pomoc humanitarną. Najwyraźniej uznała, że jako Afrykanka i w tej sprawie powinna zabrać głos. </span></span></div><div class="MsoNormal"><br />
</div><div class="MsoNormal"><span class="Apple-style-span" style="color: #444444; font-family: 'Trebuchet MS', sans-serif;">Na szczęście kolejna cześć autobiografii Somalijki to przede wszystkim wiarygodnie opisana relacja matki i córki, które rozdzieliła pokoleniowa, kulturowa i cywilizacyjna przepaść. To również </span><span class="Apple-style-span" style="font-family: 'Trebuchet MS', sans-serif;"><b>ekshibicjonistyczna spowiedź</b></span><span class="Apple-style-span" style="font-family: 'Trebuchet MS', sans-serif;"><span class="Apple-style-span" style="color: #444444;"> osoby, która na co dzień zmaga się z samotnością, poczuciem wykorzenienia i nałogami. I choć ciągłe przeprowadzki tłumaczy naturą somalijskiej koczowniczki stęsknionej za Afryką, to </span><b>w jej neurotycznej opowieści po raz pierwszy Europejka może przejrzeć się jak w lustrze</b><span class="Apple-style-span" style="color: #444444;">.</span></span></div></div>Unknownnoreply@blogger.com2tag:blogger.com,1999:blog-8523450518496171462.post-58136255954105254232011-09-02T23:40:00.001+02:002011-09-02T23:40:57.257+02:00Skin<div dir="ltr" style="text-align: left;" trbidi="on"><span class="Apple-style-span" style="font-family: 'Trebuchet MS', sans-serif;"><b><span class="Apple-style-span" style="color: #cc0000;">Produkcja: </span></b><span class="Apple-style-span" style="color: #444444;">RPA, Wielka Brytania</span></span><br />
<div class="MsoNormal"><span class="Apple-style-span" style="font-family: 'Trebuchet MS', sans-serif;"><b><span class="Apple-style-span" style="color: #cc0000;">Rok produkcji: </span></b><span class="Apple-style-span" style="color: #444444;">2008</span></span></div><div class="MsoNormal"><span class="Apple-style-span" style="color: #cc0000; font-family: 'Trebuchet MS', sans-serif;"><b>Polski tytuł:</b></span><span class="Apple-style-span" style="color: #444444; font-family: 'Trebuchet MS', sans-serif;"> brak</span></div><div class="MsoNormal"><span class="Apple-style-span" style="font-family: 'Trebuchet MS', sans-serif;"><b><span class="Apple-style-span" style="color: #cc0000;">Reżyseria:</span></b><span class="Apple-style-span" style="color: #444444;"> Anthony Fabian</span></span></div><div class="MsoNormal"><span class="Apple-style-span" style="font-family: 'Trebuchet MS', sans-serif;"><b><span class="Apple-style-span" style="color: #cc0000;">Obsada:</span></b><span class="Apple-style-span" style="color: #444444;"> Sophie Okonedo, Sam Neill, Alice Krige, Tony Kgoroge, Ella Ramangwane</span></span></div><div class="MsoNormal"><span class="Apple-style-span" style="font-family: 'Trebuchet MS', sans-serif;"><b><span class="Apple-style-span" style="color: #cc0000;">Czas trwania: </span></b><span class="Apple-style-span" style="color: #444444;">107 minut</span></span></div><div class="MsoNormal"><span class="Apple-style-span" style="font-family: 'Trebuchet MS', sans-serif;"><span class="Apple-style-span" style="color: #444444;"><br />
</span></span></div><div class="MsoNormal"><a href="http://images.esellerpro.com/2256/I/139/302/ica028dvd.jpg" imageanchor="1" style="clear: left; float: left; margin-bottom: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" height="320" src="http://images.esellerpro.com/2256/I/139/302/ica028dvd.jpg" width="210" /></a></div><div class="MsoNormal"><span class="Apple-style-span" style="font-family: 'Trebuchet MS', sans-serif;"><b>Lata pięćdziesiąte XX wieku upływały w RPA</b><span class="Apple-style-span" style="color: #444444;"> pod znakiem systematyzowania przy pomocy aktów prawnych społecznej teorii apartheidu, zakładającej osobny rozwój społeczności różnych ras. Przynależność rasowa determinowała możliwości kształcenia i wyboru zawodu. Ograniczono swobodę osiedlania się i poruszania poprzez system przepustek i</span><span style="color: #444444;"> </span><span class="Apple-style-span" style="color: #444444;">tworzenie stref zarezerwowanych dla białej ludności. Zakazano międzyrasowych małżeństw, a następnie również kontaktów seksualnych osób różnych ras. Nie-białych pozbawiono możliwości głosowania.</span></span></div><div class="MsoNormal"><br />
</div><div class="MsoNormal"><span class="Apple-style-span" style="color: #444444; font-family: 'Trebuchet MS', sans-serif;">W 1955 roku w konserwatywnym południowoafrykańskim miasteczku Piet Retief przyszła na świat </span><span class="Apple-style-span" style="font-family: 'Trebuchet MS', sans-serif;"><b>Sandra Laing</b></span><span class="Apple-style-span" style="color: #444444; font-family: 'Trebuchet MS', sans-serif;">, której niezwykła historia zainspirowała twórców „Skin”. Dziewczynka miała ciemną skórę i wyraźnie afrykańskie rysy, mimo że urodziła się z dwojga białych rodziców, nieświadomych swego pochodzenia od czarnych przodków. Abraham i Sannie Laing, typowe afrykanerskie małżeństwo popierające segregację rasową i rządzącą Partię Narodową, otaczali córkę miłością i wychowywali jako białą. W wieku dziesięciu lat Sandra została wysłana do szkoły i tam po raz pierwszy stanęła twarzą w twarz z brutalną rzeczywistością. Wygląd nieświadomej swej odmienności dziewczynki wywołał oburzenie rasistowsko nastawionej kadry nauczycielskiej i rodziców. Poddani od najmłodszych lat indoktrynacji rówieśnicy czuli się uprawnieni do drwin i agresji. Sandra na postawie lekarskiej oceny czystości rasowej została sklasyfikowana jako koloredka i odesłana do rodzinnego domu w eskorcie policji. Ojciec postanowił nagłośnić sprawę w mediach i rozpoczął sądową walkę o przywrócenie córki do białej społeczności. Pozytywna dla Laingów decyzja trybunału umożliwiła dziewczynce powrót do szkoły, nie zmieniła jednak postawy wyznającego apartheid otoczenia. Nie widząc dla siebie miejsca w białej społeczności, siedemnastoletnia Sandra zaczęła szukać akceptacji wśród czarnych. </span></div><div class="MsoNormal"><br />
</div><div class="MsoNormal"><span class="Apple-style-span" style="color: #444444; font-family: 'Trebuchet MS', sans-serif;">Epoka apartheidu w filmowym ujęciu to przede wszystkim eksploatowana do granic postać </span></div><div class="MsoNormal"><span class="Apple-style-span" style="font-family: 'Trebuchet MS', sans-serif;"><span class="Apple-style-span" style="color: #444444;">Nelsona Mandeli, w tle biali więzienni strażnicy i brutalna policja. W przypadku „Skin” widz ma okazję spojrzeć na </span><b>system z perspektywy „kasty rządzącej”</b><span class="Apple-style-span" style="color: #444444;">. Na straży apartheidu stoi zbiór reguł określających fizyczne cechy ras, bez zająknięcia recytowany przez afrykanerskich nauczycieli, lekarzy, urzędników niskiego szczebla. Sam Neill w roli Abrahama to surowy afrykanerski ojciec, gotowy zabić w obronie nienaruszalności zasad. Nie żąda rewolucji, nie walczy o równość i sprawiedliwość, ale o przywrócenie własnej córki do systemu gwarantującego godne życie.</span></span></div><div class="MsoNormal"><br />
</div><div class="MsoNormal"><span class="Apple-style-span" style="color: #444444; font-family: 'Trebuchet MS', sans-serif;">W roli Sandry zdecydowano się obsadzić Sophie Okonedo, brytyjską aktorkę o bardzo bogatym dorobku, znaną m.in. z „Niewidocznych” oraz „Hotelu Rwanda.” Co ciekawe, Okonedo budując postać mogła odwołać się do własnych doświadczeń. Ojciec Nigeryjczyk wcześnie porzucił rodzinę, toteż mała Sophie wychowała się w całkowicie białej rodzinie matki, europejskiej Żydówki. Gra Brytyjki jest stonowana, dobrze oddająca wycofanie i nieufność pierwowzoru filmowej Sandry. Jednak nawet uroda i talent Okonedo nie są w stanie uwiarygodnić czterdziestolatki grającej nastoletnią dziewczynkę. W rolę Sandry-dziecka wcieliła się Ella Ramangwane.</span></div><div class="MsoNormal"><br />
</div><div class="MsoNormal"><span class="Apple-style-span" style="font-family: 'Trebuchet MS', sans-serif;"><span class="Apple-style-span" style="color: #444444;">Opowiadanie o konsekwencjach życiowych wyborów, poszukiwaniu miłości, potrzebie bliskości i identyfikacji, odrzuceniu, długiej drodze do pojednania, wyrzeczeniu się własnych korzeni i tęsknocie za utraconym rajem dzieciństwa stwarza ryzyko popadnięcia w melodramatyczne tony. W „Skin” udało się tego uniknąć. Obraz można rozpatrywać w dużo szerszym kontekście, niż tylko ukazanie stosunków społecznych czasu apartheidu. To w rzeczywistości alegoryczna opowieść o </span><b>nadawaniu tożsamości w procesie wychowania skonfrontowanym z potrzebą samookreślenia i akceptacji społecznej</b><span class="Apple-style-span" style="color: #444444;">. </span></span></div><div class="MsoNormal"><br />
</div><div class="separator" style="clear: both; text-align: center;"></div><div class="MsoNormal"><span class="Apple-style-span" style="color: #444444; font-family: 'Trebuchet MS', sans-serif;">Film miał premierę na festiwalu filmowym w Toronto w 2008 roku. Został przychylnie przyjęty przez festiwalową publiczność m.in. w Dallas i Santa Barbara, zdobył również nagrodę jury dla najlepszego filmu w Palm Beach. W Polsce nie był dotąd dystrybuowany.</span></div><div class="MsoNormal"><span class="Apple-style-span" style="color: #444444; font-family: 'Trebuchet MS', sans-serif;"><br />
</span></div><div class="MsoNormal"><span class="Apple-style-span" style="color: #444444; font-family: 'Trebuchet MS', sans-serif;"><span class="Apple-style-span" style="background-color: white; line-height: 18px;">Zobacz trailer:</span></span></div><div class="MsoNormal"><span class="Apple-style-span" style="color: #444444; font-family: 'Trebuchet MS', sans-serif;"><span class="Apple-style-span" style="background-color: white; line-height: 18px;"><br />
</span></span></div><div class="separator" style="clear: both; text-align: center;"><iframe allowfullscreen='allowfullscreen' webkitallowfullscreen='webkitallowfullscreen' mozallowfullscreen='mozallowfullscreen' width='320' height='266' src='https://www.youtube.com/embed/TD6l3lXWzG8?feature=player_embedded' frameborder='0'></iframe></div><div class="MsoNormal"><span class="Apple-style-span" style="color: #444444; font-family: 'Trebuchet MS', sans-serif;"><span class="Apple-style-span" style="background-color: white; line-height: 18px;"><br />
</span></span></div></div>Unknownnoreply@blogger.com2tag:blogger.com,1999:blog-8523450518496171462.post-23790409882216388932011-08-30T20:58:00.008+02:002011-11-19T13:52:54.253+01:00Babcia w pustyni i w puszczy<div dir="ltr" style="text-align: left;" trbidi="on"><b style="font-family: 'Trebuchet MS', sans-serif;"><span class="Apple-style-span" style="color: #cc0000;">Autor:</span></b><span class="Apple-style-span" style="color: #444444; font-family: 'Trebuchet MS', sans-serif;"> Basia Meder</span><br />
<div class="MsoNormal"><span class="Apple-style-span" style="font-family: 'Trebuchet MS', sans-serif;"><b><span class="Apple-style-span" style="color: #cc0000;">Wydawnictwo:</span></b><span class="Apple-style-span" style="color: #444444;"> Bernardium</span></span></div><div class="MsoNormal"><span class="Apple-style-span" style="font-family: 'Trebuchet MS', sans-serif;"><b><span class="Apple-style-span" style="color: #cc0000;">Seria:</span></b><span class="Apple-style-span" style="color: #444444;"> Poznaj Świat</span></span></div><div class="MsoNormal"><span class="Apple-style-span" style="font-family: 'Trebuchet MS', sans-serif;"><b><span class="Apple-style-span" style="color: #cc0000;">Rok wydania: </span></b><span class="Apple-style-span" style="color: #444444;">2010</span></span></div><div class="MsoNormal"><span class="Apple-style-span" style="font-family: 'Trebuchet MS', sans-serif;"><b><span class="Apple-style-span" style="color: #cc0000;">ISBN:</span></b><span class="Apple-style-span" style="color: #444444;"> 978-83-7380-889-8</span></span></div><div class="MsoNormal"><span class="Apple-style-span" style="font-family: 'Trebuchet MS', sans-serif;"><b><span class="Apple-style-span" style="color: #cc0000;">Ilość stron:</span></b><span class="Apple-style-span" style="color: #444444;"> 339</span></span></div><div class="MsoNormal"><span class="Apple-style-span" style="color: #444444; font-family: 'Trebuchet MS', sans-serif;"><br />
</span></div><div class="separator" style="clear: both; text-align: center;"><a href="http://1.bp.blogspot.com/-lP6F14E_ZxY/Tk44CA_bKFI/AAAAAAAAAJs/rbihssNcc0Y/s1600/babcia-w-pustyni-i-w-puszczy_basia-meder-99901655990_978-83-7380-889-8_300.jpg" imageanchor="1" style="clear: left; float: left; margin-bottom: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" src="http://1.bp.blogspot.com/-lP6F14E_ZxY/Tk44CA_bKFI/AAAAAAAAAJs/rbihssNcc0Y/s1600/babcia-w-pustyni-i-w-puszczy_basia-meder-99901655990_978-83-7380-889-8_300.jpg" /></a></div><div class="MsoNormal"><span class="Apple-style-span" style="color: #444444; font-family: 'Trebuchet MS', sans-serif;">„W polskiej świadomości wciąż funkcjonuje obraz mieszkańców Afryki utrwalony przez Sienkiewiczowskie <i>W pustyni i w puszczy</i>. Operujący bezokolicznikami Kali jest dzikusem, który swoim zacofaniem do dziś potwierdza tezę o dzikiej Afryce. Problem w tym, że Afryka w czasach Sienkiewicza i Afryka XXI wieku to dwie zupełnie różne rzeczywistości.” – pomstuje środowisko skupione wokół Fundacji „Afryka Inaczej” w godnej uwagi publikacji <i>Jak mówić polskim dzieciom o dzieciach Afryki?</i> pod redakcją Pawła Śledzińskiego</span><span class="MsoFootnoteReference"><span style="font-family: 'Times New Roman'; font-size: 12pt;"><span class="MsoFootnoteReference"><span style="font-family: 'Times New Roman'; font-size: 12pt;"><a href="file:///C:/Users/Ika&amp;Marko/Desktop/Afr-ika/Babcia%20w%20pustyni%20i%20w%20puszczy.doc#_ftn1" name="_ftnref1" title="">[1]</a></span></span></span></span><span class="Apple-style-span" style="color: #444444; font-family: 'Trebuchet MS', sans-serif;">. Powieść piętnują ci, których znajomość tematu wyszła poza przygody Stasia i Nel: dziennikarze, podróżnicy, afrykaniści. W takim gronie nie ma potrzeby przekonywania kogokolwiek o jej utrwalającym stereotypy i skróty myślowe wpływie. Na wzmiankę o Sienkiewiczu wszyscy z politowaniem kiwają głowami (jak podczas ubiegłorocznego spotkania z Konradem Piskałą, autorem książki „Sudan. Czas bezdechu” w warszawskim „Wrzeniu Świata”).</span></div><div class="MsoNormal" style="text-align: justify;"><br />
</div><div class="MsoNormal" style="text-align: justify;"><span class="Apple-style-span" style="color: #444444; font-family: 'Trebuchet MS', sans-serif;">Jeśli wydawca wybiera tytuł „Babcia w pustyni i w puszczy” należy spodziewać się, że publikacja skierowana jest do nieco innego niż omówione powyżej grona odbiorców. Masowy czytelnik, nie doszukujący się pejoratywnych konotacji w powtarzanym w tekście do znudzenia określeniu „tubylcy”, ma szanse odebrać książkę Barbary Meder dużo przychylniej. Nie będą go irytować powracające niczym refren opisy pogodnych, uśmiechniętych, „wyglądających zdrowo” (str. 110) dzieci z lśniącymi w uśmiechu białymi zębami (sic!). Nie obruszy się na naiwne stwierdzenie: „Przecież ofiarowane przez nas pieniądze mogliby wydać z pożytkiem. Niestety, najprawdopodobniej pójdą na alkohol. Jak trudno jest pomóc.” (s.110). Wiara Meder w odmieniającą los moc kilku dolarów wręczonych przez turystów jest zdecydowanie na wyrost, a ubolewanie nad skalą wydatków na międzynarodową pomoc rozwojową i dalekimi od oczekiwań rezultatami to truizmy, bez których jej opowieść mogłaby tylko zyskać. </span></div><div class="MsoNormal" style="text-align: justify;"><br />
</div><div class="MsoNormal" style="text-align: justify;"><span class="Apple-style-span" style="font-family: 'Trebuchet MS', sans-serif;"><b>Niewyczulonemu na punkcie poprawności politycznej</b><span class="Apple-style-span" style="color: #444444;"> </span><b>czytelnikowi łatwiej będzie skoncentrować się na podróżniczych walorach książki</b><span class="Apple-style-span" style="color: #444444;">, hojnie ilustrowanej zdjęciami wykonanymi przez autorkę. Przypomnijmy: Barbara Meder, polska podróżniczka na stałe mieszkająca w Australii w 2002 roku rozpoczęła kilkunastomiesięczną wyprawę po Afryce. Pięćdziesięciosiedmioletnia wówczas Polka zwiedziła 21 krajów. Na kontynencie afrykańskim spędziła dokładnie 428 dni, a swoje spostrzeżenia uwieczniła na ponad 600 stronach. Wydawca zdecydował się podzielić relacje na dwie części. „Babcia w Afryce” kończy się w Malawi, gdzie osłabiona malarią autorka na krótko przerywa wyprawę. „Babcia w pustyni i w puszczy” obejmuje wrażenia z podróży po środkowej i północnej części kontynentu: od Tanzanii aż po Maroko. </span></span></div><div class="MsoNormal" style="text-align: justify;"><br />
</div><div class="MsoNormal" style="text-align: justify;"><span class="Apple-style-span" style="font-family: 'Trebuchet MS', sans-serif;"><span class="Apple-style-span" style="color: #444444;">Z każdą kolejną przekraczaną granicą tak charakterystyczny dla pierwszej książki Meder entuzjazm słabnie. Przejazd przez Tanzanię, Kenię, Rwandę i Ugandę po wschodniej stronie kontynentu oraz Ghanę, Togo i Burkinę Faso po zachodniej przypomina bardziej tranzyt niż podróż. Pobieżne, chłodne opisy odzyskują na barwy, kiedy autorka wyrusza na spotkanie goryli w wulkanicznym łańcuchu górskim Wirunga, a także gdy na równinie Serengeti obserwuje życie Masajów. W krajach muzułmańskich czuje się niekomfortowo. W byłych koloniach francuskich i belgijskich nieznajomość języka urzędowego staje się kłopotliwa. W Mali pada ofiarą oszustów i przerywa wyprawę. Wcześniej jednak odwiedza </span><b>Etiopię, której kulturowa odmienność, zabytki i mieszkańcy oczarują autorkę na tyle, że poświęci im najdłuższy i zdecydowanie najciekawszy fragment książki</b><span class="Apple-style-span" style="color: #444444;">. Nienużący, choć pełen detali. Inspirujący. Pachnący tradycyjnie zaparzaną i serwowaną kawą. Wprawdzie Meder nie udaje się dotrzeć do Mursich, ale rekompensuje to czytelnikom relacją z pobytu w wioskach Hamarów, zamieszkujących również dolinę rzeki Omo. Jeżeli po przeczytaniu tych kilku „etiopskich” rozdziałów czytelnik wciąż jeszcze nie zacznie snuć podróżniczych planów, być może owładnie go </span><b>magia egipskiej pustyni</b><span class="Apple-style-span" style="color: #444444;">. </span></span></div><div class="MsoNormal" style="text-align: justify;"><br />
</div><div class="MsoNormal" style="text-align: justify;"><span class="Apple-style-span" style="color: #444444; font-family: 'Trebuchet MS', sans-serif;">„Kryształowa Góra.</span></div><div class="MsoNormal" style="text-align: justify;"><span class="Apple-style-span" style="color: #444444; font-family: 'Trebuchet MS', sans-serif;">Wysiadłam, nie oczekując rewelacji. Podeszłam do zbocza tego niepozornego wzgórza. I nagle zrozumiałam. Chodziłam po kryształach!</span></div><div class="MsoNormal" style="text-align: justify;"><span class="Apple-style-span" style="color: #444444; font-family: 'Trebuchet MS', sans-serif;">Piasek skrzypiał pod moimi butami, a dookoła skrzyły się w słońcu mniejsze i większe kryształki kwarcu. […] Brałam w dłoń garść piasku, mieniącego się setkami gwiazdek.”</span></div><div class="MsoNormal" style="text-align: justify;"><br />
</div><div class="MsoNormal" style="text-align: justify;"><span class="Apple-style-span" style="font-family: 'Trebuchet MS', sans-serif;"><span class="Apple-style-span" style="color: #444444;">Jeśli jednak tak się nie stanie, do listy „potencjalnych winnych” rozczarowania dopisać należy pisarską manierę Meder. </span><b>Fragmentami można odnieść wrażenie, że to nie książka dla dorosłych, ale dla wnucząt, którym dobrotliwa babcia w przystępny sposób opisuje zawiłości świata</b><span class="Apple-style-span" style="color: #444444;">. W Afryce, jak sama twierdzi, przeżyła przygodę swego życia. Opowiada o niej zgodnie z własną wrażliwością. Emocjonalnie, subiektywnie. Jako autorka ma do tego pełne prawo.</span></span><br />
<span class="Apple-style-span" style="font-family: 'Trebuchet MS', sans-serif;"><span class="Apple-style-span" style="color: #444444;"><br />
</span></span></div><div class="MsoNormal" style="text-align: justify;"><span class="MsoFootnoteReference" style="font-family: Times, 'Times New Roman', serif; font-size: x-small;"><span class="MsoFootnoteReference"><a href="file:///C:/Users/Ika&amp;Marko/Desktop/Afr-ika/Babcia%20w%20pustyni%20i%20w%20puszczy.doc#_ftnref1" name="_ftn1" title="">[1]</a></span></span><span class="Apple-style-span" style="font-family: Times, 'Times New Roman', serif; font-size: x-small;"> </span><i style="font-family: Times, 'Times New Roman', serif; font-size: small;">Jak mówić polskim dzieciom o dzieciach Afryki?</i><span class="Apple-style-span" style="font-family: Times, 'Times New Roman', serif; font-size: x-small;">, red. Paweł Średziński, </span><a href="http://www.afryka.org/poradnik/poradnik.pdf" style="font-family: Times, 'Times New Roman', serif; font-size: small;">http://www.afryka.org/poradnik/poradnik.pdf</a></div></div>Unknownnoreply@blogger.com4tag:blogger.com,1999:blog-8523450518496171462.post-57532773184031441072011-08-19T12:02:00.004+02:002011-11-19T13:42:13.200+01:00To coś na twojej szyi<div dir="ltr" style="text-align: left;" trbidi="on"><span class="Apple-style-span" style="color: #cc0000; font-family: 'Trebuchet MS', sans-serif;"><b>Autorka:</b></span><span class="Apple-style-span" style="color: #444444; font-family: 'Trebuchet MS', sans-serif;"> Chimamanda Ngozi Adichie</span><br />
<div style="margin-bottom: .0001pt; margin: 0cm;"><span class="Apple-style-span" style="font-family: 'Trebuchet MS', sans-serif;"><b><span class="Apple-style-span" style="color: #cc0000;">Wydawnictwo: </span></b><span class="Apple-style-span" style="color: #444444;">Zysk i S-ka</span></span></div><div style="margin-bottom: .0001pt; margin: 0cm;"><span class="Apple-style-span" style="font-family: 'Trebuchet MS', sans-serif;"><b><span class="Apple-style-span" style="color: #cc0000;">Rok wydania:</span></b><span class="Apple-style-span" style="color: #444444;"> 2011</span></span></div><div style="margin-bottom: .0001pt; margin: 0cm;"><span class="Apple-style-span" style="font-family: 'Trebuchet MS', sans-serif;"><b><span class="Apple-style-span" style="color: #cc0000;">ISBN:</span></b><span class="Apple-style-span" style="color: #444444;"> 978-83-7506-686-9</span></span><br />
<span class="Apple-style-span" style="color: #cc0000; font-family: 'Trebuchet MS', sans-serif;"><b>Ilość</b></span><span class="Apple-style-span" style="font-family: 'Trebuchet MS', sans-serif;"><b><span class="Apple-style-span" style="color: #cc0000;"> stron:</span></b><span class="Apple-style-span" style="color: #444444;"> 295</span></span></div><div class="MsoNormal"><span class="Apple-style-span" style="color: #444444; font-family: 'Trebuchet MS', sans-serif;"><br />
</span></div><div class="MsoNormal"><a href="http://4.bp.blogspot.com/-ptEbSeOyFgs/Tjm7kbmAZBI/AAAAAAAAAJM/b2DsZWNUXAQ/s1600/to+cos+na+twojej+szyi.jpg" imageanchor="1" style="clear: left; float: left; margin-bottom: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" height="320" src="http://4.bp.blogspot.com/-ptEbSeOyFgs/Tjm7kbmAZBI/AAAAAAAAAJM/b2DsZWNUXAQ/s320/to+cos+na+twojej+szyi.jpg" width="209" /></a><span class="Apple-style-span" style="font-family: 'Trebuchet MS', sans-serif;"><span class="Apple-style-span" style="color: #444444;">Chimamanda Ngozi Adichie </span><b>zadebiutowała mając zaledwie 26 lat powieścią „Fioletowy hibiskus”</b><span class="Apple-style-span" style="color: #444444;">(2003). Wkrótce po debiucie zdobyła popularność, prestiżowe wyróżnienie</span> <span class="Apple-style-span" style="color: #444444;">Commonwealth Writers' Prize i przychylność krytyków. Za kolejną, nawiązującą tytułem do biafrańskiej flagi powieść „Połówka żółtego słońca” (2006) odebrała jedną z najbardziej cenionych w Wielkiej Brytanii nagród literackich Orange Prize i czek na 30000£. Dwa lata po amerykańskiej i brytyjskiej premierze, do polskich księgarni trafiła trzecia książka pióra na stałe mieszkającej w USA Nigeryjki zatytułowana „To coś na twojej szyi”.</span></span></div><div class="MsoNormal"><br />
</div><div class="MsoNormal"><span class="Apple-style-span" style="font-family: 'Trebuchet MS', sans-serif;"><span class="Apple-style-span" style="color: #444444;">Adichie porównywana była do </span><b>sławy afrykańskiej literatury</b><span class="Apple-style-span" style="color: #444444;"> Chinuy Achebe. Ta sama narodowość i pochodzenie etniczne (Igbo) oraz fakt, że rodzina pisarki mieszkała na terenie kampusu uniwersyteckiego w Nsukka w południowo-wschodniej Nigerii w domu, który wcześniej zajmował znamienity rodak, podsunęły amerykańskiemu wydawcy taki promocyjny zabieg. Niepotrzebnie. Pisarstwo Nigeryjki obroniłoby się i bez niego. Samej autorce z mianem „córki Chinuy Achebe dwudziestego pierwszego wieku” nie wypada polemizować, choć podejrzliwie traktuje powracające w wywiadach pytania o literackie wzorce i próby przyklejenia łatki „pisarki dla miłośników Afryki”. Przyznaje tylko, że odkrycie twórczości Chinuy Achebe i Camary Laye uświadomiło jej, że literatura ma prawo traktować o tym, co dobrze znane. „Zrozumiałam, że ludzie tacy jak ja, dziewczyny, o czekoladowej skórze, których włosy nie dają spiąć w kucyk mogą istnieć w literaturze. Zaczęłam pisać o rzeczach, które rozpoznawałam.” </span></span></div><div class="MsoNormal"><br />
</div><div class="MsoNormal"><span class="Apple-style-span" style="font-family: 'Trebuchet MS', sans-serif;"><span class="Apple-style-span" style="color: #444444;">Na najnowszą książkę Adichie złożyło się </span><b style="background-color: white;"><span class="Apple-style-span" style="color: #444444;">d</span>wanaście opowiadań</b><span class="Apple-style-span" style="color: #444444;">, powstających przez lata równolegle z powieściami. Za scenerię posłużyła południowo-wschodnia Nigeria, gdzie spędziła dzieciństwo oraz Stany Zjednoczone, dokąd wyjechała na studia. W tytułowej historii opowiada o opartych na schematach myślowych relacjach między Nigeryjczykami a Amerykanami, białymi i czarnymi; o </span><span style="color: #444444;"></span><span class="Apple-style-span" style="color: #444444;">ustępstwach, jakie wymusza życie na emigracji, wyobcowaniu, niedopasowaniu do otoczenia, do związku; pustce i samotności. „Wieczorem coś owijało się wokół twojej szyi, coś, co przed uśnięciem niemal cię dusiło.” (s. 166) Szkoda, że w tłumaczeniu tytułu „The thing around your neck” wyraziste „wokół” ustąpiło miejsca niezrozumiałemu „na”. </span></span></div><div class="MsoNormal"><br />
</div><div class="MsoNormal"><span class="Apple-style-span" style="font-family: 'Trebuchet MS', sans-serif;"><span class="Apple-style-span" style="color: #444444;">Adichie wielokrotnie występowała przeciw utrwalonej w świecie zachodnim jednowymiarowej wizji Afryki. Historii nieszczęścia skutkującej pełną protekcjonalności i dobrodusznego żalu postawą wobec mieszkańców kontynentu. „Gdyby nie dzieciństwo w Nigerii, moja wiedza o Afryce pochodziłaby z popularnych obrazków. Myślałabym, że Afryka to ląd pięknych krajobrazów i zwierząt, niezrozumiałych ludzi, bezsensowne wojen, głodu i AIDS, ludzi bez własnego głosu, czekających na ocalenie, przez "białego obcokrajowca". Podkreślała również kluczową rolę literatury w poszerzaniu horyzontów myślowych czytelników. Pisarstwo może być remedium na to, co autorka nazywa </span><b>„niebezpieczeństwem jednej/jedynej historii”</b><span class="Apple-style-span" style="color: #444444;">. Ta idea przyświecała jej z pewnością podczas tworzenia i wybierania opowiadań do zbioru. Całość oczarowuje bogactwem i oryginalnością tematów oraz wyrazistością i różnorodnością postaci. W kilku opowiadaniach nakreśla portrety silnych, znających swoją wartość kobiet, potrafiących ocenić, o co warto walczyć: o związek czy samą siebie. Nie każde wierzyć w mit Afrykanki spełnionej w roli matki i żony. Nie przemilcza różnorodności orientacji seksualnej. Powraca także do wątku wojny w Biafrze w inspirowanym postacią jej ojca opowiadaniu „Duchy”.</span> <span class="Apple-style-span" style="color: #444444;">We „Wzgórze Skaczącej Małpy” rozprawia się z europejskim, postkolonialnym poczuciem wyższości, wszechwiedzy i motywowanym troską o dobro Afryki przypisywaniem sobie prawa do rozsądzania za Afrykanów, co dla nich dobre i wystarczająco afrykańskie. W tekście „Amerykańska ambasada” zmusza do refleksji nad ceną wolności słowa, walki o demokrację, subtelną różnicą między odwagą a brawurą. W tle pobrzmiewają pytania o adekwatność amerykańskiej polityki wizowej. Weje biurokratycznym chłodem. Adichie jest wnikliwą i uważną obserwatorką z precyzją oddającą nastrój sytuacji i towarzyszące jej emocje. Twierdzi jednak, że unika czerpania z osobistych doświadczeń. Inspiruje ją otocznie, życie nigeryjskiej klasy średniej po obu stronach oceanu.</span><span style="color: #444444;"> </span></span></div><div class="MsoNormal"><br />
</div><div class="MsoNormal"><span class="Apple-style-span" style="color: #444444; font-family: 'Trebuchet MS', sans-serif;">„Trudno jest rozpoznać innych jako równych, kiedy podkreśla się tylko różnice, a nie podobieństwa” – tłumaczy Adichie. Bohaterki doskonałego opowiadania „Osobiste przeżycie” dzieli wiek, wykształcenie, pochodzenie, religia i stan posiadania. </span></div><div class="MsoNormal"><span class="Apple-style-span" style="font-family: 'Trebuchet MS', sans-serif;"><span class="Apple-style-span" style="color: #444444;">Wciągnięte w wir zamieszek religijno-etnicznych zrównają się na krótką chwilę w poczuciu zagrożenia, walce o życie, bólu. Jak odnajdą się w tej sytuacji? Czy będą potrafiły nawiązać dialog? Czy kulturowa przepaść pozwoli im się nawzajem zrozumieć? Proza Nigeryjki prowokuje do refleksji jeszcze długo po przeczytaniu każdej z historii. Nie podsuwa prostych wzorów i gotowych odpowiedzi. Czasami autorka urywa opowieść bez konkluzji pozwalając jej potoczyć się w dowolnie obranym przez czytelnika kierunku. Z jednej strony wciąga w narrację już w kilku pierwszych zdaniach, z drugiej </span><b>rozdziela lekturę wymuszając pauzy na samodzielne domknięcie opowieści i wyciągnięcie wniosków</b><span class="Apple-style-span" style="color: #444444;">. </span></span></div><div class="MsoNormal"><br />
</div><div class="MsoNormal"><span class="Apple-style-span" style="color: #444444; font-family: 'Trebuchet MS', sans-serif;">Kunsztowna, odważna i nowatorska proza Chimamanda Ngozi Adichie pozwala wyjść poza myślowe schematy. Głosami swych bohaterów opowiada o nigeryjskim społeczeństwie bez uproszczeń, uogólnień i ujednoliceń.</span><br />
<span class="Apple-style-span" style="color: #444444; font-family: 'Trebuchet MS', sans-serif;"><br />
</span><br />
<a href="http://afryka.org/gfx_v3/afryka.png" imageanchor="1" style="clear: left; float: left; margin-bottom: 1em; margin-right: 1em;"><img alt="Strona główna Afryka.org" border="0" src="http://afryka.org/gfx_v3/afryka.png" /></a><span class="Apple-style-span" style="color: #444444; font-family: 'Trebuchet MS', sans-serif;">Tekst został również opublikowany na stronie Afryka.org.</span></div><div class="MsoNormal"><span class="Apple-style-span" style="color: #444444; font-family: 'Trebuchet MS', sans-serif;"><b><br />
</b></span></div><div class="MsoNormal"><span class="Apple-style-span" style="color: #444444;"><b><span class="Apple-style-span" style="font-family: Times, 'Times New Roman', serif; font-size: x-small;"><br />
</span></b></span><br />
<span class="Apple-style-span" style="color: #444444;"><b><span class="Apple-style-span" style="font-family: Times, 'Times New Roman', serif; font-size: x-small;"><br />
</span></b></span><br />
<span class="Apple-style-span" style="color: #444444;"><b><span class="Apple-style-span" style="font-family: Times, 'Times New Roman', serif; font-size: x-small;"><br />
</span></b></span><br />
<span class="Apple-style-span" style="color: #444444;"><b><span class="Apple-style-span" style="font-family: Times, 'Times New Roman', serif; font-size: x-small;">Bibliografia</span></b></span></div><div class="MsoNormal"><span class="Apple-style-span" style="color: #444444; font-family: Times, 'Times New Roman', serif; font-size: x-small;">Daria Tunca, "Nigeria : Chimamanda Ngozi Adichie", <a href="http://culture.ulg.ac.be/jcms/prod_162032/nigeria-chimamanda-ngozi-adichie">http://culture.ulg.ac.be/jcms/prod_162032/nigeria-chimamanda-ngozi-adichie</a><span class="apple-style-span"><b><span style="background-attachment: initial; background-clip: initial; background-color: white; background-image: initial; background-origin: initial;"><o:p></o:p></span></b></span></span></div><div class="MsoNormal"><span class="Apple-style-span" style="color: #444444; font-family: Times, 'Times New Roman', serif; font-size: x-small;">Chimamanda Adichie, "The danger of a single story", <a href="http://www.ted.com/talks/chimamanda_adichie_the_danger_of_a_single_story.html">http://www.ted.com/talks/chimamanda_adichie_the_danger_of_a_single_story.html</a></span></div><div class="MsoNormal"><span class="Apple-style-span" style="color: #444444; font-family: Times, 'Times New Roman', serif; font-size: x-small;"><span lang="EN-US">Senan Murray, "The new face of Nigerian literature?"<i> </i>, </span><a href="http://news.bbc.co.uk/2/hi/africa/6731387.stm"><span lang="EN-US">http://news.bbc.co.uk/2/hi/africa/6731387.stm</span></a></span><span lang="EN-US"><o:p></o:p></span></div></div>Unknownnoreply@blogger.com2tag:blogger.com,1999:blog-8523450518496171462.post-23195140768388417802011-08-09T21:52:00.004+02:002011-08-09T21:57:14.219+02:00Nagość życia. Opowieści z bagien Rwandy.<div dir="ltr" style="text-align: left;" trbidi="on"><span class="Apple-style-span" style="font-family: 'Trebuchet MS', sans-serif;"><b><span class="Apple-style-span" style="color: #cc0000;">Autor: </span></b><span class="Apple-style-span" style="color: #444444;">Jean Hatzfeld</span></span><br />
<div style="margin-bottom: .0001pt; margin: 0cm;"><span class="Apple-style-span" style="font-family: 'Trebuchet MS', sans-serif;"><b><span class="Apple-style-span" style="color: #cc0000;">Wydawnictwo:</span></b><span class="Apple-style-span" style="color: #444444;"> Czarne</span></span></div><div style="margin-bottom: .0001pt; margin: 0cm;"><span class="Apple-style-span" style="color: #cc0000; font-family: 'Trebuchet MS', sans-serif;"><b>Rok wydania: </b></span><span class="Apple-style-span" style="color: #444444; font-family: 'Trebuchet MS', sans-serif;">2011</span></div><div style="margin-bottom: .0001pt; margin: 0cm;"><span class="Apple-style-span" style="font-family: 'Trebuchet MS', sans-serif;"><b><span class="Apple-style-span" style="color: #cc0000;">ISBN: </span></b><span class="Apple-style-span" style="color: #444444;">978-83-7536-252-7</span></span></div><div class="MsoNormal"><span class="Apple-style-span" style="font-family: 'Trebuchet MS', sans-serif;"><b><span class="Apple-style-span" style="color: #cc0000;">Ilość stron:</span></b><span class="Apple-style-span" style="color: #444444;"> 193</span></span></div><div class="MsoNormal"><span class="Apple-style-span" style="color: #444444; font-family: 'Trebuchet MS', sans-serif;"><br />
</span></div><div class="MsoNormal"></div><div class="MsoNormal"><a href="http://4.bp.blogspot.com/-cjTkdHQiddY/TkGNPq__wLI/AAAAAAAAAJU/7lZ8D-dgNN0/s1600/nagosc-zycia.jpg" imageanchor="1" style="clear: left; float: left; margin-bottom: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" src="http://4.bp.blogspot.com/-cjTkdHQiddY/TkGNPq__wLI/AAAAAAAAAJU/7lZ8D-dgNN0/s1600/nagosc-zycia.jpg" /></a></div><div class="MsoNormal"><span class="Apple-style-span" style="color: #444444; font-family: 'Trebuchet MS', sans-serif;">„W roku 1994, od godziny jedenastej w poniedziałek 11 kwietnia do czternastej w sobotę 14 maja, około pięćdziesięciu tysięcy z pięćdziesięciu dziewięciu tysięcy miejscowych Tutsi zginęło od maczet na wzgórzach powiatu Nyamata w Rwandzie z rąk bojówkarzy <i>interhamwe </i>i sąsiadów Hutu, którzy zabijali codziennie od godziny dziewiątej do godziny szesnastej. Oto punkt wyjścia tej książki.”(s. 9).</span></div><div class="MsoNormal"><br />
</div><div class="MsoEndnoteText"><span class="apple-style-span"><span style="background-attachment: initial; background-clip: initial; background-color: white; background-image: initial; background-origin: initial;"><span class="Apple-style-span" style="font-family: 'Trebuchet MS', sans-serif;"><span class="Apple-style-span" style="color: #444444;">Kiedy na rwandyjskich wzgórzach rozpoczynały się masakry Jean Hatzfeld, wówczas reporter dziennika Libération, informował </span><span style="color: #444444;"> </span><span class="Apple-style-span" style="color: #444444;">z Sarajewa o przebiegu konfliktu bałkańskiego. Skierowany przez redakcję na mistrzostwa świata w piłce nożnej w USA, odkrył rozmiary humanitarnej katastrofy oglądając telewizyjne wiadomości. Do Rwandy trafił dopiero latem ‘94, by relacjonować exodus około dwóch milionów Hutu, uciekających do Konga przed represjami FPR. Dla korespondenta z dwudziestopięcioletnim doświadczeniem w zawodzie pobyt okazał się przełomowy. Pogoń za chwytliwym newsem powodowała, że media wypaczały obraz ludobójstwa, uznając za ofiary tylko uciekających, a zapominając o błąkających się po buszu ocalałych. W relacjach nie pojawiały się ich świadectwa. </span><b>Wyjechał z poczuciem porażki.</b><span class="Apple-style-span" style="color: #444444;"> Postanowił wrócić z innym nastawieniem, jako pisarz. <o:p></o:p></span></span></span></span></div><div class="MsoEndnoteText"><br />
</div><div class="MsoEndnoteText"><span class="apple-style-span"><span style="background-attachment: initial; background-clip: initial; background-color: white; background-image: initial; background-origin: initial;"><span class="Apple-style-span" style="font-family: 'Trebuchet MS', sans-serif;"><span class="Apple-style-span" style="color: #444444;">Od 2000 roku we Francji ukazują się kolejno „Nagość życia” (2000), „Sezon maczet” (2003) i „Strategia antylop” (2007). </span><b>Kolejność istotna dla zrozumienia metody badawczej Hatzfelda, przyjętej przez niego hierarchii ważności/wartości </b><span class="Apple-style-span" style="color: #444444;">oraz chronologicznego porządku relacji. Można tylko ubolewać, że polski wydawca powyższy układ odwrócił, dając pierwszeństwo ostatniej książce, poświęconej trudnej drodze pojednania narodowego po tym, jak skazani zaczęli opuszczać mury więzień. Ale i cieszyć się, że „Strategię antylop” poprzedził cenny wstęp pióra Olgi Stanisławskiej, tłumaczący koncepcję autora oraz że sukces publikacji („Strategia antylop” zdobyła nagrodę im. Ryszarda Kapuścińskiego w pierwszej edycji konkursu) zachęcił Wydawnictwo Czarne do oddania w ręce polskich czytelników dwóch wcześniejszych części trylogii. „Sezon maczet”, opisujący ludobójstwo z perspektywy jego sprawców i ich krewnych, ma ukazać się na jesieni.<o:p></o:p></span></span></span></span></div><div class="MsoEndnoteText"><br />
</div><div class="MsoEndnoteText"><span class="apple-style-span"><span style="background-attachment: initial; background-clip: initial; background-color: white; background-image: initial; background-origin: initial;"><span class="Apple-style-span" style="font-family: 'Trebuchet MS', sans-serif;"><b>W „Nagości życia” Hatzfeld próbuje naprawić błędy dziennikarskiego świata</b><span class="Apple-style-span" style="color: #444444;">. Podczas pierwszych wizyt w Rwandzie jest głęboko poruszony milczeniem ocalałych. W ich własnym gronie ludobójstwo dominuje wszelkie rozmowy, przed obcymi nie potrafią się otworzyć. Przeważa pogląd, że ci, którzy nie przeżyli zagłady, nie zrozumieją. Biali, inni Afrykanie, nawet Rwandyjczycy powracający z uchodźctwa z Ugandy. <o:p></o:p></span></span></span></span></div><div class="MsoEndnoteText"><span class="apple-style-span"><span style="background-attachment: initial; background-clip: initial; background-color: white; background-image: initial; background-origin: initial;"><span class="Apple-style-span" style="color: #444444; font-family: 'Trebuchet MS', sans-serif;">Pisarz poświęca miesiące na żmudną pracę wysłuchiwania i spisywania relacji kilkunastu ocalałych ze wzgórz i bagien w okolicach Nyamaty w prowincji Bugesera. Urwane, pełne chwil zawahania, czasem mijające się z prawdą, następnie korygowane i uzupełniane opowieści łączy w spójną całość przeplataną reporterskim opisem krajobrazu Bugesery, domostw, plantacji i pól uprawnych, targowisk, barów, zwanych w tej części kontynentu kabaretem.<o:p></o:p></span></span></span></div><div class="MsoEndnoteText"><br />
</div><div class="MsoEndnoteText"><span class="apple-style-span"><span style="background-attachment: initial; background-clip: initial; background-color: white; background-image: initial; background-origin: initial;"><span class="Apple-style-span" style="font-family: 'Trebuchet MS', sans-serif;"><span class="Apple-style-span" style="color: #444444;">Oddaje głos wyłącznie ocalałym. To nie jednostronność ani subiektywizm, ale skuteczna </span><b>obrona przez relatywizowaniem win jednych i cierpienia drugich</b><span class="Apple-style-span" style="color: #444444;">. Na rozmówców wybiera młodych dorosłych, których dzieciństwo zakończyło się z nadejściem ludobójstwa, brutalnie rewidując życiowe plany i perspektywy. Trzydziesto-, czterdziesto-, pięćdziesięciolatków, których egzystencja dzieli się na przed, podczas i po masakrach. Trzy osobne życia. Zanim spadł samolot z prezydentem Habyarimaną na pokładzie, nim uzbrojeni w maczety sąsiedzi zaczęli wyciągać ich z domów, nim podpalili kościół, w którym się schronili, zgwałcili matkę, poćwiartowali rodzeństwo, Hutu i Tutsi żyli obok siebie, choć nie razem. Według Hatzfelda wielu zagranicznych etnologów i korespondentów stara się pomniejszać dzielące ich różnice. Międzyetniczne napięcie słabły i nasilały się zależnie od sytuacji politycznej. Zdarzał się wyzwiska, pobicie, nawet zbrodnie. Groźby eksterminacji. Tym jednak nikt nie dawał wiary. <o:p></o:p></span></span></span></span></div><div class="MsoEndnoteText"><br />
</div><div class="MsoEndnoteText"><span class="apple-style-span"><span style="background-attachment: initial; background-clip: initial; background-color: white; background-image: initial; background-origin: initial;"><span class="Apple-style-span" style="font-family: 'Trebuchet MS', sans-serif;"><span class="Apple-style-span" style="color: #444444;">Z opowieści ocalałych wyłania się obraz zbrodni dokonanej przez niemal całą populację Hutu nie z biedy, czy braku wykształcenia, ale „zwyrodnienia inteligencji”. </span><b>Systematycznej, mechanicznej, barbarzyńskiej</b><span class="Apple-style-span" style="color: #444444;">. Ponad 800 000 zabitych w ciągu 100 dni bez uciekania się do „wyrafinowanych” nazistowskich metod masowej eksterminacji. Niemal doskonałej. Według słów Innocenta Rwililizy, „gdyby rzezi nie opóźniały grabieże i uczty, sprawcy osiągnęliby cel.”(s.187). Odczłowieczającej. Pokryci błotem, okaleczeni fizycznie i psychicznie, odarci ze strzępów ubrań i godności Tutsi gotowi byli spędzić resztę życia w lesie niczym zwierzęta. Na bagnach nie ma miejsca na heroizm. Każdy walczy o ocalenie siebie samego. W codziennym szaleńczym biegu gubią się więzy krwi, obumierają uczucia. Primo Levi, włoski pisarz żydowskiego pochodzenia, więzień obozu w Auschwitz, podkreślał, że łatwiej zabija się istoty upokorzone, niż te, które mogą się bronić patrząc oprawcom w oczy. Dla Rwandyjczyków naturalne w kręgu cywilizacji zachodniej analogie z Holokaustem pozostają jednak nieczytelne. Historię narodu żydowskiego znają tylko z Biblii.<o:p></o:p></span></span></span></span></div><div class="MsoEndnoteText"><br />
</div><div class="MsoEndnoteText"><span class="apple-style-span"><span style="background-attachment: initial; background-clip: initial; background-color: white; background-image: initial; background-origin: initial;"><span class="Apple-style-span" style="font-family: 'Trebuchet MS', sans-serif;"><b>Nie ma powrotu do życia sprzed tragedii</b></span><span class="Apple-style-span" style="color: #444444; font-family: 'Trebuchet MS', sans-serif;">. „Gdy się przeżyło prawdziwy koszmar na jawie, nie dzieli się już jak wcześniej myśli na dzienne i nocne. Od czasu ludobójstwa czuję się ciągle ścigana, w dzień i w nocy.” – wyjaśnia Francine Niyitegeka (s. 39). Strach i brak zaufania. Upokorzenie i żal, że przed nimi tylko życie, które nie było im pisane. Tęsknota, której nie ukoją nawet na chwilę fotografie utraconych bliskich. Oprawcy „mieli obsesję na punkcie palenia albumów ze zdjęciami, tak by zmarli nie mieli już nawet prawa do wcześniejszego istnienia.” (s. 104). <o:p></o:p></span></span></span></div><div class="MsoEndnoteText"><br />
</div><div class="MsoEndnoteText"><span class="apple-style-span"><span style="background-attachment: initial; background-clip: initial; background-color: white; background-image: initial; background-origin: initial;"><span class="Apple-style-span" style="color: #444444; font-family: 'Trebuchet MS', sans-serif;">Kilka lat po ludobójstwie, ocalali nie wierzą w pacyfistyczne hasła pokroju „Nigdy więcej” wypisywane przez zagranicznych gości w Miejscach Pamięci. Nie wierzą w uzdrawiającą moc rozmowy. W pojednanie. Lektura „Nagości życia” dostarcza aż nadto argumentów przemawiających za taką postawą. A ty czytelniku, wierzysz w przebaczenie? W pojednanie?</span><o:p></o:p></span></span></div><div class="MsoEndnoteText"><span class="apple-style-span"><span style="background-attachment: initial; background-clip: initial; background-color: white; background-image: initial; background-origin: initial; font-size: 12pt;"><span class="Apple-style-span" style="color: #444444; font-family: 'Trebuchet MS', sans-serif;"><br />
</span></span></span></div><div class="MsoEndnoteText"><span class="apple-style-span"><span style="background-attachment: initial; background-clip: initial; background-color: white; background-image: initial; background-origin: initial; font-family: 'Trebuchet MS', sans-serif; font-size: x-small;"><b>Bibliografia:</b></span></span></div><div class="MsoEndnoteText"><span class="apple-style-span"><span style="background-attachment: initial; background-clip: initial; background-color: white; background-image: initial; background-origin: initial;"><span class="Apple-style-span" style="color: #444444; font-family: 'Trebuchet MS', sans-serif; font-size: x-small;"></span></span></span></div><div class="MsoNormal"><span class="Apple-style-span" style="font-family: 'Trebuchet MS', sans-serif; font-size: x-small;"><span class="Apple-style-span" style="color: #444444;"><span class="apple-style-span"><span lang="FR" style="background-attachment: initial; background-clip: initial; background-color: white; background-image: initial; background-origin: initial; color: black;">1. </span><span lang="FR" style="background-attachment: initial; background-clip: initial; background-color: white; background-image: initial; background-origin: initial;">Jean-Paul Guetny, </span></span><span lang="FR">„Rwanda, retor sur un génocide”, interview de Jean Hatzfeld<i>, Le Monde des Religions</i></span></span><span class="Apple-style-span" style="color: #444444;"><span lang="FR">, http://www.scribd.com/doc/18243692/Rwanda-retour-sur-un-genocide-Interview-de-Jean-Hatzfeld-Le-Monde-des-Religions-janvier-2004</span></span></span><br />
<span class="Apple-style-span" style="color: #444444; font-family: 'Trebuchet MS', sans-serif; font-size: x-small;">2. Amélie Petit , „Guerre et literature”, interview de Jean Hatzfeld, http://www.evene.fr/livres/actualite/interview-de-jean-hatzfeld-200.php</span></div><div class="MsoNormal"><span class="Apple-style-span" style="color: #444444;"><span lang="FR"><span class="Apple-style-span" style="font-family: 'Trebuchet MS', sans-serif; font-size: x-small;">3. Pierre Michel, „L’impasse”, interview de Jean Hatzfeld, http://www.evene.fr/livres/actualite/interview-jean-hatzfeld-strategie-antilopes-977.php</span><span class="Apple-style-span" style="font-family: Times, 'Times New Roman', serif; font-size: small;"><o:p></o:p></span></span></span></div><br />
<br />
</div>Unknownnoreply@blogger.com2tag:blogger.com,1999:blog-8523450518496171462.post-15377542028396091412011-08-03T23:08:00.005+02:002011-10-29T19:11:32.111+02:00Podać rękę diabłu<div dir="ltr" style="text-align: left;" trbidi="on"><br />
<div class="MsoNormal"><span class="Apple-style-span" style="font-family: 'Trebuchet MS', sans-serif;"><span class="Apple-style-span" style="color: #cc0000;"><b>Produkcja:</b></span></span><span class="Apple-style-span" style="color: #444444; font-family: 'Trebuchet MS', sans-serif;"> Kanada</span></div><div class="MsoNormal"><span class="Apple-style-span" style="font-family: 'Trebuchet MS', sans-serif;"><b><span class="Apple-style-span" style="color: #cc0000;">Rok produkcji: </span></b><span class="Apple-style-span" style="color: #444444;">2007<o:p></o:p></span></span></div><div class="MsoNormal"><span class="Apple-style-span" style="color: #cc0000; font-family: 'Trebuchet MS', sans-serif;"><b>Oryginalny tytuł: </b></span><span class="Apple-style-span" style="color: #444444; font-family: 'Trebuchet MS', sans-serif;">Shake Hands with the Devil</span></div><div class="MsoNormal"><span class="Apple-style-span" style="font-family: 'Trebuchet MS', sans-serif;"><b><span class="Apple-style-span" style="color: #cc0000;">Reżyseria:</span></b><span class="Apple-style-span" style="color: #444444;"> Roger Spottiswoode<o:p></o:p></span></span></div><div class="MsoNormal"><span class="Apple-style-span" style="font-family: 'Trebuchet MS', sans-serif;"><span lang="FR"><b><span class="Apple-style-span" style="color: #cc0000;">Czas trwania: </span></b><span class="Apple-style-span" style="color: #444444;">107 minut</span></span></span></div><div class="MsoNormal"><span class="Apple-style-span" style="font-family: 'Trebuchet MS', sans-serif;"><span lang="FR"><span class="Apple-style-span" style="color: #cc0000;"><b>Obsada: </b></span><span class="Apple-style-span" style="color: #444444;">Roy Dupuis, Owen Sejake, </span></span><span lang="FR" style="color: #444444;">Jean-Hugues Anglade, Michel Mongeau, Deborah Kara Unger<o:p></o:p></span></span></div><div class="MsoNormal"><br />
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;"><a href="http://t1.gstatic.com/images?q=tbn:ANd9GcSUtXXG49zER8drOZOMOD3_FSADmqccTAyIOCXz_LUrZEJqxmwa" imageanchor="1" style="clear: left; float: left; margin-bottom: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" src="http://t1.gstatic.com/images?q=tbn:ANd9GcSUtXXG49zER8drOZOMOD3_FSADmqccTAyIOCXz_LUrZEJqxmwa" /></a></div><span class="Apple-style-span" style="font-family: 'Trebuchet MS', sans-serif;"><b>Nie słabnie dyskusja</b><span class="Apple-style-span" style="color: #444444;"> tocząca się od dwóch miesięcy na łamach „Tygodnika Powszechnego” wokół książki Wojciecha Tochmana „Dzisiaj narysujemy śmierć”, ważna i ciekawa w kontekście pytania o bierność i ewentualną współwinę świadków ludobójstwa, obecnie przybierająca jednak postać ataków personalnych. W polskich mediach temat winy lub jej braku po stronie „białych” świadków tragicznych wydarzeń: mocarstw i byłych metropolii kolonialnych, organizacji międzynarodowych, w szczególności misji UNAMIR nigdy nie rozbudzał takich emocji, jak „zamach na świętość” Kościoła.</span></span></div><div class="MsoNormal"><br />
</div><div class="MsoNormal"><span class="Apple-style-span" style="color: #444444; font-family: 'Trebuchet MS', sans-serif;">We Francji, Wielkiej Brytanii, USA czy Kanadzie w polemikę zaprzęgnięty został nawet przemysł filmowy. Powszechny w masowej świadomości obraz nieudolnych, zagubionych, niezdolnych do użycia broni żołnierzy sił pokojowych NZ dowodzonych przez gburowatego pułkownika Olivera (Nick Nolte), inspirowanego autentyczną postacią generała Roméo Dallaire’a to niezaprzeczalnie zasługa hollywoodzkiego „Hotelu Rwanda”. </span></div><div class="MsoNormal"><br />
</div><div class="MsoNormal"><span class="Apple-style-span" style="color: #444444; font-family: 'Trebuchet MS', sans-serif;">Nie wchodząc w polemikę na temat postawy polskiego duchowieństwa podczas ludobójstwa, którą śledzić można na bieżąco oraz w nawiązaniu do zagadnienia subiektywizmu reporterów, filmowców i bezpośrednich świadków wydarzeń oraz wzajemnego obciążania się winą przez tych ostatnich, cenne wydaje się przypomnienie jednego z najbardziej znanych filmów, obok wymiennej już produkcji amerykańskiej oraz brytyjsko-niemieckiego „Shooting dogs”, których akcja rozgrywa się podczas masakry Tutsich w Rwandzie w 1994 roku.</span></div><div class="MsoNormal"><br />
</div><div class="MsoNormal"><span class="Apple-style-span" style="font-family: 'Trebuchet MS', sans-serif;"><span class="Apple-style-span" style="color: #444444;">„Podać rękę diabłu” to </span><b>fabularna ekranizacja bestsellerowej autobiografii</b><span class="Apple-style-span" style="color: #444444;"> Kanadyjczyka Roméo Dallaire’a, głównodowodzącego misją UNAMIR od momentu jej utworzenia, aż po jego osobisty upadek. Jesienią 1993 roku błękitne hełmy pojawiają się w Rwandzie, aby nadzorować implementację porozumień pokojowych z Aruszy, kończących wojnę domową między zdominowanym przez Hutu rwandyjskim rządem a tutsyjską partyzantką Rwandyjskiego Frontu Patriotycznego. Film ciekawie ukazuje, jak początkowy entuzjazm i optymizm generała ustępował miejsca rozczarowaniu. Zaraz po przyjeździe, spoglądając na zachwycający krajobraz zielonych wzgórz wypowiada zdanie: „Nikt nie powiedział mi, jak może tu być pięknie….”, które w miarę rozwoju wydarzeń chce się dokończyć „i jak piekielnie mogło się stać.” </span></span></div><div class="MsoNormal"><br />
</div><div class="MsoNormal"><span class="Apple-style-span" style="color: #444444; font-family: 'Trebuchet MS', sans-serif;">Już w pierwszych miesiącach misji przełożeni dowódcy ignorują ostrzeżenia o planowanej rzezi, apelują o ograniczenie kosztów. Wbrew sugestiom Dallaire’a mandat misji ulega zawężeniu. Wrażenie robią telefoniczne rozmowy z nowojorskimi zwierzchnikami, w których zarówno racjonalne, jak i emocjonalne argumenty generała rozbijają się o biurokratyczny mur obojętności. Niewielka grupa słabo uzbrojonych żołnierzy, którym pociski skończyłyby się już po kilkuminutowej wymianie ognia, staje się marionetką w rękach Rady Bezpieczeństwa. </span></div><div class="MsoNormal"><br />
</div><div class="MsoNormal"><span class="Apple-style-span" style="font-family: 'Trebuchet MS', sans-serif;"><span class="Apple-style-span" style="color: #444444;">W rolę Dallaire’a wcielił się </span><b>gwiazdor kanadyjskiej kinematografii Roy Dupuis</b><span class="Apple-style-span" style="color: #444444;">. Obaj wychowani w okolicach Montrealu, podobni fizycznie, posługują się angielskim i francuskim z tym samym akcentem z Quebeku, co jest istotne ze względu na pewien smaczek spod znaku klonowego liścia. Aby nie dyskryminować żadnej z kanadyjskich wspólnot językowych, aktorzy żonglują językami według tylko sobie znanej logiki, a czasami jej wbrew. Zadziwia scena, w której frankofon Dallaire prowadzi rozmowę z Francuzem Bernardem Kouchnerem po angielsku. Dwujęzyczność nie utrudnia jednak odbioru filmu.</span></span></div><div class="MsoNormal"><br />
</div><div class="MsoNormal"><span class="Apple-style-span" style="color: #444444; font-family: 'Trebuchet MS', sans-serif;">Dallaire przyznał w wywiadach, że gra Dupuis zrobiła na nim duże wrażenie. Aktor wiarygodnie odtwarza postać silnego, zrównoważonego, nie pozbawionego wrażliwości dowódcy zobowiązanego do wypełniania rozkazów, którego rozdarcie między powinnością a moralnością doprowadza do załamania nerwowego. Ułożone chronologicznie sceny z Rwandy przerywane są rozgrywającą się po latach sesją terapeutyczną mającą przywrócić nawiedzanemu przez widma przeszłości wojskowemu chęć życia. </span></div><div class="MsoNormal"><br />
</div><div class="MsoNormal"><span class="Apple-style-span" style="font-family: 'Trebuchet MS', sans-serif;"><span class="Apple-style-span" style="color: #444444;">Żołnierze UNAMIR pod dowództwem Dallaire’a </span><b>zdołali uratować około 30 tysięcy ludzi</b><span class="Apple-style-span" style="color: #444444;">. Byli świadkami śmierci blisko miliona, przy biernej lub czynnej akceptacji ze strony wspólnoty międzynarodowej. Twórcom historii udało się stworzyć kilka wyjątkowo poruszających scen ilustrujących </span><b>zdziczenie i okrucieństwo </b><span class="Apple-style-span" style="color: #444444;">bojówek Interhamwe. Dramatyzm podkreśla doskonała muzyka Australijczyka Davida Hirschfeldera. Oglądając Dallaire’a liczącego zwłoki żołnierzy z belgijskiego kontyngentu czy stąpającego po kładce nad wypełnioną ciałami rzeką można zrozumieć jego późniejsze</span><span style="color: #444444;"> </span><span class="Apple-style-span" style="color: #444444;">rozbicie emocjonalne oraz obecne także w filmie zarzuty formułowane pod adresem Stanów Zjednoczonych, Francji oraz decydentów w ONZ, w szczególności ówczesnego Sekretarza Generalnego Boutrosa Boutrosa-Ghali. </span></span></div><div class="MsoNormal"><br />
</div><div class="MsoNormal"><span class="Apple-style-span" style="font-family: 'Trebuchet MS', sans-serif;"><span class="Apple-style-span" style="color: #444444;">„Podać rękę diabłu” </span><b>to kilka puzzli</b><span class="Apple-style-span" style="color: #444444;">, </span><b>które pozwalają ułożyć kolejny fragment rwandyjskiej układanki</b><span class="Apple-style-span" style="color: #444444;">. Zrozumieć, dlaczego ten czy inny „…doświadczony oficer, nie przyszedł w mundurze ONZ wesprzeć nas i bronić ludzi</span><a href="file:///C:/Users/Ika&amp;Marko/Desktop/Afr-ika/Poda%C4%87%20r%C4%99k%C4%99%20diab%C5%82u.doc#_edn1" name="_ednref1" style="color: #444444;" title=""><span class="MsoEndnoteReference"><span class="MsoEndnoteReference">[1]</span></span></a><span class="Apple-style-span" style="color: #444444;">.” Rwanda to klęska i hańba całego świata zachodniego, który „ułatwiał ludobójstwo i do niego zachęcał</span><a href="file:///C:/Users/Ika&amp;Marko/Desktop/Afr-ika/Poda%C4%87%20r%C4%99k%C4%99%20diab%C5%82u.doc#_edn2" name="_ednref2" style="color: #444444;" title=""><span class="MsoEndnoteReference"><span class="MsoEndnoteReference">[2]</span></span></a><span class="Apple-style-span" style="color: #444444;">”. Roméo Dallaire odważnie wylicza winy innych, otwarcie przyznając, że czuje się współodpowiedzialny. </span></span></div><div style="mso-element: endnote-list;"><span class="Apple-style-span" style="color: #444444; font-family: 'Trebuchet MS', sans-serif;"><br clear="all" /> </span><br />
<hr align="left" size="1" width="33%" /><div id="edn1" style="mso-element: endnote;"><span class="Apple-style-span" style="color: #444444; font-family: 'Trebuchet MS', sans-serif; font-size: x-small;"><span class="MsoEndnoteReference"><span class="MsoEndnoteReference"><a href="file:///C:/Users/Ika&amp;Marko/Desktop/Afr-ika/Poda%C4%87%20r%C4%99k%C4%99%20diab%C5%82u.doc#_ednref1" name="_edn1" title=""><span class="Apple-style-span" style="color: #444444;">[1]</span></a> </span><a href="file:///C:/Users/Ika&amp;Marko/Desktop/Afr-ika/Poda%C4%87%20r%C4%99k%C4%99%20diab%C5%82u.doc#_ednref1" name="_edn1" title=""></a></span><strong><span style="font-weight: normal;">Postaci ks. Stanisława Filipka oraz jego postawie podczas masakry w Gikondo, dzielnicy Kigali, został poświęcony jeden z rozdziałów książki Wojciecha Tochmana „Dzisiaj narysujemy śmierć.” Cytat zaczerpnięty z odpowiedzi ks. Stanisława Filipka na list Jerzego Mączki, będący reakcją na tekst Andrzeja Grajewskiego „Reporter i świadek” (<i>Gość Niedzielny, </i>nr 28), źródło </span></strong>http://kosciol.wiara.pl/doc/911516.Ludobojstwo-w-Rwandzie-polemika/2<o:p></o:p></span><br />
<span class="Apple-style-span" style="font-family: 'Trebuchet MS', sans-serif;"><a href="file:///C:/Users/Ika&amp;Marko/Desktop/Afr-ika/Poda%C4%87%20r%C4%99k%C4%99%20diab%C5%82u.doc#_ednref2" name="_edn2" style="mso-endnote-id: edn2;" title=""><span class="MsoEndnoteReference"><span class="Apple-style-span" style="color: #444444; font-size: x-small;"><span class="MsoEndnoteReference">[2]</span></span></span></a><span lang="FR"><span class="Apple-style-span" style="color: #444444; font-size: x-small;"> Roméo Dallaire dla dziennika <i>Le Devoir</i>, 13 grudnia 2003 r.</span></span></span></div></div></div>Unknownnoreply@blogger.com1tag:blogger.com,1999:blog-8523450518496171462.post-63137250781623729692011-07-23T15:10:00.005+02:002011-07-23T15:18:47.635+02:00Ucieczka z raju<div dir="ltr" style="text-align: left;" trbidi="on"><br />
<div style="margin-bottom: .0001pt; margin: 0cm;"><span class="Apple-style-span" style="font-family: 'Trebuchet MS', sans-serif;"><b><span class="Apple-style-span" style="color: #cc0000;">Autor: </span></b><span class="Apple-style-span" style="color: #444444;">Leah Chishugi</span></span></div><div style="margin-bottom: .0001pt; margin: 0cm;"><span class="Apple-style-span" style="color: #cc0000; font-family: 'Trebuchet MS', sans-serif;"><b>Wydawnictwo:</b></span><span class="Apple-style-span" style="color: #444444; font-family: 'Trebuchet MS', sans-serif;"> Hachette Polska</span></div><div style="margin-bottom: .0001pt; margin: 0cm;"><span class="Apple-style-span" style="color: #cc0000; font-family: 'Trebuchet MS', sans-serif;"><b>Rok wydania: </b></span><span class="Apple-style-span" style="color: #444444; font-family: 'Trebuchet MS', sans-serif;">2011</span></div><div style="margin-bottom: .0001pt; margin: 0cm;"><b><span class="Apple-style-span" style="color: #cc0000;"><span class="Apple-style-span" style="font-family: 'Trebuchet MS', sans-serif;">I</span><span class="Apple-style-span" style="font-family: 'Trebuchet MS', sans-serif;">SB</span></span></b><span class="Apple-style-span" style="font-family: 'Trebuchet MS', sans-serif;"><b><span class="Apple-style-span" style="color: #cc0000;">N:</span></b><span class="Apple-style-span" style="color: #444444;"> 978-83-7575-881-8</span></span></div><div class="MsoNormal"><span class="Apple-style-span" style="color: #cc0000; font-family: 'Trebuchet MS', sans-serif;"><b>Ilość stron: </b></span><span class="Apple-style-span" style="color: #444444; font-family: 'Trebuchet MS', sans-serif;">312</span></div><div class="MsoEndnoteText"><br />
</div><div class="separator" style="clear: both; text-align: center;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEggHXQy9Iz6xiLZWR_NR6rxAsQJr0klrsl5u2T9jzZUz98X9zcG5qGs6rbHt2EuAyEMUDYegaargdcXoC8aePbEcIAZzIn3dd0vH3c_9gQFIsQ4mDD42TLn_7nPeaer_miCyL0tgEAbBWp2/s1600/leah-chishugi-ucieczka-z-raju-cover-okladka.jpg" imageanchor="1" style="clear: left; float: left; margin-bottom: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" height="320" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEggHXQy9Iz6xiLZWR_NR6rxAsQJr0klrsl5u2T9jzZUz98X9zcG5qGs6rbHt2EuAyEMUDYegaargdcXoC8aePbEcIAZzIn3dd0vH3c_9gQFIsQ4mDD42TLn_7nPeaer_miCyL0tgEAbBWp2/s320/leah-chishugi-ucieczka-z-raju-cover-okladka.jpg" width="210" /></a></div><div class="MsoEndnoteText"><span class="Apple-style-span" style="font-family: 'Trebuchet MS', sans-serif;"></span></div><div class="MsoEndnoteText"><span class="Apple-style-span" style="font-family: 'Trebuchet MS', sans-serif;"><span class="Apple-style-span" style="color: #444444;">Po co ciągle pisać o ludobójstwie w Rwandzie w 1994 roku? Według Assumpty Mugiranezy, rwandyjskiej psycholożki, badaczki problematyki ludobójstwa: </span><b>„Czytanie i pisanie pomaga w dekonstrukcji</b><b> </b><b>procesu eksterminacji.</b><span class="Apple-style-span" style="color: #444444;"> Ta dekonstrukcja jest źródłem wiedzy niezbędnej do przekazania historii, do zachowania pamięci, a więc również do znalezienia sposobów zapobiegania zbrodni</span><a href="http://www.blogger.com/post-create.g?blogID=8523450518496171462#_edn1" name="_ednref1" style="color: #444444;" title=""><span class="MsoEndnoteReference"><span class="MsoEndnoteReference">[1]</span></span></a></span><span class="Apple-style-span" style="font-family: 'Trebuchet MS', sans-serif;"><span class="Apple-style-span" style="color: #444444;">”. Polscy czytelnicy mieli jak dotąd szczęście do literatura faktu poświęconej tej tematyce, dającej bez wątpienia szansę, aby prześledzić i spróbować zrozumieć drogę prowadzącą do tej masowej zbrodni. Jednak od każdej reguły zdarzyć się musi wyjątek. </span></span><br />
<span class="Apple-style-span" style="font-family: 'Trebuchet MS', sans-serif;"><span class="Apple-style-span" style="color: #444444;"><br />
</span></span><br />
<span class="Apple-style-span" style="font-family: 'Trebuchet MS', sans-serif;"><span class="Apple-style-span" style="color: #444444;">„Ucieczka z raju” to autobiograficzna opowieść napisana po latach </span><b>przez ocalałą z zagłady</b><span class="Apple-style-span" style="color: #444444;">. W Polsce ukazała się nakładem wydawnictwa Hachette w ramach serii „Pisane przez życie”. Oryginalny angielski tytuł „A Long Way from Paradise” skrócono i uproszczono tak, by lepiej wpisał się w łzawą stylistykę cyklu. Ujawniające wyjątkową skłonność do imiesłowów przymiotnikowych tytuły „Skrzywdzona”, „Okaleczona”, „Zhańbiona”, „Oszpecona”, „Skazana na piekło” u wrażliwych czytelników powinny uruchamiać automatyczny wewnętrzny komunikat o treści: </span><b>„Uwaga: tandeta”</b><span class="Apple-style-span" style="color: #444444;">. Także w przypadku książki Chishugi nie będzie to ostrzeżenie na wyrost.</span></span></div><div style="color: #444444; margin-bottom: 0.0001pt; margin-left: 0cm; margin-right: 0cm; margin-top: 0cm;"><span class="Apple-style-span" style="font-family: 'Trebuchet MS', sans-serif;"><br />
</span></div><div style="color: #444444; margin-bottom: 0.0001pt; margin-left: 0cm; margin-right: 0cm; margin-top: 0cm;"><span class="Apple-style-span" style="font-family: 'Trebuchet MS', sans-serif;">Leah urodziła się w Rwandzie w zamożnej, tutsyjskiej rodzinie. Dorastała we wschodnim Zairze, „[…] nie znając cierpiących na malarię albo chorych z powodu picia wody złej jakości. Wszyscy mieli elektryczność, nawet w małych domach, i kanalizację”. Okres powszechnej szczęśliwości w krainie miodem i mlekiem płynącej przypadał na rządy Mobutu, choć ten ostatni „był dyktatorem i robił wiele okropnych rzeczy” (s. 27). </span><span class="Apple-style-span" style="color: black; font-family: 'Trebuchet MS', sans-serif;"><span class="Apple-style-span" style="color: #444444;">Leah to zdolne, śliczne dziecko, otoczone troskliwą opieką wykształconych, ceniących europejską kulturę, kochających się rodziców. Wraz z dziewięciorgiem rodzeństwa żyje w </span><b>„atmosferze mniej lub bardziej idealnej szczęśliwości”</b><span class="Apple-style-span" style="color: #444444;"> (s. 15) i absolutnej nieświadomości jakichkolwiek napięć międzyetnicznych, gdyż w domu nie było zwyczaju poruszania trudnych tematów. Kilkunastoletnia Chishugi rozpoczyna pracę w Kigali jako modelka dla lokalnej marki piwa, a wkrótce cała rodzina przenosi się do rwandyjskiej stolicy. W wieku niespełna osiemnastu lat rodzi syna, co nie ogranicza jej ożywionego życia towarzyskiego, nie zmusza do rezygnacji z modelingu ani porzucenia ulubionej gry w tenisa. I aż nie sposób nie zacytować Woltera: „wszystko jest najlepsze na tym najlepszym z możebnych światów”. Po czterech rozdziałach, w których słowo „szczęście” odmienione zostało przez wszystkie przypadki, nadchodzi 6 kwietnia 1994 r.</span></span></div><div style="color: #444444; margin-bottom: 0.0001pt; margin-left: 0cm; margin-right: 0cm; margin-top: 0cm;"><span class="Apple-style-span" style="font-family: 'Trebuchet MS', sans-serif;"><br />
</span></div><div style="color: #444444; margin-bottom: 0.0001pt; margin-left: 0cm; margin-right: 0cm; margin-top: 0cm;"><span class="Apple-style-span" style="font-family: 'Trebuchet MS', sans-serif;">Ludobójstwo niesie z sobą tak potężny ładunek emocjonalny, że skontrastowanie go z błogim dzieciństwem, konstruowanie fabuły na zasadzie antytezy raj – piekło to tabloidyzacja literatury. Książka zyskuje wprawdzie na wiarygodności w części poświęconej ucieczce z ogarniętego żądzą krwi kraju, brak tu jednak, podobnie jak w całej książce, pogłębionej analizy przyczyn i skutków wydarzeń. „[…] nawet u […] maluchów grubsze i bardziej płaskie nosy Hutu wyraźnie różniły się od długich i cienkich nosów Tutsi. To straszne zostać posiekanym z powodu kształtu nosa”(s. 107).</span></div><div style="color: #444444; margin-bottom: 0.0001pt; margin-left: 0cm; margin-right: 0cm; margin-top: 0cm;"><span class="Apple-style-span" style="font-family: 'Trebuchet MS', sans-serif;"><br />
</span></div><div style="margin-bottom: 0.0001pt; margin-left: 0cm; margin-right: 0cm; margin-top: 0cm;"><span class="Apple-style-span" style="font-family: 'Trebuchet MS', sans-serif;"><span class="Apple-style-span" style="color: #444444;">Najpoważniejszym zarzutem wobec „Ucieczki z raju” jest </span><b>wyjątkowa potoczność stylu</b><span class="Apple-style-span" style="color: #444444;">. Narracja oparta jest na prostym, przeładowanym czasownikami opisie podejmowanych działań, wzbogaconym trywialnymi dialogami. Przeszkadzają powtórzenia i kolokwializmy, jak choćby „bardzośmy się zbliżyły” lub „jeśli idzie o […].” Drażni nadmiar sformułowań niczym z taniego romansu: „serce krwawiło”, „serce zaczynało mocnej bić”, „niemal fizyczny ból w sercu.” Leah Chishugi jest osobą wielojęzyczną, mówiącą mieszanką francuskiego, lingala i kinyarwanda. Historię opisała po angielsku, którym nie posługuje się jak rodowity mówca. Słabość stylu mogę więc zrozumieć, ale nie zaakceptować. </span></span></div><div style="color: #444444; margin-bottom: 0.0001pt; margin-left: 0cm; margin-right: 0cm; margin-top: 0cm;"><span class="Apple-style-span" style="font-family: 'Trebuchet MS', sans-serif;"><br />
</span></div><div style="margin-bottom: 0.0001pt; margin-left: 0cm; margin-right: 0cm; margin-top: 0cm;"><span class="Apple-style-span" style="font-family: 'Trebuchet MS', sans-serif;"><span class="Apple-style-span" style="color: #444444;">Autorka przyznaje, że o ludobójstwie nigdy nie chciała i nie potrafiła mówić. Wydarzeniom kwietniowym poświęciła więc jedynie krótki fragment opowieści, koncentrując się na opisie wędrówki przez kolejne afrykańskie państwa: Zair, Ugandę, Kenię, Zambię, RPA, szukaniu swojej drogi w życiu, odzyskiwaniu zaufania do ludzi. Takie ujęcie kryje w sobie także duży potencjał literacki, czego Chishugi wykorzystać nie potrafiła. Odnosi się wrażenie, że książka miała pomóc w spopularyzowaniu działalności humanitarnej autorki prowadzonej w ramach założonej przez nią organizacji </span><strong style="color: #444444;"><span style="font-weight: normal;"><i>Everything is a Benefit</i>. Szacunek i podziw dla </span></strong><span class="Apple-style-span" style="color: #444444;">Leah Chishugi za jej postawę w czasie ludobójstwa oraz zaangażowanie na rzecz kobiet we wschodnim Kongu nie mogą służyć jako </span><b>usprawiedliwienie nieudolności pisarskiej</b><span class="Apple-style-span" style="color: #444444;">. </span><strong style="color: #444444;"><span style="font-weight: normal;"><o:p></o:p></span></strong></span></div><div style="color: #444444; margin-bottom: 0.0001pt; margin-left: 0cm; margin-right: 0cm; margin-top: 0cm;"><span class="Apple-style-span" style="font-family: 'Trebuchet MS', sans-serif;"><br />
</span></div><div style="color: #444444; margin-bottom: 0.0001pt; margin-left: 0cm; margin-right: 0cm; margin-top: 0cm;"><span class="Apple-style-span" style="font-family: 'Trebuchet MS', sans-serif;">Mówi się, że każdy człowiek ma w sobie jedną wybitną książkę. Nie każdy ma jednak wystarczający talent, aby przelać ją na papier. </span></div><div style="color: #444444; margin-bottom: 0.0001pt; margin-left: 0cm; margin-right: 0cm; margin-top: 0cm;"><span class="Apple-style-span" style="font-family: 'Trebuchet MS', sans-serif;"><br />
</span></div><span class="Apple-style-span" style="font-family: 'Trebuchet MS', sans-serif;"><b>Więcej na temat działalności charytatywnej autorki, </b><span class="Apple-style-span" style="color: #444444;">w tym reportaż i zdjęcia z Konga,</span><b> na stronie:</b></span><span class="Apple-style-span" style="font-family: 'Trebuchet MS', sans-serif;"><span class="Apple-style-span" style="color: #444444;"> <a href="http://www.everythingisabenefit.org/">http://www.everythingisabenefit.org</a> oraz na jej facebooku.</span></span><br />
<span class="Apple-style-span" style="font-family: 'Trebuchet MS', sans-serif;"></span><br />
<span class="Apple-style-span" style="font-family: 'Trebuchet MS', sans-serif;"></span><br />
<div style="color: #444444;"><hr align="left" size="1" width="33%" /><div id="edn1" style="mso-element: endnote;"><div class="MsoEndnoteText"><span class="Apple-style-span" style="font-family: 'Trebuchet MS', sans-serif;"><a href="http://www.blogger.com/post-create.g?blogID=8523450518496171462#_ednref1" name="_edn1" style="mso-endnote-id: edn1;" title=""><span class="MsoEndnoteReference"><span class="MsoEndnoteReference"><span style="font-family: 'Times New Roman'; font-size: 10pt;">[1]</span></span></span></a> "Ludobójstwo drażni", <i>Gazeta Wyborcza</i>, Julianna Jonek, 14.11.2010</span></div><div class="MsoEndnoteText"><span class="Apple-style-span" style="font-family: 'Trebuchet MS', sans-serif;"><br />
</span></div></div></div></div>Unknownnoreply@blogger.com4tag:blogger.com,1999:blog-8523450518496171462.post-42316827914128891382011-07-11T22:38:00.003+02:002011-07-11T22:43:29.595+02:00Lecz zabije rzeka białego człowieka<div style="margin: 0cm 0cm 0pt;"><span style="color: #444444; font-family: "Trebuchet MS", sans-serif;"><span style="color: #cc0000;"><strong>Autor:</strong></span> Patrick Besson</span></div><div style="margin: 0cm 0cm 0pt;"><span style="color: #444444; font-family: "Trebuchet MS", sans-serif;"><strong><span style="color: #cc0000;">Wydawnictwo:</span></strong> Noir sur Blanc</span></div><div style="margin: 0cm 0cm 0pt;"><span style="color: #444444; font-family: "Trebuchet MS", sans-serif;"><strong><span style="color: #cc0000;">Rok wydania:</span></strong> 2011</span></div><div style="margin: 0cm 0cm 0pt;"><span lang="FR" style="mso-ansi-language: FR;"><span style="font-family: "Trebuchet MS", sans-serif;"><span style="color: #444444;"><span style="color: #cc0000;"><strong>ISBN:</strong></span> 978-83-7392-350-8</span></span></span></div><div class="MsoNormal" style="margin: 0cm 0cm 0pt;"><span lang="FR" style="mso-ansi-language: FR;"><span style="font-family: "Trebuchet MS", sans-serif;"><span style="color: #444444;"><strong><span style="color: #cc0000;">Ilość stron:</span></strong> 410</span></span></span></div><div class="MsoNormal" style="margin: 0cm 0cm 0pt;"></div><div class="MsoNormal" style="margin: 0cm 0cm 0pt;"><br />
</div><br />
<div class="separator" style="border-bottom: medium none; border-left: medium none; border-right: medium none; border-top: medium none; clear: both; text-align: center;"><a href="http://2.bp.blogspot.com/-9PWsMj6xWN8/TgMEUMuE-4I/AAAAAAAAAGA/tAMIYbVdeuc/s1600/Lecz-zabije-rzeka-e1303110628186.jpg" imageanchor="1" style="clear: left; cssfloat: left; float: left; margin-bottom: 1em; margin-right: 1em;"><span style="color: #444444; font-family: "Trebuchet MS", sans-serif;"><img border="0" height="320px" m$="true" src="http://2.bp.blogspot.com/-9PWsMj6xWN8/TgMEUMuE-4I/AAAAAAAAAGA/tAMIYbVdeuc/s320/Lecz-zabije-rzeka-e1303110628186.jpg" width="218px" /></span></a></div><div class="MsoNormal" style="margin: 0cm 0cm 0pt;"><span style="color: #444444; font-family: "Trebuchet MS", sans-serif;"><strong><span style="color: black;">We Francji sylwetki Patricka Bessona nie trzeba przedstawiać</span></strong>. Cudowne dziecko francuskiej literatury, swoją pierwszą powieść opublikował w wieku 17 lat. Wyróżniony dwukrotnie przez Akademię Francuską za książki „Dara” i „Les Braban”, od ponad dziesięciu lat zasiada w jury Prix Renaudot. Autor ponad czterdziestu książek, które ukazały się nakładem kilkunastu wydawnictw. To również <span style="color: #444444;">znany ze zjadliwego języka i zamiłowania do prowokacji dziennikarz</span>, który publikował m.in. w prawicowym dzienniku „Le Figaro” i komunistycznym „L’Humanité”. Obecnie można go czytać w centrowym tygodniku „Le Point”. </span></div><div class="MsoNormal" style="margin: 0cm 0cm 0pt;"></div><div class="MsoNormal" style="margin: 0cm 0cm 0pt;"><br />
</div><div class="MsoNormal" style="margin: 0cm 0cm 0pt;"><span style="color: #444444; font-family: "Trebuchet MS", sans-serif;"><span style="color: black;"><strong>W maju Besson zjawił się w Warszawie</strong></span>, aby promować swoją drugą wydaną po polsku powieść „Lecz zabije rzeka białego człowieka”. Była okazja, by posłuchać autora i fragmentów jego książki we „Wrzeniu Świata” oraz poczytać wywiady, jakich udzielił ogólnopolskiej prasie. </span></div><div class="MsoNormal" style="margin: 0cm 0cm 0pt;"><span style="color: #444444; font-family: "Trebuchet MS", sans-serif;">Dzięki staraniom wydawnictwa Noir sur Blanc premiera książki nie przeszła bez echa, choć wydaje się, że w przypadku tego typu literatury trudno liczyć na masowe zainteresowanie polskiego czytelnika. Powieść Bessona ma jednak atuty, dzięki którym sięgną po nią nie tylko ci, którzy skrupulatnie odnotowują każdą publikację poświęconą Afryce. </span></div><div class="MsoNormal" style="margin: 0cm 0cm 0pt;"><br />
</div><span style="font-family: "Trebuchet MS", sans-serif;"><span style="color: #444444;"><strong><span style="color: black;">Po pierwsze tytuł</span></strong>. „Lecz zabije rzeka białego człowieka” przykuwa uwagę, budzi ciekawość, brzmi jak zaproszenie do tajemniczego, pełnego poezji i grozy świata. Po polsku jest jeszcze lepszy niż w oryginale. <i style="mso-bidi-font-style: normal;">Chapeau bas</i> dla tłumaczki Krystyny Arustowicz, która nie tylko rewelacyjnie przełożyła tytuł, ale również poradziła sobie z pełnym aforyzmów i słownych gier </span><span style="color: #444444;">stylem Bessona. <strong><span style="color: black;">Pisarz ma dar błyskotliwej riposty i cyniczne poczucie humoru</span></strong>, którego nie zatracono w przekładzie: </span><span style="color: #444444;"><span style="color: black;"><span style="color: #444444;">„Przejechać przez Brazzaville nocą.[…] Czarne ulice pełne Murzynów. </span><span style="color: #444444;">Paryskie przedmieścia bez Paryża po środku”. </span></span></span></span><br />
<div class="MsoNormal" style="margin: 0cm 0cm 0pt;"><span style="font-family: "Trebuchet MS", sans-serif;"><span style="color: #444444;"><span style="color: black;"></span></span></span><span style="color: black;"><span style="font-family: "Trebuchet MS", sans-serif;"><span style="color: #444444;"><span style="color: #444444;">Ustami swych bohaterów toczy debatę – echo francuskich medialnych i naukowych sporów na temat Françafrique. Obrywa się wszystkim. Mitterrandowi za La Baule, afrykańskim przywódcom za korupcję i nepotyzm, Kagame za próby stworzenia „Wielkiego Imperium Tutsyjskiego”. Afrykanom i Europejczykom</span>, amerykańskiej kinematografii, szpiegom, biznesmenom i organizacjom pozarządowym: „Te NGO-sy zostały wymyślone po to, by ocalić od nędzy i nudy białych, którzy nie chcą wracać do swoich krajów. Wszyscy sądzą, że zajmują się czarnymi niedorozwiniętym ludami, a one zajmują się białymi nadwrażliwymi jednostkami.”</span></span></span></div><div class="MsoNormal" style="margin: 0cm 0cm 0pt;"></div><div class="MsoNormal" style="margin: 0cm 0cm 0pt;"><br />
</div><div class="MsoNormal" style="margin: 0cm 0cm 0pt;"><span style="color: #444444; font-family: "Trebuchet MS", sans-serif;"><strong><span style="color: black;">Po drugie fabuła</span></strong>. To rzadkość na polskim rynku wydawniczym, by książka poświęcona Afryce Równikowej nie była ani literaturą podróżniczą, ani też dokumentem non-fiction. To<span style="mso-spacerun: yes;"> </span>powieść szpiegowska rozgrywająca się współcześnie w scenerii stolicy Republiki Konga. Na paryskim lotnisku Charles-de-Gaulle, wyruszający w służbową podróż Christophe Parmentier, centralna postać powieści, dostrzega Blandine de Kergalec, emerytowaną agentkę francuskiego wywiadu, która pożegnała się ze służbą w latach osiemdziesiątych w atmosferze skandalu. Po wylądowaniu w Brazzaville zaczyna ją śledzić. Niczym dopływy rzeki Kongo kolejne wątki zasilają główny nurt historii. Mnożą się postacie i ich wzajemne powiązania. Dwudziestokilkuletnia Kongijka Tessy zdążyła już w swym krótkim życiu paść ofiarą zbiorowego gwałtu i dwukrotnie zostać matką, a teraz szuka majętnego europejskiego kochanka, który zechce podzielić się z nią zarabianymi na afrykańskiej ropie pieniędzmi. Jej przyjaciel Puszkin, mulat i początkujący artysta, jest synem Jeleny, niegdyś urzekająco pięknej Rosjanki, która na stałe osiadła w Brazza. Bernard Lemaire, doradca afrykańskich przywódców, woli prowadzić życie zawieszone gdzieś między Paryżem a Afryką. Pojawia się też Joszua, Tutsi szukający sprawiedliwości za ludobójstwo 1994 roku i hutyjska rodzina Rwabango, której ma dosięgnąć kara za udział w zbrodniach. To wielokulturowy i wielonarodowy panteon ciekawie nakreślonych postaci biorących udział w najnowszej historii państw z serca Afryki, połączonych krwawą rzeką Kongo. Autor nie pokusił się o zapierające dech w piersiach zwroty akcji, zapewnił jednak czytelnikom kilka ciekawych rozstrzygnięć, dlatego więcej z fabuły zdradzać nie należy.</span></div><div class="MsoNormal" style="margin: 0cm 0cm 0pt;"><br />
</div><div class="MsoNormal" style="margin: 0cm 0cm 0pt;"><span style="color: #444444; font-family: "Trebuchet MS", sans-serif;"><strong><span style="color: black;">Po trzecie narracja</span></strong>, która prowadzona jest z wielu perspektyw, przez różne postacie, w pierwszej lub w trzeciej osobie. Przekręcanie stronic powieści przypomina otwieranie rosyjskiej matrioszki. Zdarza się, że przez kilkadziesiąt stron czytelnik ze skupieniem podąża za opowieścią fascynującego bohatera. Innym razem trafia na wyblakłą, podstarzałą figurę, której rozbudowane wspomnienia dawnych czasów świetności nie budzą zainteresowania. Stąd wynika główny zarzut wobec powieści: jest nierówna, nie trzyma tempa, a niektóre wątki wydają się nadmiernie rozbudowane. </span></div><div class="MsoNormal" style="margin: 0cm 0cm 0pt;"><br />
</div><div class="MsoNormal" style="margin: 0cm 0cm 0pt;"><span style="color: #444444; font-family: "Trebuchet MS", sans-serif;">Besson mówi o swojej książce, że „to <strong><span style="color: black;">wymyślona historia rzucona na historyczne tło</span></strong> jak u Aleksandra Dumasa. […] by moja opowieść była autentyczna, mieszkałem w Brazzaville przez trzy lata"</span><a href="http://www.blogger.com/post-create.g?blogID=8523450518496171462#_edn1" name="_ednref1" style="mso-endnote-id: edn1;" title=""><span class="MsoEndnoteReference"><span style="mso-special-character: footnote;"><span class="MsoEndnoteReference"><span style="font-family: 'Times New Roman'; mso-ansi-language: PL; mso-bidi-language: AR-SA; mso-fareast-font-family: 'Times New Roman'; mso-fareast-language: PL;"><span style="color: #444444; font-family: "Trebuchet MS", sans-serif;">[1]</span></span></span></span></span></a><span style="font-family: "Trebuchet MS", sans-serif;"><span style="color: #444444;">.<span style="color: black; font-family: Georgia;"> <span style="color: #444444;">„</span></span><span style="color: black;"><span style="color: #444444;">Później byłem wzruszony, gdy Kongijczycy pytali mnie: "Skąd to wszystko wiesz, skoro nie jesteś jednym z nas?</span><a href="http://www.blogger.com/post-create.g?blogID=8523450518496171462#_edn2" name="_ednref2" style="mso-endnote-id: edn2;" title=""><span class="MsoEndnoteReference"><span style="mso-special-character: footnote;"><span class="MsoEndnoteReference"><span style="color: black; font-family: 'Times New Roman'; mso-ansi-language: PL; mso-bidi-language: AR-SA; mso-fareast-font-family: 'Times New Roman'; mso-fareast-language: PL;"><span style="color: #444444;">[2]</span></span></span></span></span></a><span style="color: #444444;">” Fikcja miesza się tu z historyczną prawdą, bez szkody dla tej ostatniej. Opisy Rwandy przed i podczas ludobójstwa nie zabrzmią fałszywie nawet dla czytelników zaznajomionych z publikacja</span></span><span style="color: #444444;">mi</span> Jeana Hatzfelda czy Wojciecha Tochmana. </span></span><span style="font-family: "Trebuchet MS", sans-serif;"><span style="color: #444444;"><span style="color: black;"><strong>„Lecz zabije rzeka białego człowieka” nie rozczaruje</strong></span> też lubiących </span><span style="color: black;"><span style="color: #444444;">dziennikarski styl, ironię z nutką niepoprawności politycznej, frankofonów, frankofilów i frankofobów (tj. czytelników w najwyższym stadium zaznajomienia z Francją przez gigantyczne F). Ja nie miałabym nic przeciw przeczytaniu jej ponownie, w oryginale. </span></span></span></div><br />
<div style="mso-element: endnote-list;"><span style="color: #444444;"><span style="color: #444444; font-size: x-small;"><span style="font-family: "Trebuchet MS", sans-serif; font-size: small;"><strong><span style="color: black;">Polecam również wywiady z autorem</span></strong> udzielone "Gazecie Wyborczej" i "Rzeczpospolitej":</span></span></span><br />
<div id="edn1" style="mso-element: endnote;"><div class="MsoEndnoteText" style="margin: 0cm 0cm 0pt;"><span style="color: #444444; font-family: Trebuchet MS;"><a href="http://wyborcza.pl/1,75475,9819515,Patrick_Besson___Lecz_zabije_rzeka_bialego_czlowieka_.html">http://wyborcza.pl/1,75475,9819515,Patrick_Besson___Lecz_zabije_rzeka_bialego_czlowieka_.html</a></span></div></div><div class="MsoEndnoteText" style="margin: 0cm 0cm 0pt;"><span style="color: #444444; font-family: Trebuchet MS;"><a href="http://www.rp.pl/artykul/662642.html">http://www.rp.pl/artykul/662642.html</a></span></div><div class="MsoEndnoteText" style="margin: 0cm 0cm 0pt;"><br />
</div><div class="MsoEndnoteText" style="margin: 0cm 0cm 0pt;"><span style="color: #444444; font-family: Trebuchet MS;"><strong><span style="color: black;">Fragment powieści można przeczytać</span></strong> na stronie:</span></div><div class="MsoNormal" style="margin: 0cm 0cm 0pt;"><span lang="FR" style="mso-ansi-language: FR;"><a href="http://www.dwutygodnik.com/artykul/2218-lecz-zabije-rzeka-bialego-czlowieka-fragment.html"><span lang="PL" style="mso-ansi-language: PL;"><span style="color: #444444; font-family: "Trebuchet MS", sans-serif;">http://www.dwutygodnik.com/artykul/2218-lecz-zabije-rzeka-bialego-czlowieka-fragment.html</span></span></a></span></div><hr align="left" size="1" width="33%" /></div><div id="edn1" style="mso-element: endnote;"><div class="MsoEndnoteText" style="margin: 0cm 0cm 0pt;"><a href="http://www.blogger.com/post-create.g?blogID=8523450518496171462#_ednref1" name="_edn1" style="mso-endnote-id: edn1;" title=""><span class="MsoEndnoteReference"><span style="mso-special-character: footnote;"><span class="MsoEndnoteReference"><span style="font-family: 'Times New Roman'; font-size: 10pt; mso-ansi-language: PL; mso-bidi-language: AR-SA; mso-fareast-font-family: 'Times New Roman'; mso-fareast-language: PL;"><span style="color: #444444;">[1]</span></span></span></span></span></a><span style="color: #444444; font-size: x-small;"> „Afryka jest pełna wszędobylskich szpiegów”, <em>Rzeczpospolita</em>, Anna Kilian, 23.05.2011</span></div></div><div id="edn2" style="mso-element: endnote;"><div class="MsoEndnoteText" style="margin: 0cm 0cm 0pt;"><a href="http://www.blogger.com/post-create.g?blogID=8523450518496171462#_ednref2" name="_edn2" style="mso-endnote-id: edn2;" title=""><span class="MsoEndnoteReference"><span style="mso-special-character: footnote;"><span class="MsoEndnoteReference"><span style="font-family: 'Times New Roman'; font-size: 10pt; mso-ansi-language: PL; mso-bidi-language: AR-SA; mso-fareast-font-family: 'Times New Roman'; mso-fareast-language: PL;"><span style="color: #444444;">[2]</span></span></span></span></span></a><span style="color: #444444; font-size: x-small;"> "Lecz zabije rzeka białego człowieka", <em>Gazeta Wyborcza</em>, Ludwika Włodek, 21.06.2011</span></div></div>Unknownnoreply@blogger.com2tag:blogger.com,1999:blog-8523450518496171462.post-88678924749666731322011-06-28T13:15:00.005+02:002011-06-29T11:59:42.198+02:00Uganda. Jak się masz, muzungu?<div dir="ltr" style="text-align: left;" trbidi="on"><div style="margin: 0cm 0cm 0pt;"><span style="color: #444444; font-family: "Trebuchet MS", sans-serif;"><strong><span style="color: #cc0000;">Autor:</span></strong> Michał Kruszona</span></div><div style="margin: 0cm 0cm 0pt;"><span style="color: #444444; font-family: "Trebuchet MS", sans-serif;"><span style="color: #cc0000;"><strong>Wydawnictwo:</strong></span> Zysk i S-ka</span></div><div style="margin: 0cm 0cm 0pt;"><span style="color: #444444; font-family: "Trebuchet MS", sans-serif;"><strong><span style="color: #cc0000;">Rok wydania:</span></strong> 2011</span></div><div style="margin: 0cm 0cm 0pt;"><span style="color: #444444; font-family: "Trebuchet MS", sans-serif;"><strong><span style="color: #cc0000;">ISBN:</span></strong> 978-83-7506-789-7</span></div><div class="MsoNormal" style="margin: 0cm 0cm 0pt;"><span style="color: #444444; font-family: "Trebuchet MS", sans-serif;"><strong><span style="color: #cc0000;">Ilość stron:</span></strong> 344</span></div><div style="margin: 0cm 0cm 0pt;"><br />
</div><div class="separator" style="border-bottom: medium none; border-left: medium none; border-right: medium none; border-top: medium none; clear: both; text-align: center;"><a href="http://www.radiomerkury.pl/kdCmsAssets/render/file_name/uganda_muzungu.jpg" imageanchor="1" style="clear: left; cssfloat: left; float: left; margin-bottom: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" height="320px" i$="true" src="http://www.radiomerkury.pl/kdCmsAssets/render/file_name/uganda_muzungu.jpg" width="222px" /></a></div><div style="margin: 0cm 0cm 0pt;"><span style="color: #444444; font-family: "Trebuchet MS", sans-serif;">Pewien czas temu Michał Kruszona, historyk kultury, muzeolog, dziennikarz i autor książek podróżniczych, podjął decyzję <strong><span style="color: black;">o ostatecznym rozbracie z telewizją</span></strong>. Aby czerpać informacje o świecie, postanowił oglądać interesującą go rzeczywistość osobiście. </span></div><div style="margin: 0cm 0cm 0pt;"><br />
</div><div style="margin: 0cm 0cm 0pt;"><span style="color: #444444; font-family: "Trebuchet MS", sans-serif;"><strong><span style="color: black;">Po Rumunii i ukraińskiej Huculszczyźnie</span></strong> przyszła kolej na Afrykę. Kiedy wiosną 2009 roku przyjaciel Robert Sworowski, wędrowiec (nie podróżnik), jak sam siebie określa i zwolennik podróży bez jakiejkolwiek ideologii proponuje mu wyprawę na Czarny Kontynent, Kruszona nie waha się ani przez moment. <strong><span style="color: black;">Wybiera Ugandę, zainspirowany artykułem o trzydziestej rocznicy obalenia Idziego Amina.</span></strong> O celu podróży wie niewiele. Kojarzy rewelacyjną rolę Foresta Whitakera w „Ostatnim królu Szkocji” i relacje Kapuścińskiego sprzed lat. W ciągu dwóch miesięcy dzielących go od wyprawy zbiera informacje. Wyjeżdża świadomy istnienia Alice Auma opętanej przez ducha Lakwenę, Armii Bożego Oporu Josepha Kony’ego i Vincenta Ottiego, odbiciu porwanego samolotu na lotnisku w Entebbe, pandemii AIDS i represji wobec homoseksualistów. Zlepkiem takich prasowo-internetowych doniesień i przesadnie rozbudowanych cytatów wypełni pierwszy rozdział książki zatytułowany „Przed podróżą”. Wszystko to okraszone banałami na temat przedstawicieli agent oenzetowskich („Bez biedy Afryki nie mieliby pracy, staliby się bezrobotnymi urzędnikami pozbawionymi samochodów, telefonów satelitarnych, a przede wszystkim wysokich pensji.”), odwagi charakteryzującej prawdziwego podróżnika („Nie należy bać się śmierci, nie należy bać się ludzi.”) i odrobiną trafnej samokrytyki („Czytając gazety, podświadomie utrwalałem stereotypy”). </span></div><div style="margin: 0cm 0cm 0pt;"><br />
</div><div style="margin: 0cm 0cm 0pt;"><span style="color: #444444; font-family: "Trebuchet MS", sans-serif;">W czerwcu Kruszona i Sworowski rozpoczynają się podróż po Ugandzie. Z lotniska w Entebbe przejeżdżają do Kampali. Zwiedzają stolicę i położone na przedmieściach Kasubi z rezydencją kabaki Ugandy. Stamtąd lokalnymi środkami transportu matatu i boda-boda wyruszają w kierunku Jeziora Wiktoria z krótkim przystankiem w ekskluzywnym ośrodku dla miejscowych elit w Munyonyo, następnie do Masaki, promem z Bukakaty na wyspy Ssese. Trafiają do Mbarary oraz nad jezioro Bunyonyi przy granicy z Rwandą. Kończą pobyt odwiedzając polskiego misjonarza w Kakooge na północ od Kampali. Po sześciu miesiącach wracają do Ugandy, by tym razem podążyć do Masindi śladami Hemingwaya i polskich zesłańców, a także do Paraa na terenie Parku Narodowego Murchison Falls w poszukiwaniu ducha Alice Aumy. </span></div><div style="margin: 0cm 0cm 0pt;"><br />
</div><div style="margin: 0cm 0cm 0pt;"><span style="color: #444444; font-family: "Trebuchet MS", sans-serif;"><strong><span style="color: black;">Niełatwo prześledzić przebytą przez podróżników trasę.</span></strong> W wydanej na dobrej jakości papierze, ilustrowanej pięknymi, podpisanymi zdjęciami książce zabrakło bowiem mapy Ugandy z zaznaczoną wyprawą. Wrażenie chaosu to być może zabieg celowy, podkreślający klimat męskiej włóczęgi po groźnym kontynencie, wymagającym wspomagania się solidną porcją alkoholu i jointów. Używki z pewnością wyostrzają zmysły, ale i sprzyjają konfabulacji. Momentami można odnieść wrażenie, że narracja Kruszony, choć barwna i wciągająca, jest zanadto odrealniona, jak na książkę podróżniczą. Budzi skojarzenia z surrealistycznym światem fobii i marzeń Davida Lyncha. Równie ciekawe, co niewiarygodne. Zwłaszcza, gdy weźmie się pod uwagę deklarowaną od pierwszych stron niemal badawczą postawę.</span></div><div style="margin: 0cm 0cm 0pt;"><br />
</div><div style="margin: 0cm 0cm 0pt;"><span style="color: #444444; font-family: "Trebuchet MS", sans-serif;"><span style="color: black;"><strong>Według autora wyobrażenia wyniesione z lektur mają się nijak do własnych obserwacji,</strong> </span><span style="color: #444444;">dlatego od pierwszych chwil wytęża wzrok, słuch, chłonie nowe zapach i stara się odkryć, jaką w sobie kryją tajemnicę.</span> W rzeczywistości lekkie pióro autora utrwaliło na kartach książki stereotypowy obraz Ugandy. Bieda, okrucieństwo rządzących, choroby i brud. W Afryce Kruszony seksem płaci się za podwiezienie, „żyje się chwilą, a nie jej konsekwencjami”, a „na każdym afrykańskim banknocie, zwłaszcza tu, na równiku, żyje tyle rodzajów zarazków, ilu trudno byłoby się doliczyć w całym europejskim mieście.” Ugandyjczycy chętnie poświęcą w ofierze własne dziecko, a zagranicznych gości zgładzą, jeśli zajdzie taka potrzeba. Wszystkie te dosadne stwierdzenia poparte są z pewnością wnikliwą, ale krótką obserwacją z perspektywy raczej turysty, niż badacza.</span></div><div style="margin: 0cm 0cm 0pt;"><br />
</div><div style="margin: 0cm 0cm 0pt;"><span style="color: #444444; font-family: "Trebuchet MS", sans-serif;"><strong><span style="color: black;">„Mimo otoczenia złożonego ze smrodu, gorąca, much, paru tysięcy biednych, na co dzień ciężko pracujących Murzynów, byliśmy szczęśliwi”</span></strong> – podsumowuje Kruszona. Dobre samopoczucie, które nie opuszczało autora podczas pobytu, znalazło odzwierciedlenie w książce. Mimo banałów i stereotypów to solidna porcja rozrywki okraszona garścią ciekawych informacji na temat Ugandy, określonej przez Winstona Churchilla „perłą Afryki”.</span><br />
<br />
<div style="margin: 0cm 0cm 0pt;"><span style="color: #444444; font-family: "Trebuchet MS", sans-serif;"><strong><span style="color: black;">Na stronie Radia Merkury można posłuchać fragmentów książki</span></strong>: <a href="http://www.radiomerkury.pl/audycja/tytul-tygodnia/uganda-jak-sie-masz-muzungu-tytul-tygodnia.html">http://www.radiomerkury.pl/audycja/tytul-tygodnia/uganda-jak-sie-masz-muzungu-tytul-tygodnia.html</a> </span></div></div></div>Unknownnoreply@blogger.com2tag:blogger.com,1999:blog-8523450518496171462.post-50405799526008547392011-06-17T12:39:00.004+02:002011-10-02T18:05:18.564+02:00Moja Afryka<div dir="ltr" style="text-align: left;" trbidi="on"><div class="MsoNormal" style="margin: 0cm 0cm 0pt;"><span style="color: #444444; font-family: 'Trebuchet MS', sans-serif;"><strong><span style="color: #cc0000;">Autor:</span></strong> Kinga Choszcz</span></div><div class="MsoNormal" style="margin: 0cm 0cm 0pt;"><span style="color: #444444; font-family: 'Trebuchet MS', sans-serif;"><span style="color: #cc0000;"><strong>Wydawnictwo:</strong></span> Bernardinum</span></div><div class="MsoNormal" style="margin: 0cm 0cm 0pt;"><span style="color: #444444; font-family: 'Trebuchet MS', sans-serif;"><strong><span style="color: #cc0000;">Seria:</span></strong> Poznaj Świat</span></div><div class="MsoNormal" style="margin: 0cm 0cm 0pt;"><span style="color: #444444; font-family: 'Trebuchet MS', sans-serif;"><strong><span style="color: #cc0000;">Rok wydania:</span></strong> 2008</span></div><div class="MsoNormal" style="margin: 0cm 0cm 0pt;"><span style="color: #444444; font-family: 'Trebuchet MS', sans-serif;"><strong><span style="color: #cc0000;">ISBN:</span></strong> 978-83-7380-553-8</span></div><div class="MsoNormal" style="margin: 0cm 0cm 0pt;"><span style="color: #444444; font-family: 'Trebuchet MS', sans-serif;"><span style="color: #cc0000;"><strong>Ilość stron:</strong></span> 352</span></div><br />
<div class="separator" style="border-bottom: medium none; border-left: medium none; border-right: medium none; border-top: medium none; clear: both; text-align: center;"><a href="http://bi.gazeta.pl/im/9/7388/z7388059X.jpg" imageanchor="1" style="clear: left; cssfloat: left; float: left; margin-bottom: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" height="320px" i$="true" src="http://bi.gazeta.pl/im/9/7388/z7388059X.jpg" width="225px" /></a></div><div style="margin: 0cm 0cm 0pt;"><span style="color: #444444; font-family: 'Trebuchet MS', sans-serif;"><span style="color: black;"><strong>Miało być inaczej.</strong></span> </span><span style="color: #444444; font-family: 'Trebuchet MS', sans-serif;">Początkowo nie planuję sięgać po książkę Kingi Choszcz. Nie zachęca mnie tytuł „Moja Afryka”. Zdjęcie delikatnej, dziewczęcej twarzyczki autorki na okładce z dodaną w programie do obróbki zdjęć żyrafą. Pomarańczowa czcionka odstraszająca od przeczytania informacji na zielonkawej okładce.</span></div><div style="margin: 0cm 0cm 0pt;"><br />
</div><div style="margin: 0cm 0cm 0pt;"><span style="color: #444444; font-family: 'Trebuchet MS', sans-serif;"><strong><span style="color: black;">We września 2003 r.</span></strong> Kinga Choszcz wróciła do Polski po pięcioletniej wyprawie autostopem po świecie. Na swoim podróżniczym blogu napisała:</span></div><div class="MsoNormal" style="margin: 0cm 0cm 0pt;"><span style="color: #444444; font-family: 'Trebuchet MS', sans-serif;">„Wiem, że dla mnie to jeszcze nie koniec podróży. Został jeszcze jeden, ostatni, olbrzymi, być może <span style="color: black;"><strong>najtrudniejszy kontynent</strong> </span><span style="color: #444444;">- Afryka</span>. Tyle wiem. Nie wiem jeszcze natomiast, kiedy dokładnie, jak, oraz najważniejsze - czy razem, czy sama... Ale... wszystko w swoim czasie.”</span></div><div style="margin: 0cm 0cm 0pt;"><br />
</div><div style="margin: 0cm 0cm 0pt;"><span style="color: #444444; font-family: 'Trebuchet MS', sans-serif;"><strong><span style="color: black;">W sierpniu 2009 r.</span></strong> czytam w Travelerze artykuł zatytułowany <span style="color: black;"><strong>„Zmarła w drodze”</strong></span><span style="color: #444444;">.</span> O podróżniczce, której samotna ośmiomiesięczna wyprawa po Czarnym Lądzie zakończyła się tragicznie. W Akrze, stolicy Ghany, zmarła na malarie mózgowa. Wiem już, kim była niepozorna, uśmiechnięta dziewczyna z okładki. Po książkę nie sięgam. Nie zamierzam po raz kolejny przeczytać, że Afryka jest śmiertelnie niebezpieczna.</span></div><div style="margin: 0cm 0cm 0pt;"><br />
</div><div style="margin: 0cm 0cm 0pt;"><span style="color: #444444; font-family: 'Trebuchet MS', sans-serif;"><strong><span style="color: black;">We wrześniu 2005 r.</span></strong> Kinga zamieściła na swojej stronie internetowej wpis: „Lato prawie odeszło, dni coraz chłodniejsze, poprzednia podróż uwieczniona w książce... Nadchodzi czas na kolejne przygody. Na ostatni kontynent, który na mnie czeka”.</span></div><div style="margin: 0cm 0cm 0pt;"><br />
</div><div class="MsoNormal" style="background: white; margin: 0cm 0cm 0pt;"><span style="color: #444444; font-family: 'Trebuchet MS', sans-serif;"><span style="color: black;">Przez ostatnie lata</span> na podróżniczych blogach raz po raz trafiam na cytat: "Każde marzenie dane jest nam wraz z mocą do jego spełnienia". To słowa Kingi. Książki wciąż jednak nie kupuję.</span></div><div class="MsoNormal" style="background: white; margin: 0cm 0cm 0pt;"><br />
</div><div class="MsoNormal" style="background: white; margin: 0cm 0cm 0pt;"><span style="color: #444444; font-family: 'Trebuchet MS', sans-serif;"><span style="color: black;"><strong>W październiku 2005 r.</strong></span> Kinga wyruszyła stopem do Afryki. Zamierzała przebyć cały kontynent, bez planowania. Pozwalała „wydarzeniom po prostu się wydarzać, a drodze powieść […] poprzez nowe miejsca, kraje i przygody”. Przemierzyła Maroko, Saharę Zachodnią, Mauretanię, Senegal, Mali, Burknę Faso, Niger, Gambię, Gwineę Bissau, Gwineę, Sierra Leone, Liberię, Wybrzeże Kości Słoniowej aż do Ghany. </span></div><div class="MsoNormal" style="background: white; margin: 0cm 0cm 0pt;"><br />
</div><div class="MsoNormal" style="background: white; margin: 0cm 0cm 0pt;"><span style="color: #444444; font-family: 'Trebuchet MS', sans-serif;"><strong><span style="color: black;">Podróżowała zachłannie</span></strong>, wciąż podążając za nowymi krajobrazami, kolejnymi znajomościami, przekroczonymi granicami. Wydaje się, że przemieszczanie się było celem samym w sobie. </span></div><div class="MsoNormal" style="background: white; margin: 0cm 0cm 0pt;"><span style="color: #444444; font-family: 'Trebuchet MS', sans-serif;"><strong><span style="color: black;">Podróżowała z fantazją.</span></strong> Nie wzbraniała się przed żadnym środkiem transportu. Realizowała marzenia, o których inni nie potrafiliby nawet zamarzyć. Przemierzała pustynię na białym wielbłądzie. Pędziła vanem po bezdrożach. Brała naturalny prysznic pod wodospadem.</span></div><div class="MsoNormal" style="background: white; margin: 0cm 0cm 0pt;"><span style="color: #444444; font-family: 'Trebuchet MS', sans-serif;"><strong><span style="color: black;">Podróżowała fortunnie.</span></strong> Przypadkiem trafiała tam, gdzie dzieje się coś wyjątkowego jak choćby przedostatni rajd Paryż – Dakar na kontynencie afrykańskim. Mimo że wszyscy ostrzegali ją przed czyhającymi niebezpieczeństwami, ona trafia na uczciwych, dobrodusznych ludzi.</span></div><div class="MsoNormal" style="background: white; margin: 0cm 0cm 0pt;"><span style="color: #444444; font-family: 'Trebuchet MS', sans-serif;"><strong><span style="color: black;">Podróżowała brawurowo.</span></strong> Omijała graniczne punkty kontrolne, przemierzała kraje bez wiz. Żyła tak jak miejscowi. Skromnie, bez luksusu europejskiej cywilizacji. Swoją postawą budziła zdziwienie Afrykanów. „Słyszałem, że nawet w Paryżu są biedni” – skomentował jeden z zatrzymanych kierowców. Wydaje się, że takie życie odpowiadało jej najbardziej. Zasłużyła na swój przydomek Freespirit. Jej Afryka pełna była radosnych dzieci, życzliwych dorosłych, słodkiej herbaty i dorodnych, soczystych owoców. </span></div><div class="MsoNormal" style="background: white; margin: 0cm 0cm 0pt;"><br />
</div><div class="MsoNormal" style="background: white; margin: 0cm 0cm 0pt;"><span style="color: #444444; font-family: 'Trebuchet MS', sans-serif;">Afrykańskiej rzeczywistości nie przyjmowała jednak bezkrytycznie. Oburzało ją bezzasadne okrucieństwo, wyłudzanie pieniędzy i podarunków od białych podróżnych. Przerażała animistyczna obrzędowość, pozycja społeczna kobiet i los dzieci. Na gorąco komentowała: „Podczas kiedy my chcemy wierzyć, że robimy coś dla nich, na przykład „sprawiamy trochę radości ich biednym dzieciom”, w rzeczywistości to oni robią coś dla nas. Jestem ich gościem, więc robią wszystko, by mnie zadowolić. […] Życzysz sobie zobaczyć, jak dzieci rysują? Zorganizujemy ci dzieci od ręki. Ile potrzebujesz? Te się nadadzą? Czy wolisz młodsze, czy starsze?”.</span></div><div class="MsoNormal" style="background: white; margin: 0cm 0cm 0pt;"><br />
</div><div class="MsoNormal" style="background: white; margin: 0cm 0cm 0pt;"><span style="color: #444444; font-family: 'Trebuchet MS', sans-serif;"><strong><span style="color: black;">W maju 2011 r.</span></strong> w zakończeniu „Babci w Afryce” czytam wspomnienie Basi Meder o Kindze. Poznały się w Australii i od tego czasu pozostawały w kontakcie. Meder dzieliła się z młodszą o całe pokolenie koleżanką doświadczeniami z samotnej wyprawy po Afryce. Martwiła, bo Kinga była weganką i nie miała zaufania do farmaceutyków. „Kinga, autorka dwóch książek […] stała się legendą, a jej sposób podróżowania wciąż inspiruje młodych ludzi.” Wreszcie decyduję, że muszę zamówić „Moją Afrykę” (wraz z dwiema innym afrykańskimi książkami).</span></div><div class="MsoNormal" style="background: white; margin: 0cm 0cm 0pt;"><br />
</div><div class="MsoNormal" style="background: white; margin: 0cm 0cm 0pt;"><span style="color: #444444; font-family: 'Trebuchet MS', sans-serif;"><strong><span style="color: black;">Ponownie nie mam odwagi otworzyć książki</span></strong> Kingi. Zaczynam od innej, dobrze napisanej relacji Michała Kruszona z podróży o Ugandzie. Wreszcie przychodzi kolej na „Moją Afrykę”. Szybko oswajam się z naturalnym, pełnym radosnych zdrobnień językiem pamiętnika z podróży, pisanego w drodze, w kurzu, palącym słońcu… Podziwiam bajecznie kolorowe zdjęcia. Widzę radosną, cieszącą się jednymi z najlepszych chwil w życiu rówieśniczkę, nauczycielkę języka, tak jak ja, realizującą marzenie, na spełnienie którego mnie być może nigdy nie starczy odwagi.</span></div><div class="MsoNormal" style="background: white; margin: 0cm 0cm 0pt;"><span style="color: #444444; font-family: 'Trebuchet MS', sans-serif;">Zazdroszczę jej wrażeń, łatwości nawiązywania kontaktów, zaufania i wiary w ludzi oraz tak cennej i rzadkiej umiejętności rozstawania się z tym, co drogie sercu w nadziei, że los pozwoli to ponownie odnaleźć. Wzruszam się, ilekroć obiecuje komuś z nowych przyjaciół kolejne spotkanie lub wysyła zakupione pamiątki do domu w Polsce. </span></div><div class="MsoNormal" style="background: white; margin: 0cm 0cm 0pt;"><br />
</div><div class="MsoNormal" style="background: white; margin: 0cm 0cm 0pt;"><span style="color: #444444; font-family: 'Trebuchet MS', sans-serif;"><strong><span style="color: black;">Wiem, jak zakończyła się podróż</span></strong> Kingi, a mimo to chcę jak najszybciej dokończyć lekturę. Zakończenie pozostawia niedosyt. Urywa się w momencie nie zwiastującym niczego złego. Kinga jak zwykle szykuje się do opuszczenia kolejnego kraju, do następnego etapu podróży… To z pewnością celowy zabieg. Z jednej strony czytelnikowi zaoszczędzone zostaje to, co zbyt intymne. Z drugiej, niedosyt skłania do poszukiwań. W Internecie nie trudno trafić na informacje o tej wyjątkowej podróżniczce. Na stronę założonej przez matkę Kingi fundacji, wywiady, wspomnienia, stary dziennik Kingi i jej partnera Chopina "Autostopem w Świat"… Klikam na zamieszczony tam link „Gdzie teraz jesteśmy”, wyświetla się informacja po angielsku: „ Od 9.06.2006 roku Kinga jeździ na swoim białym wielbłądzie w niebie…” </span><span style="color: black; font-family: 'Trebuchet MS', sans-serif;"><strong>Miało być inaczej.</strong></span></div><div style="margin: 0cm 0cm 0pt;"><br />
</div><div style="margin: 0cm 0cm 0pt;"><span style="color: #444444; font-family: 'Trebuchet MS', sans-serif;"><span style="color: black;"><strong>Polecam wspomnienie o autorce</strong> <span style="color: #444444;">w National Geografic Traveler</span><strong>:</strong></span> </span></div><div style="margin: 0cm 0cm 0pt;"><a href="http://www.national-geographic.pl/traveler/artykuly/pokaz/zmarla-w-drodze/"><span style="color: windowtext;"><span style="color: #444444; font-family: 'Trebuchet MS', sans-serif;">http://www.national-geographic.pl/traveler/artykuly/pokaz/zmarla-w-drodze/</span></span></a></div><div style="margin: 0cm 0cm 0pt;"><br />
</div><div style="margin: 0cm 0cm 0pt;"><span style="color: #444444; font-family: 'Trebuchet MS', sans-serif;"><strong><span style="color: black;">Warto poczytać również</span></strong> jej dziennik z podróży autostopem po świecie: </span><a href="http://www.geocities.com/area51/9860/pamietnik/pamietnik.html" target="_blank"><span style="color: windowtext;"><span style="color: #444444; font-family: 'Trebuchet MS', sans-serif;">www.geocities.com/area51/9860/pamietnik/pamietnik.html</span></span></a><span style="color: #444444; font-family: 'Trebuchet MS', sans-serif;">, </span><a href="http://www.geocities.com/area51/9860/main_pol.html" target="_blank"><span style="color: windowtext;"><span style="color: #444444; font-family: 'Trebuchet MS', sans-serif;">www.geocities.com/area51/9860/main_pol.html</span></span></a></div><div style="margin: 0cm 0cm 0pt;"><br />
</div><div style="margin: 0cm 0cm 0pt;"><span style="color: #444444; font-family: 'Trebuchet MS', sans-serif;"><strong><span style="color: black;">oraz odwiedzić strony:</span></strong> </span><a href="http://www.fundacjafreespirit.pl/"><span style="color: windowtext;"><span style="color: #444444; font-family: 'Trebuchet MS', sans-serif;">http://www.fundacjafreespirit.pl/</span></span></a><span style="color: #444444; font-family: 'Trebuchet MS', sans-serif;"> i </span><a href="http://www.kingafreespirit.pl/"><span style="color: #444444; font-family: 'Trebuchet MS', sans-serif;">http://www.kingafreespirit.pl/</span></a></div></div>Unknownnoreply@blogger.com2tag:blogger.com,1999:blog-8523450518496171462.post-60219115005925067502011-06-04T13:40:00.001+02:002011-06-04T13:44:25.503+02:00Babcia w Afryce<div dir="ltr" style="text-align: left;" trbidi="on"><span style="font-family: 'Century Gothic';"><span style="font-family: "Trebuchet MS", sans-serif;"><span style="color: #444444;"><strong><span style="color: #cc0000;">Autor:</span></strong> Basia Meder</span></span></span> <br />
<div class="MsoNormal" style="margin: 0cm 0cm 0pt;"><span style="font-family: 'Century Gothic';"><span style="font-family: "Trebuchet MS", sans-serif;"><span style="color: #444444;"><strong><span style="color: #cc0000;">Wydawnictwo:</span></strong> Poznaj Świat</span></span></span></div><div class="MsoNormal" style="margin: 0cm 0cm 0pt;"><span style="font-family: 'Century Gothic';"><span style="font-family: "Trebuchet MS", sans-serif;"><span style="color: #444444;"><span style="color: #cc0000;"><strong>Rok wydania:</strong></span> 2010</span></span></span></div><div class="MsoNormal" style="margin: 0cm 0cm 0pt;"><span style="font-family: 'Century Gothic';"><span style="font-family: "Trebuchet MS", sans-serif;"><span style="color: #444444;"><strong><span style="color: #cc0000;">ISBN:</span></strong> 978-83-7380-852-2</span></span></span></div><div class="MsoNormal" style="margin: 0cm 0cm 0pt;"><span style="font-family: 'Century Gothic';"><span style="color: #444444; font-family: "Trebuchet MS", sans-serif;"><strong><span style="color: #cc0000;">Ilość stron:</span></strong> 261</span></span></div><div class="MsoNormal" style="margin: 0cm 0cm 0pt;"><br />
</div><div class="separator" style="border-bottom: medium none; border-left: medium none; border-right: medium none; border-top: medium none; clear: both; text-align: center;"><a href="http://empikmedia.pl/c/babcia-w-afryce-bprod58801259.jpg" imageanchor="1" style="clear: left; cssfloat: left; float: left; margin-bottom: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" height="320px" src="http://empikmedia.pl/c/babcia-w-afryce-bprod58801259.jpg" t8="true" width="231px" /></a></div><span style="font-family: 'Century Gothic';"><span style="font-family: "Trebuchet MS", sans-serif;"><span style="color: #444444;">Lekturę „Babci w Afryce” rozpoczynałam <strong><span style="color: black;">pełna podziwu dla autorki</span></strong> za zrealizowanie projektu, o którym wielu marzy, a tylko nieliczni mają odwagę wcielić w życie. </span></span></span><br />
<br />
<span style="font-family: 'Century Gothic';"><span style="font-family: "Trebuchet MS", sans-serif;"><span style="color: #444444;">W 2002 roku, po 32 latach pracy informatyczki w Polsce i w Australii, rok po przejściu na emeryturę, Basia Meder wyrusza <strong><span style="color: black;">w podróż życia</span></strong> na kontynent afrykański. Zamierza odwiedzić tak wiele krajów, jak tylko możliwe. W tydzień po przylocie, Afryka wita ją „po afrykańsku”. W Madagaskarze trafia na kulminację sporów o władzę między Markiem Ravalomananą a Didierem Ratsiraką, uliczne blokady, próby sparaliżowanie życia kraju, masowy odwrót turystów. </span></span></span><br />
<br />
<span style="font-family: 'Century Gothic';"><span style="font-family: "Trebuchet MS", sans-serif;"><span style="color: #444444;">Niezrażona, kontynuuje przygodę. „[…] wędrowałam po Afryce nie po to, by zgłębiać tutejsze polityczne meandry. Moja ciekawość koncentrowała się głównie na obserwacjach życia codziennego.” <span style="mso-spacerun: yes;"> </span>- pisze Meder. Podczas 13 miesięcy podróży <strong><span style="color: black;">odwiedza aż 21 krajów</span></strong>, realizując równocześnie swoje pasje. Fotografuje, a zrobione zdjęcia posłużą potem do ilustracji książki. Podziwia przyrodę. Chodzi po górach. Zwiedza parki narodowe <span style="mso-spacerun: yes;"> </span>i z niemal dziecięcą radością reaguje na wszelki spotkane zwierzęta. Poznaje ludzi: backpackersów z całego świata i mieszkańców odwiedzanych miejsc.</span></span></span><br />
<br />
<span style="font-family: 'Century Gothic';"><span style="font-family: "Trebuchet MS", sans-serif;"><span style="color: #444444;"><strong><span style="color: black;">Jest bezpośrednia i ciekawa świata</span></strong>. W RPA prosi o możliwość zwiedzenia szkoły. Bawi się z dziećmi. W Namibii bierze udział w tradycyjnej ceremonii plemienia Herrero. W Zimbabwe robi sobie afrykańskie warkoczyki. W Suazi przywdziewa sarong, aby móc uczestniczyć w uroczystości Tańca Trzcin. W górzystym Lesoto odkrywa prawdziwą zimę ze śniegiem i dziesięciostopniowym mrozem. Podczas pobytu w Malawi choruje ma malarię. Na pewien czas przerywa wyprawę, by w Tanzanii nabrać sił przed kolejnym etapem: środkową i północną częścią kontynentu, który opisze w kolejnej książce „Babcia w pustyni i w puszczy”. </span></span></span><br />
<br />
<span style="font-family: 'Century Gothic';"><span style="font-family: "Trebuchet MS", sans-serif;"><span style="color: #444444;">Mogło by się wydawać, że taka wyprawa to materiał na doskonałą literaturę podróżniczą. A jednak, <strong><span style="color: black;">mimo walorów nie podlegających dyskusji, książkę czytało się trudno</span></strong>. Długo oswajałam się z językiem pełnym onomatopei: bum, bum, bum…, klik, klik…, mniam, mniam…, tam, tam, tam… i krótkich dialogowych wstawek rozbijających spójność narracji. Szukałam faktów, a znalazłam wrażenia, refleksje i przeładowane szczegółami opisy prozy życia: młócki, przygotowywania posiłków. Wzmianki o kolonialnym dziedzictwie i aktualnej sytuacji odwiedzanych państw (przydatne dla czytelników pozbawionych elementarnej wiedzy na temat Afryki), pozostawiły niedosyt.</span></span></span><br />
<br />
<span style="font-family: 'Century Gothic';"><span style="font-family: "Trebuchet MS", sans-serif;"><span style="color: #444444;"><strong><span style="color: black;">Mimo to sięgnę po drugą książkę Basi Meder</span></strong>. Po pierwsze, ze względu na opisywane w niej kraje. Jestem ciekawa wrażeń z Rwandy, Ugandy, Mali… Po drugie podziwiam nie tylko odwagę Meder, ale przede wszystkim rozsądek i przygotowanie do wyprawy. Warto sięgnąć po „Babcię w Afryce” chociażby ze względu na ostatni, pełen cennych wskazówek rozdział.</span></span></span><br />
<br />
<span style="font-family: 'Century Gothic';"><span style="font-family: "Trebuchet MS", sans-serif;"><span style="color: #444444;">W kwietniu 2011 roku „Babcia w Afryce” została wyróżniona Travelerem 2010 w kategorii <strong><span style="color: black;">„Podróżnicza książka roku</span><span style="color: black;">”</span></strong>. </span></span></span><br />
<br />
<span style="font-family: 'Century Gothic';"><span style="font-family: "Trebuchet MS", sans-serif;"><span style="color: #444444;"><strong><span style="color: black;">Polecam również wywiad</span></strong> z Basią Meder na stronie National Geografic Polska: <a href="http://www.national-geographic.pl/aktualnosci/pokaz/babcia-to-brzmi-dumnie/">http://www.national-geographic.pl/aktualnosci/pokaz/babcia-to-brzmi-dumnie/</a></span></span></span></div>Unknownnoreply@blogger.com0tag:blogger.com,1999:blog-8523450518496171462.post-74131070106990300442011-06-01T22:35:00.000+02:002011-06-01T22:35:20.361+02:00Przede wszystkim życie<div dir="ltr" style="text-align: left;" trbidi="on"><div class="MsoNormal" style="margin: 0cm 0cm 0pt;"><span style="color: #444444; font-family: "Trebuchet MS", sans-serif;"><strong><span style="color: #cc0000;">Produkcja:</span></strong> RPA, Niemcy</span></div><div class="MsoNormal" style="margin: 0cm 0cm 0pt;"><span style="color: #444444; font-family: "Trebuchet MS", sans-serif;"><strong><span style="color: #cc0000;">Rok produkcji:</span></strong> 2010</span></div><div class="MsoNormal" style="margin: 0cm 0cm 0pt;"><span style="color: #444444; font-family: "Trebuchet MS", sans-serif;"><span style="color: #cc0000;"><strong>Oryginalny tytuł:</strong></span> Life, above all</span></div><div class="MsoNormal" style="margin: 0cm 0cm 0pt;"><span style="color: #444444; font-family: "Trebuchet MS", sans-serif;"><strong><span style="color: #cc0000;">Reżyseria:</span></strong> Oliver Schmitz</span></div><div class="MsoNormal" style="margin: 0cm 0cm 0pt;"><span style="color: #444444; font-family: "Trebuchet MS", sans-serif;"><span style="color: #cc0000;"><span style="color: #444444; font-family: "Trebuchet MS", sans-serif;"><span style="color: #cc0000;"><strong>Czas trwania:</strong></span> 105 minut</span><br />
<strong>Obsada:</strong></span> Khomotso Manyaka, Keaobaka Makanyane, Harriet Manamela, Lerato Mvelase Aubrey Poolo, Tinah Mnumzana </span></div><div class="MsoNormal" style="margin: 0cm 0cm 0pt;"><br />
</div><div class="MsoNormal" style="margin: 0cm 0cm 0pt;"><div class="separator" style="border-bottom: medium none; border-left: medium none; border-right: medium none; border-top: medium none; clear: both; text-align: center;"><a href="http://www.festival-cannes.com/thumb.php?sourceDirectory=/assets/Image/Direct/&sourceFile=032341.jpg&predefinedSize=popup&1306960056" imageanchor="1" style="clear: left; cssfloat: left; float: left; margin-bottom: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" height="320px" src="http://www.festival-cannes.com/thumb.php?sourceDirectory=/assets/Image/Direct/&sourceFile=032341.jpg&predefinedSize=popup&1306960056" t8="true" width="212px" /></a></div><span style="color: #444444; font-family: "Trebuchet MS", sans-serif;"><span style="color: black;"><strong>W RPA</strong></span>, gdzie liczbę osób seropozytywnych szacuje się na 5,3 mln (tj. 12% populacji), politycy z pierwszych stron gazet, w tym były prezydent Thabo Mbeki i obecny Jacob Zuma niejednokrotnie wprawiali świat w osłupienie wypowiedziami, kwestionującymi związek przyczynowo-skutkowy między HIV i AIDS oraz propagującymi absurdalne metody zapobiegania i leczenia choroby. </span></div><div class="MsoNormal" style="margin: 0cm 0cm 0pt;"><br />
</div><div class="MsoNormal" style="margin: 0cm 0cm 0pt;"><span style="color: #444444;"><span style="font-family: "Trebuchet MS", sans-serif;">Reżyser Oliver Schmitz, znany w Europie z udziału w projekcie "Zakochany Paryż" (krótkometraż „Place des Fêtes) postanowił zmierzyć się z <strong><span style="color: black;">południowoafrykańskim tabu</span></strong>. Z powodzeniem. <span style="color: #444444;">Adaptacja powieści <strong><span style="font-weight: normal; mso-bidi-font-weight: bold;">Allana Strattona <i>"Chanda's Secrets" </i><span style="mso-bidi-font-style: italic;">wzrusza, wstrząsa, ale i budzi nadzieję na przyszłość. </span></span></strong>Zaprezentowany podczas festiwalu w Cannes w sekcji "Un Certain Regard”, został wyróżniony nagrodą François Chalais dla filmu, który najlepiej tłumaczy zawiłości współczesnego świata.</span></span></span></div><div class="MsoNormal" style="margin: 0cm 0cm 0pt;"><br />
</div><div class="MsoNormal" style="margin: 0cm 0cm 0pt;"><span style="color: #444444; font-family: "Trebuchet MS", sans-serif;"><strong><span style="color: black;">Dwunastoletnia Chanda</span></strong>, mieszkająca wraz z rodziną w podjohannesburskiem townshipie, staje przed koniecznością zorganizowania pogrzebu zmarłej siostrzyczki. Jej matka pogrąża się w depresji po śmierci noworodka, ojczym to alkoholik ze skłonnością do agresji. Musi zaopiekować się dwójką młodszego rodzeństwa, a także coraz bardziej podupadającą na zdrowiu matką i zatroszczyć o byt materialny rodziny. Wkrótce, pod wpływem uprzedzeń i przesądów determinujących funkcjonowanie miasteczka, Lilian - matka dziewczynki zdecyduje się wyjechać. </span></div><div class="MsoNormal" style="margin: 0cm 0cm 0pt;"><br />
</div><div class="MsoNormal" style="margin: 0cm 0cm 0pt;"><span style="color: #444444; font-family: "Trebuchet MS", sans-serif;"><strong><span style="color: black;">„Nic nie jest tak zaraźliwe jak kłamstwo”</span></strong> – twierdzą twórcy filmu. Zwłaszcza w małych, zamkniętych, opartych na tradycyjnym modelu społecznościach. Wygodniej ignorować fakty, niż stanąć oko w oko z problemami. Łatwiej negować chorobę, niż rozpocząć leczenie. Nie tylko w Afryce. To pierwszoplanowa, choć nie jedyna uniwersalna kwestii poruszona w filmie. „Przede wszystkim życie” to także obraz małomiasteczkowej mentalność, ostracyzmu wobec osób niewpisujących się w utarte schematy, a także odbierającej dzieciństwo i beztroskę parentyfikacji. Film ogląda się jak kawałek dobrego, europejskiego kina nakręconego w afrykańskiej scenerii, w społeczności posługującej się językiem sotho, przy akompaniamencie przejmujących lokalnych pieśni. </span></div><div class="MsoNormal" style="margin: 0cm 0cm 0pt;"><br />
</div><div class="MsoNormal" style="margin: 0cm 0cm 0pt;"><span style="color: #444444; font-family: "Trebuchet MS", sans-serif;">Film wydaje się nieco <strong><span style="color: black;">przeszarżowany aktorsko</span></strong>. Ojczym Chandy Jonah (w tej roli Aubrey Polo) oraz jego kochanka Dudu (Kgomotso Ditshweni) to postacie z pogranicza karykatury. Pani Tafa (Harriet Manamela), sąsiadka i przyjaciółka rodziny, przypomina pełną uroku Mma Ramotswe z serialu „Kobieca agencja detektywistyczna nr 1” i<span style="mso-spacerun: yes;"> </span>dlatego wypada niewiarygodnie jako sroga obrończyni lokalnych tajemnic. Bardzo dobrze sprawdza się jednak debiutująca przed kamerą Khomotso Maniaka. Grana przez nią Chanda to przedstawicielka takiego pokolenia Afrykanów, na jakie liczy świat. Inteligentna, wrażliwa i odpowiedzialna. Ile mogłaby osiągnąć, gdyby dorastała w innych warunkach? Czego dokonałyby te wszystkie silne, przepiękne kobiety, gdyby życie było wobec nich łaskawsze?</span></div><div class="MsoNormal" style="margin: 0cm 0cm 0pt;"><br />
<span style="color: #444444;"><span style="font-family: "Trebuchet MS", sans-serif;"><span style="color: black;"><span style="color: #444444;"><strong><span style="color: black;">Po premierze w Cannes</span></strong> film otrzymał ponad dwudziestominutową owację na stojąco. Zgłoszony do Oskarów w kategorii „Najlepszy film nieangielskojęzyczny” nie uzyskał jednak nominacji. Tak jak podzielił krytyków, podzieli też z pewnością widzów.</span> </span>Jedni po obejrzeniu filmu pozostaną ze ściśniętym gardłem. Inni uznają go być może za grający na emocjach<span style="mso-spacerun: yes;"> </span>i zbyt naiwny. </span></span><br />
<br />
<span style="color: #444444; font-family: Trebuchet MS;">Zobacz trailer:</span><br />
<br />
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;"><iframe allowfullscreen='allowfullscreen' webkitallowfullscreen='webkitallowfullscreen' mozallowfullscreen='mozallowfullscreen' width='320' height='266' src='https://www.youtube.com/embed/mTWZrLK2TME?feature=player_embedded' frameborder='0'></iframe></div><br />
</div><div class="MsoNormal" style="margin: 0cm 0cm 0pt;"><br />
</div></div>Unknownnoreply@blogger.com0tag:blogger.com,1999:blog-8523450518496171462.post-91255788467367426462011-05-16T23:35:00.004+02:002011-05-16T23:39:05.184+02:00Krew w twoim telefonie<div class="MsoNormal" style="margin: 0cm 0cm 0pt;"><span style="background-color: white;"><span style="color: #444444;"><span style="font-family: "Trebuchet MS", sans-serif;"><strong><span style="color: #cc0000;">Produkcja :</span></strong> Dania</span></span></span></div><div class="MsoNormal" style="margin: 0cm 0cm 0pt;"><span style="background-color: white; color: #444444;"><span style="font-family: "Trebuchet MS", sans-serif;"><span style="color: #cc0000;"><strong>Rok produkcji:</strong></span> 2010</span></span></div><div class="MsoNormal" style="margin: 0cm 0cm 0pt;"><span style="background-color: white; color: #444444;"><span style="font-family: "Trebuchet MS", sans-serif;"><span style="color: #cc0000;"><strong>Oryginalny tytuł:</strong> <span style="background-color: white; color: #444444; font-family: "Trebuchet MS", sans-serif;">Blod i mobilen</span></span></span></span><br />
<span style="background-color: white; color: #444444;"><span style="font-family: "Trebuchet MS", sans-serif;"><strong><span style="color: #cc0000;">Reżyseria:</span></strong> Frank Piasecki Paulsen</span></span></div><div class="MsoNormal" style="margin: 0cm 0cm 0pt;"><span style="background-color: white; color: #444444;"><span style="font-family: "Trebuchet MS", sans-serif;"><span style="color: #cc0000;"><strong>Czas trwania:</strong></span> 82 minuty</span></span></div><div class="MsoNormal" style="margin: 0cm 0cm 0pt;"><span style="font-family: "Trebuchet MS", sans-serif;"><br />
</span></div><div class="separator" style="clear: both; text-align: center;"><a href="http://1.fwcdn.pl/po/46/57/614657/7367597.3.jpg?l=1301943734000" imageanchor="1" style="clear: left; cssfloat: left; float: left; margin-bottom: 1em; margin-right: 1em;"><span style="font-family: "Trebuchet MS", sans-serif;"><img border="0" height="320px" j8="true" src="http://1.fwcdn.pl/po/46/57/614657/7367597.3.jpg?l=1301943734000" width="212px" /></span></a></div><div class="MsoNormal" style="margin: 0cm 0cm 0pt;"><span style="background-color: white; color: #444444; font-family: "Trebuchet MS", sans-serif;">Gdy ponad sto lat temu w Europie ruszyła masowa produkcja ogumienia, Kongo, prywatna kolonia belgijskiego króla Leopolda II, stało się głównym dostawcą kauczuku. Dziś najbardziej pożądanym <strong><span style="color: black;">bogactwem naturalnym Kongo stał się</span></strong> <strong><span style="color: black;">koltan</span></strong>. W ciągu ostatnich kilku lat ceny tego surowca wzrosły dziesięciokrotnie. Według ONZ nie ma kongijskiego koltanu, którego wydobycie nie wspierałoby grup partyzanckich, bojówek lub obcych wojsk. Równocześnie, szacuje się, że w trwających od 1996 roku walkach na terenie DR Kongo zginęło ponad 5 mln osób.</span></div><div class="MsoNormal" style="margin: 0cm 0cm 0pt;"><span style="font-family: "Trebuchet MS", sans-serif;"><br />
</span></div><div class="MsoNormal" style="margin: 0cm 0cm 0pt;"><span style="background-color: white; color: #444444; font-family: "Trebuchet MS", sans-serif;">Koltan wykorzystywany jest w produkcji elektroniki, w tym telefonów komórkowych.<strong><span style="color: black;"> „Czy to czyni mnie odpowiedzialnym?”</span></strong> zastanawia się reżyser i narrator Frank Paulsen, wierny użytkownik Nokii. </span></div><div class="MsoNormal" style="margin: 0cm 0cm 0pt;"><span style="font-family: "Trebuchet MS", sans-serif;"><br />
</span></div><div class="MsoNormal" style="margin: 0cm 0cm 0pt;"><span style="background-color: white; color: #444444; font-family: "Trebuchet MS", sans-serif;">Dziennikarskie śledztwo zaprowadzi go do fińskiej siedziby Nokii, amerykańskich organizacji pozarządowych, niemieckich naukowców oraz największej kongijskiej kopalni surowca w Bisie w Północnym Kivu. Podróż przez DRK to <strong><span style="color: black;">przekraczanie kolejnych kręgów piekielnych</span></strong>. Ostrzeżenia przeradzają się w groźby, spotykane osoby wydają się coraz bardziej nieobliczalne. Wreszcie dżungla ustępuje miejsca rdzawoczerwonej błotnistej górze, miejscu pracy kilkunastu tysięcy górników, w tym kilkunastoletnich dzieci. Przybywają tu w poszukiwaniu łatwego zarobku, a jedyne, co może ich spotkać to przemoc, choroby, gwałty i śmierć. Zejścia do szybu, współczesnego jądra ciemności, to najmocniejszy moment tego prowadzonego w dobrym tempie filmu. Odwaga ekipy godna podziwu. </span></div><div class="MsoNormal" style="margin: 0cm 0cm 0pt;"><span style="font-family: "Trebuchet MS", sans-serif;"><br />
</span></div><div class="MsoNormal" style="margin: 0cm 0cm 0pt;"><span style="background-color: white; color: #444444; font-family: "Trebuchet MS", sans-serif;">Paulsen umiejętnie <strong><span style="color: black;">gra kontrastami</span></strong>. Duchotę, chaos i anarchię Kongo przeciwstawia zaśnieżonej Finlandii, sterylnej siedzibie Nokii i korporacyjnym procedurom. Ciekawy zabieg, który po części tłumaczy, skąd bierze się obojętność Północy na los Południa. </span></div><div class="MsoNormal" style="margin: 0cm 0cm 0pt;"><span style="font-family: "Trebuchet MS", sans-serif;"><br />
</span></div><div class="MsoNormal" style="margin: 0cm 0cm 0pt;"><span style="font-family: "Trebuchet MS", sans-serif;"><span style="background-color: white; color: #444444;">Równocześnie jednak dokument otwiera oczy na jedną prostą prawdę: <strong><span style="color: black;">chęć maksymalizacji zysku</span></strong> potrafi połączyć ludzi w każdej części świata i usprawiedliwić każde działanie. </span><span style="background-color: white; color: #444444;">Sztuczny, wystudiowany język pracowników Nokii przywołuje na myśl wypowiedź rzeczniczki Departamentu Stanu Christine Shelley z 1994 roku, próbującej poprzez liczne zabiegi stylistyczne uniknąć określenia wydarzeń w Rwandzie mianem ludobójstwa. W ten sam sposób korporacja potrafi udowadniać brak związku między polityką social responsability a czerpaniem zysków z krwawego koltanu. </span></span></div><div class="MsoNormal" style="margin: 0cm 0cm 0pt;"><span style="font-family: "Trebuchet MS", sans-serif;"><br />
</span></div><div class="MsoNormal" style="margin: 0cm 0cm 0pt;"><span style="background-color: white; color: #444444; font-family: "Trebuchet MS", sans-serif;">Oglądając film warto też zwrócić uwagę na kilku <strong><span style="color: black;">wyjątkowo ciekawych kongijskich rozmówców</span></strong>. Ich uwagi o przewadze administrowania krajem podczas wojny nad okresem pokoju, czy też o korzyściach z łączenia posady państwowej z działalnością prywatną w tym samym sektorze to prawdziwe perełki. </span></div><br />
<span style="color: #444444; font-family: "Trebuchet MS", sans-serif;">Zobacz trailer:</span><br />
<br />
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;"><iframe allowfullscreen='allowfullscreen' webkitallowfullscreen='webkitallowfullscreen' mozallowfullscreen='mozallowfullscreen' width='320' height='266' src='https://www.youtube.com/embed/wQhlLuBwOtE?feature=player_embedded' frameborder='0'></iframe></div>Unknownnoreply@blogger.com0