09 sierpnia 2011

Nagość życia. Opowieści z bagien Rwandy.

Autor: Jean Hatzfeld
Wydawnictwo: Czarne
Rok wydania: 2011
ISBN: 978-83-7536-252-7
Ilość stron: 193

„W roku 1994, od godziny jedenastej w poniedziałek 11 kwietnia do czternastej w sobotę 14 maja, około pięćdziesięciu tysięcy z pięćdziesięciu dziewięciu tysięcy miejscowych Tutsi zginęło od maczet na wzgórzach powiatu Nyamata w Rwandzie z rąk bojówkarzy interhamwe i sąsiadów Hutu, którzy zabijali codziennie od godziny dziewiątej do godziny szesnastej. Oto punkt wyjścia tej książki.”(s. 9).

Kiedy na rwandyjskich wzgórzach rozpoczynały się masakry Jean Hatzfeld, wówczas reporter dziennika Libération, informował  z Sarajewa o przebiegu konfliktu bałkańskiego. Skierowany przez redakcję na mistrzostwa świata w piłce nożnej w USA, odkrył rozmiary humanitarnej katastrofy oglądając telewizyjne wiadomości. Do Rwandy trafił dopiero latem ‘94, by relacjonować exodus około dwóch milionów Hutu, uciekających do Konga przed represjami FPR. Dla korespondenta z dwudziestopięcioletnim doświadczeniem w zawodzie pobyt okazał się przełomowy. Pogoń za chwytliwym newsem powodowała, że media wypaczały obraz ludobójstwa, uznając za ofiary tylko uciekających, a zapominając o błąkających się po buszu ocalałych. W relacjach nie pojawiały się ich świadectwa. Wyjechał z poczuciem porażki. Postanowił wrócić z innym nastawieniem, jako pisarz.

Od 2000 roku we Francji ukazują się kolejno „Nagość życia” (2000), „Sezon maczet” (2003) i „Strategia antylop” (2007). Kolejność istotna dla zrozumienia metody badawczej Hatzfelda, przyjętej przez niego hierarchii ważności/wartości oraz chronologicznego porządku relacji. Można tylko ubolewać, że polski wydawca powyższy układ odwrócił, dając pierwszeństwo ostatniej książce, poświęconej trudnej drodze pojednania narodowego po tym, jak skazani zaczęli opuszczać mury więzień. Ale i cieszyć się, że „Strategię antylop” poprzedził cenny wstęp pióra Olgi Stanisławskiej, tłumaczący koncepcję autora oraz że sukces publikacji („Strategia antylop” zdobyła nagrodę im. Ryszarda Kapuścińskiego w pierwszej edycji konkursu) zachęcił Wydawnictwo Czarne do oddania w ręce polskich czytelników dwóch wcześniejszych części trylogii. „Sezon maczet”, opisujący ludobójstwo z perspektywy jego sprawców i ich krewnych, ma ukazać się na jesieni.

W „Nagości życia” Hatzfeld próbuje naprawić błędy dziennikarskiego świata. Podczas pierwszych wizyt w Rwandzie jest głęboko poruszony milczeniem ocalałych. W ich własnym gronie ludobójstwo dominuje wszelkie rozmowy, przed obcymi nie potrafią się otworzyć. Przeważa pogląd, że ci, którzy nie przeżyli zagłady, nie zrozumieją. Biali, inni Afrykanie, nawet Rwandyjczycy powracający z uchodźctwa z Ugandy.
Pisarz poświęca miesiące na żmudną pracę wysłuchiwania i spisywania relacji kilkunastu ocalałych ze wzgórz i bagien w okolicach Nyamaty w prowincji Bugesera. Urwane, pełne chwil zawahania, czasem mijające się z prawdą, następnie korygowane i uzupełniane opowieści łączy w spójną całość przeplataną reporterskim opisem krajobrazu Bugesery, domostw, plantacji i pól uprawnych, targowisk, barów, zwanych w tej części kontynentu kabaretem.

Oddaje głos wyłącznie ocalałym. To nie jednostronność ani subiektywizm, ale skuteczna obrona przez relatywizowaniem win jednych i cierpienia drugich. Na rozmówców wybiera młodych dorosłych, których dzieciństwo zakończyło się z nadejściem ludobójstwa, brutalnie rewidując życiowe plany i perspektywy. Trzydziesto-, czterdziesto-, pięćdziesięciolatków, których egzystencja dzieli się na przed, podczas i po masakrach. Trzy osobne życia. Zanim spadł samolot z prezydentem Habyarimaną na pokładzie, nim uzbrojeni w maczety sąsiedzi zaczęli wyciągać ich z domów, nim podpalili kościół, w którym się schronili, zgwałcili matkę, poćwiartowali rodzeństwo, Hutu i Tutsi żyli obok siebie, choć nie razem. Według Hatzfelda wielu zagranicznych etnologów i korespondentów stara się pomniejszać dzielące ich różnice. Międzyetniczne napięcie słabły i nasilały się zależnie od sytuacji politycznej. Zdarzał się wyzwiska, pobicie, nawet zbrodnie. Groźby eksterminacji. Tym jednak nikt nie dawał wiary.

Z opowieści ocalałych wyłania się obraz zbrodni dokonanej przez niemal całą populację Hutu nie z biedy, czy braku wykształcenia, ale „zwyrodnienia inteligencji”. Systematycznej, mechanicznej, barbarzyńskiej. Ponad 800 000 zabitych w ciągu 100 dni bez uciekania się do „wyrafinowanych” nazistowskich metod masowej eksterminacji. Niemal doskonałej. Według słów Innocenta Rwililizy, „gdyby rzezi nie opóźniały grabieże i uczty, sprawcy osiągnęliby cel.”(s.187). Odczłowieczającej. Pokryci błotem, okaleczeni fizycznie i psychicznie, odarci ze strzępów ubrań i godności Tutsi gotowi byli spędzić resztę życia w lesie niczym zwierzęta. Na bagnach nie ma miejsca na heroizm. Każdy walczy o ocalenie siebie samego. W codziennym szaleńczym biegu gubią się więzy krwi, obumierają uczucia. Primo Levi, włoski pisarz żydowskiego pochodzenia, więzień obozu w Auschwitz, podkreślał, że łatwiej zabija się istoty upokorzone, niż te, które mogą się bronić patrząc oprawcom w oczy. Dla Rwandyjczyków naturalne w kręgu cywilizacji zachodniej analogie z Holokaustem pozostają jednak nieczytelne. Historię narodu żydowskiego znają tylko z Biblii.

Nie ma powrotu do życia sprzed tragedii. „Gdy się przeżyło prawdziwy koszmar na jawie, nie dzieli się już jak wcześniej myśli na dzienne i nocne. Od czasu ludobójstwa czuję się ciągle ścigana, w dzień i w nocy.” – wyjaśnia Francine Niyitegeka (s. 39). Strach i brak zaufania. Upokorzenie i żal, że przed nimi tylko życie, które nie było im pisane. Tęsknota, której nie ukoją nawet na chwilę fotografie utraconych bliskich. Oprawcy „mieli obsesję na punkcie palenia albumów ze zdjęciami, tak by zmarli nie mieli już nawet prawa do wcześniejszego istnienia.” (s. 104).

Kilka lat po ludobójstwie, ocalali nie wierzą w pacyfistyczne hasła pokroju „Nigdy więcej” wypisywane przez zagranicznych gości w Miejscach Pamięci. Nie wierzą w uzdrawiającą moc rozmowy. W pojednanie. Lektura „Nagości życia” dostarcza aż nadto argumentów przemawiających za taką postawą. A ty czytelniku, wierzysz w przebaczenie? W pojednanie?

Bibliografia:
1. Jean-Paul Guetny, „Rwanda, retor sur un génocide”, interview de Jean Hatzfeld, Le Monde des Religions, http://www.scribd.com/doc/18243692/Rwanda-retour-sur-un-genocide-Interview-de-Jean-Hatzfeld-Le-Monde-des-Religions-janvier-2004
2. Amélie Petit , „Guerre et literature”, interview de Jean Hatzfeld, http://www.evene.fr/livres/actualite/interview-de-jean-hatzfeld-200.php
3. Pierre Michel, „L’impasse”, interview de Jean Hatzfeld, http://www.evene.fr/livres/actualite/interview-jean-hatzfeld-strategie-antilopes-977.php


2 komentarze:

  1. Obym tylko po przeczytaniu tej książki potrafiła normalnie funkcjonować...Coś tak strasznego nie może pozostawić człowieka niezmienionego...

    OdpowiedzUsuń
  2. Hatzfeld to dobry wybór, żeby rozpocząć zmagania z Rwandą ’94. Mniej obciążający emocjonalnie niż „Dzisiaj narysujemy śmierć” Wojciecha Tochmana.

    OdpowiedzUsuń