28 czerwca 2011

Uganda. Jak się masz, muzungu?

Autor: Michał Kruszona
Wydawnictwo: Zysk i S-ka
Rok wydania: 2011
ISBN: 978-83-7506-789-7
Ilość stron: 344

Pewien czas temu Michał Kruszona, historyk kultury, muzeolog, dziennikarz i autor książek podróżniczych, podjął decyzję o ostatecznym rozbracie z telewizją. Aby czerpać informacje o świecie, postanowił oglądać interesującą go rzeczywistość osobiście.

Po Rumunii i ukraińskiej Huculszczyźnie przyszła kolej na Afrykę. Kiedy wiosną 2009 roku przyjaciel Robert Sworowski, wędrowiec (nie podróżnik), jak sam siebie określa i zwolennik podróży bez jakiejkolwiek ideologii proponuje mu wyprawę na Czarny Kontynent, Kruszona nie waha się ani przez moment. Wybiera Ugandę, zainspirowany artykułem o trzydziestej rocznicy obalenia Idziego Amina. O celu podróży wie niewiele. Kojarzy rewelacyjną rolę Foresta Whitakera w „Ostatnim królu Szkocji” i relacje Kapuścińskiego sprzed lat. W ciągu dwóch miesięcy dzielących go od wyprawy zbiera informacje. Wyjeżdża świadomy istnienia Alice Auma opętanej przez ducha Lakwenę, Armii Bożego Oporu Josepha Kony’ego i Vincenta Ottiego, odbiciu porwanego samolotu na lotnisku w Entebbe, pandemii AIDS i represji wobec homoseksualistów. Zlepkiem takich prasowo-internetowych doniesień i przesadnie rozbudowanych cytatów wypełni pierwszy rozdział książki zatytułowany „Przed podróżą”. Wszystko to okraszone banałami na temat przedstawicieli agent oenzetowskich („Bez biedy Afryki nie mieliby pracy, staliby się bezrobotnymi urzędnikami pozbawionymi samochodów, telefonów satelitarnych, a przede wszystkim wysokich pensji.”), odwagi charakteryzującej prawdziwego podróżnika („Nie należy bać się śmierci, nie należy bać się ludzi.”) i odrobiną trafnej samokrytyki („Czytając gazety, podświadomie utrwalałem stereotypy”).

W czerwcu Kruszona i Sworowski rozpoczynają się podróż po Ugandzie. Z lotniska w Entebbe przejeżdżają do Kampali. Zwiedzają stolicę i położone na przedmieściach Kasubi z rezydencją kabaki Ugandy. Stamtąd lokalnymi środkami transportu matatu i boda-boda wyruszają w kierunku Jeziora Wiktoria z krótkim przystankiem w ekskluzywnym ośrodku dla miejscowych elit w Munyonyo, następnie do Masaki, promem z Bukakaty na wyspy Ssese. Trafiają do Mbarary oraz nad jezioro Bunyonyi przy granicy z Rwandą. Kończą pobyt odwiedzając polskiego misjonarza w Kakooge na północ od Kampali. Po sześciu miesiącach wracają do Ugandy, by tym razem podążyć do Masindi śladami Hemingwaya i polskich zesłańców, a także do Paraa na terenie Parku Narodowego Murchison Falls w poszukiwaniu ducha Alice Aumy.

Niełatwo prześledzić przebytą przez podróżników trasę. W wydanej na dobrej jakości papierze, ilustrowanej pięknymi, podpisanymi zdjęciami książce zabrakło bowiem mapy Ugandy z zaznaczoną wyprawą. Wrażenie chaosu to być może zabieg celowy, podkreślający klimat męskiej włóczęgi po groźnym kontynencie, wymagającym wspomagania się solidną porcją alkoholu i jointów. Używki z pewnością wyostrzają zmysły, ale i sprzyjają konfabulacji. Momentami można odnieść wrażenie, że narracja Kruszony, choć barwna i wciągająca, jest zanadto odrealniona, jak na książkę podróżniczą. Budzi skojarzenia z surrealistycznym światem fobii i marzeń Davida Lyncha. Równie ciekawe, co niewiarygodne. Zwłaszcza, gdy weźmie się pod uwagę deklarowaną od pierwszych stron niemal badawczą postawę.

Według autora wyobrażenia wyniesione z lektur mają się nijak do własnych obserwacji, dlatego od pierwszych chwil wytęża wzrok, słuch, chłonie nowe zapach i stara się odkryć, jaką w sobie kryją tajemnicę. W rzeczywistości lekkie pióro autora utrwaliło na kartach książki stereotypowy obraz Ugandy. Bieda, okrucieństwo rządzących, choroby i brud. W Afryce Kruszony seksem płaci się za podwiezienie, „żyje się chwilą, a nie jej konsekwencjami”, a „na każdym afrykańskim banknocie, zwłaszcza tu, na równiku, żyje tyle rodzajów zarazków, ilu trudno byłoby się doliczyć w całym europejskim mieście.” Ugandyjczycy chętnie poświęcą w ofierze własne dziecko, a zagranicznych gości zgładzą, jeśli zajdzie taka potrzeba. Wszystkie te dosadne stwierdzenia poparte są z pewnością wnikliwą, ale krótką obserwacją z perspektywy raczej turysty, niż badacza.

„Mimo otoczenia złożonego ze smrodu, gorąca, much, paru tysięcy biednych, na co dzień ciężko pracujących Murzynów, byliśmy szczęśliwi” – podsumowuje Kruszona. Dobre samopoczucie, które nie opuszczało autora podczas pobytu, znalazło odzwierciedlenie w książce. Mimo banałów i stereotypów to solidna porcja rozrywki okraszona garścią ciekawych informacji na temat Ugandy, określonej przez Winstona Churchilla „perłą Afryki”.

Na stronie Radia Merkury można posłuchać fragmentów książki: http://www.radiomerkury.pl/audycja/tytul-tygodnia/uganda-jak-sie-masz-muzungu-tytul-tygodnia.html

2 komentarze:

  1. Och jak dobrze, że trafiłam tutaj, to tematyka bardzo mi bliska, więc będę zaglądać tutaj systematycznie.:)

    OdpowiedzUsuń
  2. A ja postaram się na bieżąco coś do czytania podrzucić :)
    Witam serdecznie i czekam na kolejne wizyty.

    OdpowiedzUsuń