31 maja 2012

Komu potrzebna jest pomoc humanitarna?


Po blisko roku od polskiego wydania prowokacyjnej „Karawany kryzysu”, jej autorka, holenderska dziennikarka Linda Polman była gościem czwartej Debaty Lemkinowskiej, zorganizowanej przez Fundację im. prof. Bronisława Geremka w Bibliotece Uniwersytetu Warszawskiego w miniony wtorek.

- Świat nigdy nie wstrzyma pomocy humanitarnej. Ofiarodawcy potrzebują jej, żeby zapewnić sobie lepsze samopoczucie – rozpoczęła Polman, odpowiadając na pytanie moderującego dyskusję Konstantego Geberta, czy nie należało by całkowicie zrezygnować z pomocy humanitarnej. Dziennikarka zaznaczyła, że zwykle temat budzi tak duże emocje, że trudno o rzeczową, popartą ilościowymi danymi debatę, mimo że fachowych analiz nie brakuje. Po każdej operacji organizacje pozarządowe publikują kilometry ogólnodostępnych raportów, przedstawiających błędy i postulaty na przyszłość, w tym przede wszystkim konieczność zacieśnienia współpracy i koordynacji między organizacjami. Tego jednak nie udaje się wprowadzić, ponieważ oznaczało by to konieczność ograniczenia ich swobody działania. Według Polman plan koordynacji działań po trzęsieniu ziemi na Haiti w 2010 r. został przez NGOsy „spuszczony w toalecie”. Potrzebujących zostawiono z pustymi rękami. Linda Polman powtórzyła również znane czytelnikom jej książki tezy o szkodliwej rywalizacji między świadczącymi pomoc, mediatyzacji działalności pomocowej, daleko idącym przystosowaniu odbiorów pomocy do pozyskiwania jak największych środków poprzez epatowanie cierpieniem i śmiercią. Po raz kolejny przywołała również obozy dla rwandyjskich Hutu, zorganizowane w Kongu w 1994 r. jako przykład najgorszej humanitarnej pomyłki w historii.

Błądzić rzecz ludzka

Mianem dantejskich określił sceny z obozów w Kongu drugi z zaproszonych gości, francuski dziennikarz Patrick de Saint-Exupéry, który trafił do Rwandy jako korespondent dziennika Le Figaro. Na terenie obozów bojówki Hutu kontynuowały eksterminację Tutsi na oczach pracowników humanitarnych. Ogrom pomocy trafiał do zbiegłych zbrodniarzy, podczas gdy kilkadziesiąt kilometrów dalej ocalałych z ludobójstwa pozostawiono samym sobie. Gdy wreszcie zaczęto udzielać pomocy ofiarom, czyniono to w sposób tak arogancki, że Rwanda zdecydowała się wydalić z kraju większość działających tam organizacji, pozostawiając tylko kilka uznanych za wiarygodne. Saint-Exupéry uznał, że  była to najlepsza w tamtym czasie decyzja. Wyraził również żal, że nie zdobyły się na nią władze Afganistanu.

Zdaniem Grzegorza Grucy reprezentującego Polską Akcję Humanitarną, trzeciego z uczestników panelu, NGO powinna zrezygnować z pomocy, jeśli jej działalność zdejmuje z władz państwa obowiązek działania lub też narusza godność miejscowej ludności. Pierwszy z warunków zilustrował projektem zaopatrzenia w wodę realizowanym przez PAH w Czeczenii. Wieloletnia darmowa pomoc spowodowała, że państwo rosyjskie nie czuło się zobowiązane do odbudowania wodociągów. Władze w Groznym uruchomiły za to fontanny oraz aquapark. Kolejnym błędem popełnianym przez NGOsy są projekty, które nie stymulują aktywności mieszkańców. Tak jak tworzony w Sudanie obóz dla uchodźców, który zapewniając ludziom życie na dużo wyższym poziomie niż ten, który mieliby po powrocie do domu, powiększa tylko skalę nieszczęścia, utrwalając z założenia przejściowy stan uchodźctwa.

Granice powiązań

Ciekawa wymiana zdań wywiązała się wokół powiązań pomocy humanitarnej z - cytując Lindę Polman - „ukrytymi celami politycznymi”. Saint-Exupéry trzeźwo ocenił, że nigdzie na świecie nie istnieje pomoc humanitarna, która nie byłaby realizacją politycznych planów. Przy czym nie można nie zauważyć postępu, jaki dokonał się od pierwszej operacji humanitarnej we współczesnym rozumieniu, kiedy to francuscy Lekarze bez granic dotarli do pogrążonej w wojnie Biafry samolotem z transportem broni.

Przy tej okazji Grzegorz Gruca musiał ustosunkować się do zarzutów o zbyt daleko idącą współpracę na linii państwo polskie – PAH podczas misji w Iraku. W 2004 r. Janina Ochojska przyznawała w wypowiedziach dla gazet, że celem działalności PAH było wówczas stworzenie korzystnego klimatu dla polskich żołnierzy. W efekcie utożsamiani z wojskiem pracownicy PAHu zostali zmuszeni przez Irakijczyków do opuszczenia kraju. Według Grucy organizacja potrafiła wyciągnąć wnioski z tamtych wydarzeń i nie powtórzyć raz popełnionych błędów.

Oburzenie. I co dalej?

Kiedy Linda Polman skrytykowała powiązania humanitarnego i dziennikarskiego światka, skutkujące korzystnymi dla NGO artykułami prasowymi w zamian za opłacenie podróży i pobytu dziennikarza, rzeczowo odpowiedział jej Konstanty Gebert. Przypomniał, że dziennikarze zawsze podróżowali za pieniądze i na zamówienie zleceniodawców. Pracował tak również przywołany przez Polman jako przykład niezależnego reportera Kapuściński.

Podsumowując Linda Polman po raz kolejny zachęcała do uważnego przyglądania się temu, co organizacje pozarządowe robią z pieniędzmi obywateli. Patrick de Saint-Exupéry przypomniał, że o skuteczną pomoc dużo łatwiej, gdy brak medialnego rozgłosu. W 2001 r. taki nie przyciągający uwagi mediów projekt wsparcia piekarzy realizowano w Afganistanie. Jednak nawet tego - jedynego z przytoczonych - przykładu dobrze świadczonej pomocy nie można przeceniać. To tylko „opatrunek” na czas humanitarnego kryzysu.

Na koniec warto zastanowić się nad słowami Konstantego Geberta, czy krytykując pomoc humanitarną, nie oburzamy się na rzeczywistość, o której wiemy, że jest nie do zmienienia.

Kolejna z cyklu debat, których patronem jest polski prawnik o żydowskich korzeniach Rafał Lemkin, twórca pojęcia ludobójstwa, przewidziana jest na drugą połowę 2012 r.

Wszystkie zamieszczone zdjęcia zostały wykonane przeze mnie.

3 komentarze:

  1. Wszystko to prawda - a są jakieś plusy pomocy humanitarnej?! bo na razie wszystko jest na nie, aż dziwne bo to przecież nie Polacy byli prelegentami :-)

    OdpowiedzUsuń
  2. Niestety miałem tą niechlubną okazję przekonać się jak w rzeczywistości wygląda "pomoc" wielkiej organizacji międzynarodowej podczas mojego pobytu w Etiopii. Od tamtej pory rozumiem o czym pisze Linda Polman. Szkoda, że krytycy tego o czym Ona mówi zazwyczaj opierają się na raportach a nie prawdzie w terenie.

    OdpowiedzUsuń
  3. Nie wiem jak jest w terenie, więc głosu nie zabieram ale mierzi mnie natomiast to co widzę w Polsce, choc to zapewne niewielki ułamek tego co rozgrywa się na Zachodzie - mam na myśli lans różnego rodzaju celebrytów-ambasadorów "czegoś tam" przy okazji nieszczęśc, które dotykają innych. I tak już całkiem na marginesie - zawsze, gdy słyszę o niezależnych ekspertach, dziennikarzach, organizacjach etc., to zawsze ciśnie mi się na usta pytanie: niezależni? - od kogo?! :-) Pozdrawiam :-)

    OdpowiedzUsuń