11 lipca 2011

Lecz zabije rzeka białego człowieka

Autor: Patrick Besson
Wydawnictwo: Noir sur Blanc
Rok wydania: 2011
ISBN: 978-83-7392-350-8
Ilość stron: 410


We Francji sylwetki Patricka Bessona nie trzeba przedstawiać. Cudowne dziecko francuskiej literatury, swoją pierwszą powieść opublikował w wieku 17 lat. Wyróżniony dwukrotnie przez Akademię Francuską za książki „Dara” i „Les Braban”, od ponad dziesięciu lat zasiada w jury Prix Renaudot. Autor ponad czterdziestu książek, które ukazały się nakładem kilkunastu wydawnictw. To również znany ze zjadliwego języka i zamiłowania do prowokacji dziennikarz, który publikował m.in. w prawicowym dzienniku „Le Figaro” i komunistycznym „L’Humanité”. Obecnie można go czytać w centrowym tygodniku „Le Point”.

W maju Besson zjawił się w Warszawie, aby promować swoją drugą wydaną po polsku powieść „Lecz zabije rzeka białego człowieka”. Była okazja, by posłuchać autora i fragmentów jego książki we „Wrzeniu Świata” oraz poczytać wywiady, jakich udzielił ogólnopolskiej prasie.
Dzięki staraniom wydawnictwa Noir sur Blanc premiera książki nie przeszła bez echa, choć wydaje się, że w przypadku tego typu literatury trudno liczyć na masowe zainteresowanie polskiego czytelnika. Powieść Bessona ma jednak atuty, dzięki którym sięgną po nią nie tylko ci, którzy skrupulatnie odnotowują każdą publikację poświęconą Afryce.

Po pierwsze tytuł. „Lecz zabije rzeka białego człowieka” przykuwa uwagę, budzi ciekawość, brzmi jak zaproszenie do tajemniczego, pełnego poezji i grozy świata. Po polsku jest jeszcze lepszy niż w oryginale. Chapeau bas dla tłumaczki Krystyny Arustowicz, która nie tylko rewelacyjnie przełożyła tytuł, ale również poradziła sobie z pełnym aforyzmów i słownych gier stylem Bessona. Pisarz ma dar błyskotliwej riposty i cyniczne poczucie humoru, którego nie zatracono w przekładzie: „Przejechać przez Brazzaville nocą.[…] Czarne ulice pełne Murzynów. Paryskie przedmieścia bez Paryża po środku”.
Ustami swych bohaterów toczy debatę – echo francuskich medialnych i naukowych sporów na temat Françafrique. Obrywa się wszystkim. Mitterrandowi za La Baule, afrykańskim przywódcom za korupcję i nepotyzm, Kagame za próby stworzenia „Wielkiego Imperium Tutsyjskiego”. Afrykanom i Europejczykom, amerykańskiej kinematografii, szpiegom, biznesmenom i organizacjom pozarządowym: „Te NGO-sy zostały wymyślone po to, by ocalić od nędzy i nudy białych, którzy nie chcą wracać do swoich krajów. Wszyscy sądzą, że zajmują się czarnymi niedorozwiniętym ludami, a one zajmują się białymi nadwrażliwymi jednostkami.”

Po drugie fabuła. To rzadkość na polskim rynku wydawniczym, by książka poświęcona Afryce Równikowej nie była ani literaturą podróżniczą, ani też dokumentem non-fiction. To  powieść szpiegowska rozgrywająca się współcześnie w scenerii stolicy Republiki Konga. Na paryskim lotnisku Charles-de-Gaulle, wyruszający w służbową podróż Christophe Parmentier, centralna postać powieści, dostrzega Blandine de Kergalec, emerytowaną agentkę francuskiego wywiadu, która pożegnała się ze służbą w latach osiemdziesiątych w atmosferze skandalu. Po wylądowaniu w Brazzaville zaczyna ją śledzić. Niczym dopływy rzeki Kongo kolejne wątki zasilają główny nurt historii. Mnożą się postacie i ich wzajemne powiązania. Dwudziestokilkuletnia Kongijka Tessy zdążyła już w swym krótkim życiu paść ofiarą zbiorowego gwałtu i dwukrotnie zostać matką, a teraz szuka majętnego europejskiego kochanka, który zechce podzielić się z nią zarabianymi na afrykańskiej ropie pieniędzmi. Jej przyjaciel Puszkin, mulat i początkujący artysta, jest synem Jeleny, niegdyś urzekająco pięknej Rosjanki, która na stałe osiadła w Brazza. Bernard Lemaire, doradca afrykańskich przywódców, woli prowadzić życie zawieszone gdzieś między Paryżem a Afryką. Pojawia się też Joszua, Tutsi szukający sprawiedliwości za ludobójstwo 1994 roku i hutyjska rodzina Rwabango, której ma dosięgnąć kara za udział w zbrodniach. To wielokulturowy i wielonarodowy panteon ciekawie nakreślonych postaci biorących udział w najnowszej historii państw z serca Afryki, połączonych krwawą rzeką Kongo. Autor nie pokusił się o zapierające dech w piersiach zwroty akcji, zapewnił jednak czytelnikom kilka ciekawych rozstrzygnięć, dlatego więcej z fabuły zdradzać nie należy.

Po trzecie narracja, która prowadzona jest z wielu perspektyw, przez różne postacie, w pierwszej lub w trzeciej osobie. Przekręcanie stronic powieści przypomina otwieranie rosyjskiej matrioszki. Zdarza się, że przez kilkadziesiąt stron czytelnik ze skupieniem podąża za opowieścią fascynującego bohatera. Innym razem trafia na wyblakłą, podstarzałą figurę, której rozbudowane wspomnienia dawnych czasów świetności nie budzą zainteresowania. Stąd wynika główny zarzut wobec powieści: jest nierówna, nie trzyma tempa, a niektóre wątki wydają się nadmiernie rozbudowane.

Besson mówi o swojej książce, że „to wymyślona historia rzucona na historyczne tło jak u Aleksandra Dumasa. […] by moja opowieść była autentyczna, mieszkałem w Brazzaville przez trzy lata"[1]. Później byłem wzruszony, gdy Kongijczycy pytali mnie: "Skąd to wszystko wiesz, skoro nie jesteś jednym z nas?[2]” Fikcja miesza się tu z historyczną prawdą, bez szkody dla tej ostatniej. Opisy Rwandy przed i podczas ludobójstwa nie zabrzmią fałszywie nawet dla czytelników zaznajomionych z publikacjami Jeana Hatzfelda czy Wojciecha Tochmana. „Lecz zabije rzeka białego człowieka” nie rozczaruje też lubiących dziennikarski styl, ironię z nutką niepoprawności politycznej, frankofonów, frankofilów i frankofobów (tj. czytelników w najwyższym stadium zaznajomienia z Francją przez gigantyczne F). Ja nie miałabym nic przeciw przeczytaniu jej ponownie, w oryginale.

[1] „Afryka jest pełna wszędobylskich szpiegów”, Rzeczpospolita, Anna Kilian, 23.05.2011
[2] "Lecz zabije rzeka białego człowieka", Gazeta Wyborcza, Ludwika Włodek, 21.06.2011

2 komentarze:

  1. Dziękuję za ten wpis i za użyteczne linki! Kolejna książka i autor warci odnotowania:)

    OdpowiedzUsuń
  2. Ja zaś żałuję, że nie mogłam uczestniczyć w spotkaniu z Bessonem. Wywiady w prasie są ugrzecznione, a on ma naprawdę cięty język.

    OdpowiedzUsuń