Rok produkcji: 2010
Oryginalny tytuł: Where Are You Taking Me?
Reżyseria: Kimi Takesue
Czas trwania: 72 minuty
Dokument, prezentowany w ramach Planet Doc Film Festiwal, zapowiadano jako próbę przełamania stereotypów na temat Ugandy. Pokazania życia codziennego w kraju, o którym mówi się zwykle w kontekście biedy, wojny, cierpienia i braku perspektyw. Zabrzmiało obiecująco, ale czy projekt się powiódł?
Już od pierwszych ujęć, reżyserka zabiera widza w spontaniczną podróż po kraju. Kamera przygląda się ulicom Kampali, klientkom salonu fryzjerskiego i różnobarwnym tkaninom na targu. Trafia na ślub, na zawody w podnoszeniu ciężarów i do klubu bokserskiego, uczestniczy w szkolnej wycieczce i próbie gry na bębnach. Czasem obserwuje z oddali, zwykle jednak staje w samym centrum wydarzeń. Chwilami zatrzymuje się na zbyt długo w jednym miejscu, nużąc monotonią obrazu i dźwięku. Innym razem prześlizguje się po twarzach i krajobrazach, filmując z jadącego samochodu i pozostawiając uczucie niedosytu. Obrazom nie towarzyszy żaden komentarz. Tłumaczone są tylko wypowiedzi i napisy po angielsku, a tych jest znikoma ilość. Widoczna dla filmowanych kamera powoduje, że zachowują się nienaturalnie. Dzieci popisują się i wdzięczą się do kamery, dorośli sprawiają wrażenie speszonych. W skrajnych przypadkach kamera wywołuje niepokój i obawy o to, co stanie się z ich utrwalonym wizerunkiem. Stąd po części wziął się tytuł filmu. Dokąd trafi obraz kraju i jego mieszkańców? Czy nie stworzy to dla nich zagrożenia? Tytuł to równocześnie nawiązanie do sposobu odkrywania Ugandy przez reżyserkę. Bez planu, tezy, celu… Widz musi sam opowiedzieć sobie na pytanie, co i dlaczego zostało mu pokazane. A potem pokusić się o refleksję.
Wydaje się, że taka właśnie była intencja twórców dokumentu, który powstał na zamówienie międzynarodowego festiwalu filmowego w Rotterdamie. W ramach projektu grupie reżyserów zaproponowano zrealizowanie filmów w afrykańskich krajach, których nigdy dotąd nie odwiedzili. Postawiono także wymóg współpracy z lokalnymi filmowcami. Podczas spotkania po projekcji Kimi Takesue przyznała, że w Ugandzie niemal brak infrastruktury filmowej, na zdjęcia miała niewiele ponad dwa tygodnie, a o dokumentowanym kraju nie posiadała żadnej wiedzy.
I to niestety widać. Mimo że plany były bardzo ambitne, to jednak splot tych wszystkich czynników zaowocował filmem bardzo powierzchownym, który porównać można do wrażeń dbającej o poprawność polityczną amerykańskiej turystki w egzotycznym kraju.
Zobacz trailer:
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz